• Główną bohaterką książki jest Rebeka Staton. Trudna sytuacja życiowa sprawiła, że musi porzucić marzenia o studiach i pracować jako tancerka w nocnym klubie. Mimo że jest to zajęcia dobrze płatne, dziewczyna wiecznie jest pod kreską, gdyż większość pieniędzy wysyła matce - alkoholiczce. Jedyną jasną plamką w jej dość ponurym życiu jest jej współlokator i przyjaciel - Trey. • • Niestety wybuchowy charakter Rebeki sprawia, że dziewczyna po wielu kłótniach z szefową i pewnym incydencie z udziałem Seda - przystojnego menażera zespołu Sweet Bad Sinful, traci pracę. W dodatku szefowa odmawia jej wypłacenia pieniędzy za ostatni miesiąc. Na ratunek Rebece przybywa przystojny i pociągający Sedrick Mills. Proponuje on dziewczynie, aby została tancerką zespołu i towarzyszyła Sweet Bad Sinful w trasie koncertowej. • Muszę się przyznać, że od pierwszych stron polubiłam główną bohaterkę. Niestety okazało się, że jest to jedna z tych postaci, które potrafią być bardzo irytujące. Rozchwiana emocjonalnie, wybuchowa Rebeka bardzo mnie irytowała. Jej zachowania często było infantylne, nieodpowiedzialne i niesłychanie niedojrzałe. Chwilami miałam wrażenie, że Rebeka ma pewne kłopoty natury psychologicznej. Koniec końców muszę zaliczyć ją do grona postaci, które nie zachwycają i zdecydowanie rozczarowują. • Reszta bohaterów była wykreowana dość standardowo. Mimo że idealnie wpisywali się w schemat powieści erotycznych to nie było w nich “tego czegoś”, brakowało mi u nich pewnej cechy czy zachowania, które wyróżniłoby bohaterów “Na szczycie” z całego grona innych postaci tego gatunku. • W fabule książki można zauważyć pewne luki i nieścisłości. Chwilami wydarzenia wydają się być wręcz absurdalne. Wiem, że w książce została opisana fikcja literacka, jednak “Na szczycie” nie należy do gatunku fantasy, więc spodziewałam się po tej książce większego “prawdopodobieństwa”. Niestety się przeliczyłam. • Język jest bardzo prosty i nie ma żadnych problemów ze zrozumieniem tekstu. To jest akurat wielka zaleta. Jednak w kwestii językowej jest również pewien minus. Autorka zastosowała w książce język zbyt potoczny. Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, jednak po przeczytaniu tej pozycji na pewno się przekonacie co mam na myśli. Chwilami odnosiłam takie wrażenie, jakby pani Haner po prostu spisała swoje myśli i ich nie “obrobiła” przed wydaniem. • W “Na szczycie” zauważyłam liczne podobieństwa do “Ich nocy” Olivii Cunning. Imiona, nazwiska, pewne zachowania i cechy charakteru, które były takie same jak bohaterów “Sinners on Tour” wytrącały mnie z równowagi w czasie czytania i sprawiały, że nie mogłam do końca skupić się na fabule, gdyż moje myśli co chwilę krążyły wokół książek pani Cunning. • Komu polecam tę książkę? Trudno mi to jednoznacznie stwierdzić. Sądzę, że osoby, które lubią powieści erotyczne na pewno spędzą z nią miłe i zabawne chwile. Wydaje mi się, że sporej części tego gatunku "Na szczycie" przypadnie do gustu. Na pewno nie polecam jej osobą, które dopiero zaczynają swoją przygodę z literaturą erotyczną oraz odradzam tym, którzy czytali książki Olivii Cunning.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo