• Pierwsze, co rzuca mi się w oczy, w przypadku tej książki, jest niewątpliwie jej.... mało urodziwa okładka. Przekonałam się już, że nie tylko mi kojarzy się ona z tanimi harlequinami bądź z telenowelami. I chociaż każdy zapalony mól książkowy wie, że żadnej książki nie powinno oceniać się po okładce, to jednak w przypadku Królestwa ze szkła robi to prawie każdy. Przyznaję się z ręką na serwu, że gdy dowiedziałam się o tej książce, właśnie przez okładkę nie miałam w ogóle ochoty, aby się z nią zapoznać. Ale Wydawnictwo Media Rodzina zrobiło mi ogromną niespodziankę tą książką (i dołączonymi do tego dodatkami) i przez to, że miałam ją już w swoich rękach, postanowiłam jednak dać jej szansę. • W Królestwie ze szkła wybiegamy ładnych parę lat na przód i przenosimy się do Królestwa Viterry. Jak dowiadujemy się z krótkiej historii na początku książki, jest to państwo wytworzone przez ludzi i zamknięte pod kopułą, która miała za zadanie chronić Viterrę przed zbliżającą się wielkimi krokami trzecią wojną światową. Wkrótce okazało się, że walki doprowadziły do tego, że jedynymi ludźmi, którzy przetrwali byli właśnie mieszkańcy ów królestwa. • Dalej poznajemy nastoletnią Tatianę, która po stracie rodziców wychowuje się w domu swojej ciotki i wuja. Jej marzeniem jest przeprowadzenie się do ukochanej siostry i jej męża i tam też uczenie się fachu jubilera, aby wspólnie z nimi móc prowadzić ich mały zakład jubilerski. W Królestwie ma miejsce jednak wielkie wydarzenie - organizowana jest impreza zwana Wyborem. Książę, mający w przyszłości przejąć królewski tron, szuka swojej wybranki serca wśród wszystkich chętnych kandydatek Viterry. W kraju organizowane jest wielkie reality show, a jego haczyk polega na tym, że tak na prawdę nie wiadomo, kto jest księciem. Jest czterech młodzieńców - a każdy z nich może być następcą tronu. Tatiana zmuszona przez ciotkę musi wziąć udział w Wyborze, jeśli chce spełnić swoje marzenia. • Zapewne wielu z was powie teraz, że to wypisz wymaluj historia jak z Rywalek. I chociaż sama tej książki nie czytałam, to praktycznie wszędzie słyszę właśnie takie same opinie. Mam w planach przeczytanie Rywalek - wówczas na pewno podzielę się z wami moimi przemyśleniami odnośnie obydwóch historii. • Gdy tylko skończyłam czytać Królestwo ze szkła doszłam do wniosku, że w sumie historia była całkiem fajna, ale jest to książka zdecydowanie bardziej skierowana do młodszych czytelniczek. Nie chodzi mi już o fabułę, bo mi samej przyjemnie poznawało się historię Tatiany. Jednak nie mogłam nie zauważyć, jak bardzo dziecinna, w towarzystwie czterech młodzieńców, była główna bohaterka, jak z resztą wszystkie dziewczęta, które zakwalifikowały się do dalszych etapów Wyboru. Sami młodzieńcy z resztą też nie byli lepsi. Najbardziej z pośród nich wyróżniał się Phillip - nie muszę chyba dodawać, że to on stał się moim ulubieńcem. Tylko on zachowywał się odpowiednio jak na swój wiek. Wiem, może się za bardzo czepiam, ale jak dla mnie było to lekko przesadzone i przez to książka mocno na tym traci. • Gdy, już po przeczytaniu książki, podsumowywałam sobie to, co poznałam na jej kartach, doszłam też do wniosku, że w sumie nic wielce spektakularnego tam nie było. Tatiana ciągle spierała się z Phillipem, często spotykała gdzieś podczas spacerów pozostałych młodzieńców i rozmyślała o tym, jak bardzo chciałaby wrócić do domu. W jej postaci denerwowało mnie też trochę to, że czasem wydawała się być taka wywyższająca się w stosunku do pozostałych dziewcząt. Myślę, że sama w sobie taka nie była, tylko czasem autorka przedstawiała ją w takim świetle, jakby bohaterka była taką właśnie osobą. Jestem przekonana więc, że akurat w tym przypadku była to wina autorki i jej nie do końca przemyślana forma przedstawienia Tatiany w niektórych sytuacjach. Kolejnym przykładem może być też to, jak zmieniała się jej osobowość, gdy występowała przed kamerą, w trakcie pierwszej selekcji. W swoich myślach zapierała się rękami i nogami, aby nie zostać wybraną. Rozpaczała, że to najgorsze, co może być, a gdy już została wybrana nagle wszystko zmieniało się o sto osiemdziesiąt stopni i nagle była pewną siebie i niezwykle zadowoloną z wyniku księżniczką. Na prawdę mocno mi to przeszkadzało, te dwa odmienne charaktery. Ale jak mówiłam, winię za to błędną interpretację zachowań autorki. • Żeby nie było, że na wszystko w tej książce narzekam powiem, że na prawdę bardzo spodobał mi się pomysł przedstawienia Viterry, jako państwo zamknięte pod kopułą, rządzące się swoimi prawami, itp. Myślę, że to wyszło autorce na prawdę dobrze i już wiem, że kryje się z tym w dalszych tomach jakaś tajemnica. Na pewno będę chciała ją poznać. Sam pomysł Wyboru również wydał mi się bardzo interesujący, jednakże tutaj można by nad tym pomysłem troszkę bardziej popracować. • Nie przedłużając już bardziej powiem tak, mimo tych moich narzekań na główną bohaterkę, itp cieszę się, że jednak poznałam historię zawartą w Królestwie ze szkła. Autorka miała ciekawy pomysł i szkoda tylko, że nad niektórymi jego kwestiami bardziej nie popracowała. Jednakże całość czytało mi się przyjemnie - autorka ma ciekawy styl, którym skutecznie przyciągnęła moją uwagę. Miejscami nie podobało mi się tylko, w jaki sposób prowadzi dialogi, bo wydawały mi się troszkę sztywne. Jednakże jest to drobny szczegół, który jestem w stanie przełknąć. Valentina Fast mocno zaskoczyła mnie zakończeniem, które obiecuje czytelnikowi kolejną świetną przygodę w dalszym tomie.Osobiście jestem za bardzo ciekawa tego, jak dalej potoczą się losy Tatiany, aby przerwać czytanie na drugim tomie serii. Także mimo wszystko - mimo tych wad i moich narzekań na nie - i tak z całą pewnością sięgnę po Krainę z jedwabiu. • Czy książkę wam polecam - mimo wszystko tak. Jednakże nie spodziewajcie się tutaj niczego wielce spektakularnego. To jedna z tych pozycji, które potrafią dobrze odprężyć, ale nie pozostają zbyt długo w pamięci.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo