• Ciężko o tej książce napisać coś... składnego. Coś na miarę jednolitego tekstu będącego jako tako recenzją. Ta powieść bowiem to zlepek wszystkiego - wspomnień, rozdziałów, fragmentów przeżyć, które odeszły, a które teraz nasuwają się do głowy. Umiera przyjaciel głównego bohatera, narratora, co nie pozostawia go obojętnym. Ba, nie godzi się na jego odchodzenie. Rak, nieoperowany. Rak zjada mu wszystko we wnętrzu prócz... umysłu i płuc. Nikt nie chce się na to zgodzić, dlatego wszelkie terapie, znachorskie triki, leki, chemia - wszystko bierze, bo może... Nadzieja jest zawsze, lecz i ona umiera z wraz z chorym. • I sama fabuła jest bardzo dobra. Wstrząsająca. Niektóre zdania nad wyraz trafne, momenty ujęte w powieści zatrzymują cię, twój umysł i wszystko wokoło. Ale, jest małe ale, większość stron to kolaż myśli i wszystkiego. Niektóre zdania wymagają skupienia aczkolwiek nadal nie pojmujesz ich sensu i znaczenia! Coś się w tej powieści "rozjeżdża", jakby dobra forma zamierzona nie znajdowała swojego odbicia w słowach. Albo nadmiar tekstu ułożonego w głowie nie potrafi skorelować się z ręką i piórem autora. Niektóre momenty współgrają tylko, reszta to niedociągnięte myśli i chęci. A szkoda, wielka szkoda.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo