• Lemony Snicket jest autorem serii książek dla dzieci pt. „Seria niefortunnych zdarzeń”. Po zakończeniu trzynastego tomu tego cyklu postanowił zacząć coś nowego. Tak oto powstała „Seria niewłaściwych pytań”, a w niej tom pierwszy – „Kto to być może o tej porze?”. Wydał go Egmont w 2014 roku. • Główny bohater, Lemony Snicket, po odebraniu niecodziennej edukacji ma terminować u mistrzyni, która nauczy go wszystkiego, co sama wie. Ich pierwszą, wspólną sprawą jest odnalezienie figurki Bombinującej Bestii. Pani Sallis uważa, że została skradziona przez rodzinę mieszkającą w pobliżu. S. Teodora planuje dowiedzieć się więcej na temat potencjalnych złodziei, dlatego wraz z Lemonym wybiera się w odwiedziny do latarni morskiej, w której mieszkają. Okazuje się, że młoda dziennikarka w wieku chłopaka jest chętna do współpracy i pokazuje mu figurkę, której wcale nikt nie ukradł – według niej tkwi ona wśród rupieci od bardzo dawna. Lemony jej wierzy, lecz jego mistrzyni ma wątpliwości. Przecież została wynajęta do rozwiązania sprawy kradzieży. Dlatego chce zakraść się do domu Mallahanów i odebrać figurkę złodziejom. Powinna ona należeć do prawowitego właściciela – jednak jego ustalenie okazuje się kłopotliwe. Na dodatek figurką interesuje się jeszcze ktoś. • Pierwszoosobowa narracja daje nam możliwość dokładnego śledzenia poczynań trzynastoletniego bohatera. Lemony Snicket to odważny i miły chłopak, który zaczyna naukę pod okiem dość kiepskiej mistrzyni. Nie jest to jednak dla niego najważniejsze – chce pomóc swojej wspólniczce w zadaniu w Mieście, tymczasem trafia do zapadłej dziury, gdzie musi prowadzić dziwne śledztwo. • Język powieści jest dość prosty. Jak zawsze w przypadku książek Snicketa mamy tu słowa trudne, które zostają wyjaśnione w treści. Poza tym miałam wrażenie, że w tekście panuje chaos – trzynastolatek przedstawiany jest jako mąż i nikogo to nie dziwi, nastolatka mieszka sama, mistrzyni szuka dziury w suficie, a małolaty zarabiają na prowadzeniu taksówki i to wszystko jest całkiem normalne. Nie bardzo mi się to podobało. Było to groteskowe i mało zabawne, przynajmniej dla mnie. • Brakowało mi w treści kilku rzeczy wyjaśniających to, co się dzieje, kto jest kim i dlaczego w ogóle Snicket jest uczniem S. Teodory. Wielkim plusem były za to przypisy, które doceniam zawsze, przy każdej pozycji. • Parę słów o rysunkach – utrzymane w trójkolorowej tonacji pasują do okładki i nadają książce charakteru. Są to dość proste ilustracje w odcieniach czerni, bieli i niebieskiego. Otwierają one rozdziały i pojawiają się niekiedy w ich środku. Urozmaicają książkę i dopełniają ją. Ich autorem jest Seth, laureat wielu nagród. • Ogólnie nie podobała mi się ta lektura. Przepadam za „Serią niefortunnych zdarzeń”, lecz ta seria nie przypadła mi do gustu. Była zbyt poplątana, akcja momentami się rozwlekała, a dialogi nie rozjaśniały sytuacji. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego i mimo że cenię autora, ta książka jest moim zdaniem porażką. • Komu polecam? Pierwszy raz od dawna mam problem z poleceniem komukolwiek. Może ci, którzy lubią Snicketa sięgną po tę lekturę i sami przekonają się o jej treści, jednak jeśli macie zamiar rozpocząć swoją przygodę z autorem, to nie polecam robić tego z tą książką.
    +2 wyrafinowana

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo