• Jedno o książce Kinga na pewno można powiedzieć (pomijając jej objętość) to powieść napisana z rozmachem. • Bastion to post apokaliptyczna wizja świata, zdziesiątkowanego przez śmiercionośny wirus. Jednak King nie byłby Kingiem gdyby w książce zabrakło czegoś tajemniczego, mrocznego i strasznego ( jakby pomór 99 % populacji to za mało). Tak jest i tym razem. Wszystkich, którzy przeżyli zarazę nękają koszmary, w których nawiedzają ich dwie postacie: jedna uosabiająca dobro, druga zło. Ocaleni będą musieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości i opowiedzieć się po którejś ze stron. Tworzą się dwa obozy, i oba postrzegają się jako wzajemne zagrożenie. Konfrontacja między siłami Dobra i Zła jest nieunikniona • Wielkim plusem książki jest fantastyczne ukazanie zachowań ludzkich w obliczu zagłady: ich wybory które mają zapewnić im przeżycie, metamorfozy jakie przechodzą bohaterowie , oraz budzące się w ludziach pierwotne instynkty tylko po to by przetrwać. Liczne postacie zaprezentowane w powieści (prawie cały przekrój społeczeństwa) to pełny katalog zachowań i postępowań ludzkich. Ja najbardziej polubiłam postać Glena- socjologa i jego filozoficzno- socjologiczne. Dla mnie to było najmocniejszą stroną tej książki- ponowna odbudowa społeczeństwa jaką możemy śledzić na kartach książki. • A słabe strony: były momenty że miałam ochotę ją odłożyć, niestety pojawiały się dłużyzny, po to by za chwilę akcja mogła ponownie nabrać tempa. • Nie ukrywam, że trochę zawiodło mnie zakończenie. Długo czekałam na konfrontacje obu stron, czekałam na fajerwerki i niestety nie było wow. • Bastion Kinga to kawał (dosłownie) porządnej literatury post-apokaliptycznej w której autorowi udało się wpleść wątki związane z moralnością, poświęceniem i odpowiedzialnością. • Marta Ciulis- Pyznar
  • Bastion Kinga jest chyba jego najdłuższą powieścią i uznaną za najlepszą. Z tym pierwszym na pewno się zgodzę, natomiast jeżeli chodzi o drugą kwestię, to nie byłabym taka pewna. Ci co Kinga znają, to wiedzą o czym będę pisać, Ci co jeszcze go nie poznali, to przekonają się, że tak to bywa w jego powieściach, że pierwsze 100-400 stron bywa po prostu nudne (w zależności od tego jak długa jest sama powieść). W przypadku Bastionu było podobnie. Pierwsza część książki była dla mnie naprawdę trudna do przebrnięcia, jednak podejrzewałam, iż warto, bowiem część druga powieści będzie o wiele lepsza i przyznam, że się nie pomyliłam. • Kiedy przeczyta się już kilka książek tego autora, to można się przekonać, że stosuje on pewien schemat w konstrukcji powieści, którego można doszukać się i tutaj. • Powieść zaczyna się od ucieczki pewnego żołnierza wraz z rodziną z bazy. Nieistotny żołnierzyk stał się początkiem końca w momencie, kiedy zetknął się z ludźmi. W ten sposób po świecie rozniosła się zaraza, która wybiła prawie całą ludzkość. Pierwsza część książki koncentruje się na tym, jak stary świat próbuje walczyć z zarazą, a rząd amerykański próbuje załagodzić kryzys. I na tle walącej się potęgi poznajemy kilka osób, które potem będą osnową całości. • Po pierwsze spotykamy Stu, który zetknął się z żołnierzem jako jeden z pierwszych, przez co został umiejscowiony w ośrodku do zwalczania chorób, gdzie próbowano się dowiedzieć dlaczego jest zdrowy. Potem poznajemy Larry'ego, piosenkarza, który stworzył coś na wzór hitu muzycznego. Jednak wszystkiego swoje tantiemy wydał na imprezę i został zmuszony do ucieczki do Nowego Jorku. Fran w momencie wybuchnięcia zarazy dowiedziała się, że zaszła w ciążę ze swoim chłopakiem, z którym wcale nie zamierzała spędzić całego życia. • Ludzie, którzy przeżyli zarazę zaczynają śnić. Mają albo dobre sny, albo koszmary, które są ze sobą dokładnie związane. Z jednej strony mamy Matkę Abigail, która przedstawia się jako ostoja pokoju i dobra, oraz Mrocznego Mężczyznę, który jest symbolem zła. • I zapewne w tym miejscu większość z nas pomyśli, że dalsza część książki powinna być właśnie o tym. O walce dobra ze złem w nowym świecie. Jednak nie! Tu się pomylimy. King bowiem nie koncentruje się na tej konfrontacji, tylko na grupowaniu sił, przygotowaniu do nowego życia, a gdzieś tam w tle cały czas jest cień nadchodzącego spotkania dwóch stron, dobrej i złej. • Która strona jest zła, a która dobra? Odpowiedź, która pozornie powinna być prosta, wcale taka prosta nie jest, o czym każdy może się przekonać w ostatnich rozdziałach. Kiedy jednak bohaterowie w końcu się spotykają akcja zaczyna nabierać tempa. • I tu muszę przyznać, że z jednej strony się rozczarowałam, bowiem nie tego się spodziewałam po zakończeniu. Nie dostajemy tu bowiem walki ze złem, walki Boga z Szatanem, tylko mamy dobro i zło, które się kształtuje i ludzie, którzy stają przed wyborem. • Co nam pokazuje King? Przede wszystkim to, że po końcu świata nastąpi nowy, który będziemy budować i który tak naprawdę będzie zmierzał dokładnie do tego samego. Poprzez próbę odbudowy świata tworzy się kolejne społeczeństwo, które prawdopodobnie z czasem będzie zmierzać do kolejnej zagłady. Tak naprawdę, kiedy przyszło co do czego, to strona dobra wcale nie musiała walczyć ze złem. Bowiem nie o walkę tu chodziło. • Bastion pokazuje nam zagładę świata, a także jego odrodzenie, powolną drogę ludzi, którzy próbują się odnaleźć w zupełnie nowej rzeczywistości, oderwaniu od starego życia, a także wybór tego, jak będzie dalej wyglądał świat. Czy będzie budowany na fundamentalnych zasadach moralności czy może będzie budowany na jednostkowej i dyktatorskiej władzy? Czy ludzkość ponownie będzie zmierzać w stronę tych samych błędów czy może jednak będzie starała się ich wyrzec? Na te pytania, przyznaję całkiem trafnie odpowiada King. • Opublikowana na moim blogu: [Link]

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo