• Jedno wydarzenie, jeden dzień może zniszczyć nasze życie i zmienić je bezpowrotnie. • "Oddychaj, Kacey. Dziesięć płytkich oddechów. Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je..." • • Kacey przeżywa okropną tragedie. Po tym wydarzeniu, wszystko się zmienia. Nic już nie jest takie samo, codzienność wydaje się obca, przyjaciele przestają istnieć, Kacey nie jest już tym kim była. • Po latach od tragedii, Kacey wraz z siostrą Livie, chcą zacząć nowe lepsze życie z dala od wujostwa. Przeprowadzają się do Miami, wszystko idzie zgodnie z planem do momentu poznania przystojnego sąsiada Trenta. Mężczyzna zdaje się być zwyczajnym młodzieńcem, nie wyróżnia się niczym, no może faktem, ze jest nieziemsko przystojny. Skrywa pewne sekret... do czego zaprowadzi znajomość tych dwojga? Kim tak naprawdę jest Trent Emerson? • Autorka nakreśliła, piękną wzruszającą historię. Czytając "Dziesięć płytkich oddechów", przeżywałam problemy razem z jego bohaterami. Książka wydaje się być bardzo realna. Bohaterowie to ludzie z krwi i kości, niosący na swoich barkach ciężkie demony brzmienie przeszłości. Kacey cierpi na zespół stresu pourazowego. Po tragicznych przejściach, nie potrafi żyć normalnie. Toczy wieczną walkę z samą sobą. To Ona jest starszą siostrą, a momentami miałam wrażenie, że Livie zachowuje się dojrzalej od niej. Właśnie Livie skupmy się przez moment na niej, jest dziewczyną miłą pomocną, ułożoną i... nudną? Każdy swój ruch zdaje się analizować, nie jest porywcza, jej charakter jest raczej stonowany. Stanowi całkowite przeciwieństwo siostry. Natomiast razem tworzą świetny duet, mamy piękny przykład siostrzanej miłości, aż ja, jako jedynaczka, mogę zazdrościć takiej relacji. • "Nie otwiera się, nie potrafi znieść dotyku dłoni, ponieważ przypomina jej o śmierci. Nie dopuszcza nikogo do siebie, ponieważ idzie za tym ból." • • Akcja toczy się wolno, zaskakuje nas ogromnie w pewnym momencie. Musze przyznać, że New adult z reguły charakteryzują się podobnym schematem, ale dopiero dobrze ubrany w słowa tworzy coś pięknego. Fabuła książki, jest przemyślana i dopracowana. Wątki poboczne są doskonale wplątane w główny temat, powieść nie skupia się tylko na głównych bohaterach, poznajemy sąsiadkę dziewczyn.Miłą i uroczą Nore (nazywaną przez przyjaciół Storm), i jej małą córeczkę. Muszę przyznać, że K.A. Tucker, nakreśliła intrygującą historię. Kiedy wydaje nam się, że jest już sielsko, miło i różowo, następuje nagły zwrot akcji, wychodzą na światło dzienne nowe zaskakujące fakty. Powiem szczerze, że spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego co wydarzyła się przy końcu książki. • Wiem, że ktoś może uważać ten gatunek za mało ambitny, ja z kolei uważam, że warto czasami się "odmóżdżyć" i sięgnąć po coś niez­obow­iązu­jące­go. Ale czy "dziesięć płytkich oddechów" jest tak do końca niez­obow­iązu­jącą­ lekturą? Tego, tez nie mogą zagwarantować, może nie skłania do refleksji, ale gwarantuje nam przeprawę przez morze skrajnych emocji. • Mamy walkę samego z sobą, miłość prowadzoną przez ciernie, prawdziwą siostrzaną troskę i ogromny trud wybaczania. Może książka jakich wiele, ale miłośnik New Adult znajdzie w niej coś dla siebie:) Polecam serdecznie

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo