Recenzje dla:
Złe spojrzenia/ Daria Orlicz
-
Jakoś dawno nie sięgałam po kryminały, a już był okres, że naprawdę mnie pochłonęły. No, uznajmy, iż ta „krótka” przerwa wyszła mi na dobre i teraz mogę spojrzeć świeżym okiem na różne nowości. Tym razem w moje ręce wpadła książka autorstwa Darii Orlicz. Nazwisko wydawało mi się znajome, choć wcześniej nie nadarzyła się okazja do zapoznania z twórczością pisarki. Postanowiłam zaryzykować. Natychmiast nadeszło zaskoczenie, gdy zauważyłam, że mam do czynienia z piątym tomem cyklu! Trudno, zdecydowałam, wejdę w świat powieści od innej strony. Czy słusznie zrobiłam? Już po lekturze stwierdzam — tak. Nie żałuję poświęconego czasu, ponieważ spędziłam nad publikacją kilka interesujących wieczorów. To miłe rozpoczęcie ponownej przygody z kryminałami, a nieco za nimi tęskniłam. • Zwróciłam uwagę z opinie dotyczące poprzednich książek Orlicz i z recenzji jasno wynika, iż mamy kontakt z naprawdę fascynującą autorką. Teraz, gdy sama się z nią zapoznałam, zaczęłam żałować, że pisarka nie jest aż za bardzo promowana. A szkoda! Moim skromnym zdaniem, mogłabym znaleźć się w kanonie najpoczytniejszych twórczyń polskich kryminałów/thrillerów, na co w pełni zasługuje. Świetnie rozwinięty warsztat, pomysły na prowadzenie fabuły, a co istotne — umiejętność trzymania czytelnika w napięciu. To jedna z najważniejszych cech charakteryzujących osoby, które postanowiły zająć się tak wymagającymi gatunkami. W przypadku Orlicz, ciężko mi do czegokolwiek się przyczepić. • Wydarzenia mające miejsce w „Złych spojrzeniach” są bardzo realne. Zdarza się, że o podobnych dowiadujemy się z mediów, z wypiekami na twarzy śledząc kolejne informacje. Tutaj obserwujemy wszystko „od środka”, dodatkowo oglądając życie prywatne prowadzących sprawę policjantów. Zazwyczaj tego typu fragmenty w powieściach mnie nudzą, ale nastąpił wyjątek od reguły. Zwłaszcza postać Hani Piaseckiej wydała mi się interesująca i chciałabym poznać jej przeszłe oraz dalsze losy. Świetnie skonstruowana bohaterka, walcząca z demonami przeszłości, a przy tym niezwykle silna. • Do końca nie byłam pewna, kto okaże się zabójcą ministranta. Całość przeczytałam szybko, zarywając noc, bo aż tak zafascynowała mnie zbrodnia, jej przyczyny oraz konsekwencje. Główna oś to niewiele miasteczko, które skrywa w sobie masę tajemnic. Każdy każdego zna, lecz wszyscy zgodnie milczą na temat faktów, równocześnie bez wahania wskazując „winnego”. Motyw dość dobrze znany w literaturze, ale odpowiednio poprowadzony zawsze wprowadza nutę grozy. Fabuła mistrzowsko pokazuje problem pochopnej oceny. Prawda czasem bywa rzeczywiście mało oczywista, wbrew różnym (mylnym) przypuszczeniom. Tak, z tej pozycji byłaby niezła adaptacja filmowa, może serial? To gotowy materiał na scenariusz i myślę, że zdobyłby całkiem dużą rzeszę fanów. • „Złe spojrzenia” to idealna lektura dla miłośników mieszanki kryminału z thrillerem. Mam ogromną nadzieję, że już wkrótce uda mi się sięgnąć po resztę tomów serii. Wypatruję też kolejnych i wydaje mi się, iż moja przygoda z Darią Orlicz potrwa długo… Ukłony w stronę autorki (tworzącej pod pseudonimem, ma na koncie także powieści obyczajowe)! Ta stylistyka wspaniale do niej pasuje, oby dalej rozwijała literacką karierę w tym właśnie kierunku. Trzymam za nią kciuki, a Wam — polecam!