Recenzje dla:
Triumf Pana Kleksa/ Jan Brzechwa
-
Nie znam wcześniejszych części tej serii z Panem Kleksem, a zaczęłam od trzeciej. I ... nic kłopotliwego, bo fabuła toczy się jakby odrębnie, od nowa. Poznajemy Pana Kleksa, jako profesora przemawiającego do uczniów kończących naukę, a potem. Potem Pan Kleks odjeżdża do krainy Alamakota. Adaś Niezgódka, bo on tu stanowi oś wszystkich perypetii, które notabene do miłych nie zawsze należą, wraca do domu i co zastaje? Nie ma w nim rodziców. Ojciec zamienił się w ptaka i odleciał nie wiadomo gdzie, a Pani mama odleciała zaś na swoim Elektroluksie. Tego już za wiele. Adaś wyrusza pewnego dnia nap oszukiwania. Zabiera ze sobą dozorcę Weronika, a potem nawet dołącza do nich ogrodnik Anemon Lewkonik. Trafiają do Alamakota i poznają Alamakotańczyków, nader dziwnych osobników o trzech nogach. Jednak, samo poszukiwanie rodziców to nic. Najważniejsze jest odnalezienie Alojzego Bąbla, przebiegłego drania, oszusta i prowodyra wszystkich kłopotów. I udaje się to w najmniej spodziewanym momencie - podczas tańców na dworze, gdy przy wykopie Alozjemu odpada noga. • Jan Brzechwa pełen dowcipu był - stwierdzam. Miał bujną wyobraźnię, co pewnie w czasach jego twórczości pomagało radzić sobie z szarą i smutną rzeczywistością. Bujanie w obłokach i stawianie ich na ziemi - tego dokonywał i tym się bawił, a Pan Kleks jest tymi czarami przesiąknięty. Polecam