• Gdy przeczytałam opis książki stwierdziłam, że jest to pozycja, którą pragnę bezwzględnie poznać- w końcu porusza ona trudny temat i to w dodatku od strony niszowej, bo czy często słyszymy o ojcach, którzy walczą o prawo do swoich dzieci? • Ja nie. Znam dwa polskie przypadki ojców, którzy nagłośnili ten problem, ale na tym niestety się kończy. • Miałam wielką nadzieję, że spojrzę na bezgraniczną miłość do dziecka z punktu widzenia mężczyzny i że dostanę historię, która chwyci mnie za serce. Czy tak się stało? • Głównym bohaterem książki jest Konrad, który mieszka w Dublinie ze swoją życiową partnerką Isabelle- Francuzką wraz z małym synkiem zwanym w rodzinie Filutkiem. • Ich codzienność nie różni się niczym od naszej. On pracuje w biurze, ona w domu. Kochają się bardzo i kochają swojego synka. Konrad po dość burzliwej młodości teraz ustatkował się na dobre- lubi swój dom, lubi muzykę i grę na gitarze, lubi też spędzać czas ze swoim potomkiem. • Pewnego dnia, przez przypadkowe spotkanie wszystko zaczyna się diametralnie zmieniać w jego życiu. • Bell w przeciągu jednej chwili stała się dla niego zupełnie obcą kobietą, która nawet nie potrafi się do niego odezwać bez krzyku i wyzwisk. Dom zamienił się w rygorystyczne więzienie, do którego nie ma się ochoty wracać, a kontakty z synem są pod ciągłą kontrolą. • Wydaje się, że nie może być gorzej- ale jednak. • Była już partnerka Konrada nagle znika. Znika też synek. • Autor na pierwszej stronie informuje nas, że książka nie jest żadną autobiografią lecz fikcją literacką, jednocześnie też podkreśla, że główny bohater oraz fabuła książki została stworzona na podstawie przeżyć osób autentycznych. Autor, również podkreśla, że historia jest przedstawiona subiektywnie i bezstronnie oraz ma ona za zadanie otworzyć czytelnikowi oczy na dany problem. • Tylko czy tak jest? • Owszem w książce zostaje poruszony temat praw ojca. Pan Piotr pokazuje jak prawo może być niesprawiedliwe i że niekoniecznie działa ono na rzecz dziecka. Pokazuje również, że to nie zawsze ojciec jest wszystkiemu winien i nie zawsze pozostawienie dziecka z matką jest dobrym rozwiązaniem. • Tylko, że wszystko to jest opisane dopiero w drugiej części książki. Pierwsze ponad 100 stron niestety, ale ciągnie się i może wynudzić czytelnika. Z początku opisane zostają nam uroki życia na emigracji, zamiłowanie głównego bohatera do gry na gitarze i muzyki oraz to na czym polega jego praca w biurze. • Osobiście uważam, że było to zbędne i nie wniosło do historii niczego ważnego. Przyznam, że w pewnym momencie porównywanie wszystkiego do muzyki i dźwięków zaczęło mnie nużyć i zastanawiałam się kiedy rozpocznie się właściwy wątek. Możliwe, że dla koneserów muzyki lub osób, które grają na gitarze będzie to dodatkowy smaczek. • Dopiero w drugiej połowie książki dostajemy właściwą historię i poruszony zostaje temat praw opieki nad dzieckiem z perspektywy ojca- są to głównie wewnętrzne zapiski uczuć, przemyśleń, żali i trosk Konrada. Ze względu na miejsce akcji mamy tu również odniesienie do prawa irlandzkiego, które dla nas jest tak bardzo kontrowersyjne. Śmiem stwierdzić, że równie kontrowersyjne jak poglądy bohatera- szczególnie te dotyczące ojcostwa. • „Zespół ojca” to dość specyficzna książka, w której nie wszyscy się odnajdą. Znajdziemy w niej również ironiczny, a wręcz sarkastyczny humor, który również ma tylu zwolenników co przeciwników- osobiście uważam, że ten rodzaj poczucia humoru jest dużym plusem książki. • Podsumowując, na pewno jest to pozycja skierowana do dorosłych odbiorców i jestem przekonana, że będzie wiele osób, którym książka sprosta oczekiwaniom i wiele tych, którzy nie odnajdą się na jej stronach.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo