• Steve Berry jest autorem piszącym w podobnym klimacie co Dan Brown. Jedyna różnica jest taka, że Dan Brown jest super sławny, a Berry nie. Są autorami piszącymi według podobnego klucza, ich poziom umiejętności jest zbliżony. Ja za Danem Brownem nie przepadam, ale Steva całkiem lubię i jego serię z Cottonem czytam już od jakiś czterech, a może nawet pięciu lat. • Zachwycał mnie w pierwszych tomach. Templariusz, Biblioteka Aleksandryjska, Napoleon... Ale w tym przypadku im dalej w las, tym mniej drzew. Już od paru części serii z Cottonem zauważam, że jakość powieści spada, a i "tajemnice z przeszłości" są coraz mniej interesujące. • W tym tomie skupiamy się tak naprawdę na dwóch zagadkach. Jedną jest pokłosie Zimnej Wojny, która choć zakończona wcale nie pozbyła się jeszcze z pola bitwy swoich żolnierzy. Druga to tajemnicze Towarzystwo powstałe w Stanach dwieście lat temu, dziennik jednego z jego członków i zawirowania wokół Białego Domu i amerykańskiej konstytucji. • I właśnie ta cała zagadka kompletnie mi nie podeszła. Być może dla amerykańskiego czytelnika faktycznie jest to coś wow, ale dla mnie - nie znającej przesadnie amerykańskiej historii, jak i nie będącej jakoś specjalnie zainteresowaną politycznymi niuansami związanymi z tym krajem - całość była po prostu nudna. Brnęłam przez kolejne strony trochę zmuszając się do czytania, bo - bądź co bądź - nie chcę porzucać tej serii, bo mam do niej spory sentyment. • Mam nadzieję, że kolejny czekający na mnie tom spełni już moje oczekiwania.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo