• Zachęcona informacją z okładki na temat treści lektury zdecydowałam się sięgnąć po „Dziewczynę z Wenecji”. Lubię, gdy akcja powieści osadzona jest w realiach II Wojny Światowej, bowiem to temat rzeka i jak się okazuje niewyczerpane źródło pomysłów dla wielu autorów. Zatem moje oczekiwania względem tej książki były duże, może nawet zbyt duże. • Opisana w niej historia jest z całą pewnością dramatyczna, ale jak na powieść o raczej obyczajowym charakterze bardzo mało w niej jednak tej obyczajowości. W dużej mierze autor skupił się na treści, w której przedstawił historię okupowanej Wenecji. Wątek tytułowej dziewczyny z Wenecji i jej perypetii związanych ze znajomością niejakiego Cenzo wprost „tonie w odmętach” tej zaledwie trzy­stus­tron­icow­ej prozy. Sam pomysł stworzenia historii prostego rybaka, który ratuje Giulię włoską żydówkę przed ścigającymi ją nazistami zdawał się być niezły, ale tak naprawdę zabrakło w nim intrygi. Akcji też mam wiele do zarzucenie. Jest nieco monotonna, mało wartka z dużą ilością bohaterów, którzy w większości raczej nie odgrywają zasadniczej roli w powieści, a są tylko poto, żeby było o czym mówić przez kolejne dziesiątki stron. Takie odniosłam wrażenie. • Zbyt dużo więc w niej o niebezpiecznej międzynarodowej polityce wojennej, a zdecydowanie za mało o perypetiach głównych bohaterów, a chyba nie oto miało chodzić… Hmmm…. Jednym słowem – ZAWIODŁAM SIĘ.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo