Recenzje dla:
Łódź/ Wojciech Górecki, Bartosz Józefiak
-
Wydawnictwo Czarne systematycznie w serii reportażowej publikuje portrety polskich miast. Po Białymstoku i Poznaniu Marcina Kąckiego, w sierpniu bieżącego roku ukazała się książka „Łódź. Miasto po przejściach” Wojciecha Góreckiego i Bartosza Józefiaka. • Życiorysy obu panów z miastem tym są związani w sposób metrykalno – emocjonalny. Wojciech Górecki urodził się w Łodzi i poświęcił jej wiele publikacji dziennikarskich, w tym książkę „Łódź przeżyła katharsis” z roku 1998. Potem zmienił swoje zainteresowania reporterskie, czego efektem są takie jego książki, jak „Planeta Kaukaz”, „Toast za przodków” czy „Kirgiz wraca na koń”. Zmienił też miejsce zamieszkania. Z kolei w Łodzi mieszka wciąż, urodzony w pobliskich Pabianicach, Bartosz Józefiak i to jemu książka „Łódź. Miasto po przejściach” zawdzięcza napisane specjalnie dla tej publikacji reportaże. • Książka ta bowiem stanowi w większości zbiór reportaży, których pierwodruk nastąpił w poprzednich latach m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Tygodniku Powszechnym”, „Życiu Warszawy” i wspomnianej już „łódzkiej” książce Góreckiego. Najstarszy z nich, „Gaz story”, pochodzi z roku 1989. Tych powstałych w ubiegłym roku jest zaledwie pięć. Może to stanowić pewne rozczarowanie dla czytelników nastawionych na najnowsze doniesienia z miasta pod wieloma względami wyjątkowego a przez to frapującego. Co bynajmniej nie oznacza, iż historyczna perspektywa, którą autorzy przedstawiają w swoich tekstach nie ma wartości. Górecki i Józefiak przypominają złote lata miasta, jego imponujący rozkwit w XIX wieku, gdy dla wielu ludzi była ona „ziemią obiecaną”. Ale reportażyści pokazują też upadek tego „polskiego Manchesteru” po ustrojowych i ekonomicznych przemianach w naszym kraju po 1989 roku. Łódź jako miasto paradoksalnie straciło na nich bardzo dużo, a wraz z nią jej mieszkańcy. Bardzo poruszające są historie wybranych ofiar tych przemian, z którymi rozmawiają autorzy książki. Dziś miasto przoduje pod względem liczby bezrobotnych, umieralności niemowląt, wskaźnika umieralności w ogóle i długości ulicznych korków. Łódź zajmuje natomiast ostatnie miejsce w kraju pod względem przyrostu naturalnego, średniego wynagrodzenia i wyposażenia mieszkań w łazienki. Te ostatnie wskaźniki powodują, że miasto się wyludnia, młodzi nie chcą tu studiować ani się osiedlać. Ci, co tu pozostają, zdają się utrwalać dość powszechną opinię o Łodzi jako „złym mieście”. Cytowany przez Góreckiego i Józefiaka reżyser Marek Koterski mówi, że dwie najgorsze rzeczy, które mu się w życiu przytrafiły, to komunizm i Łódź. A dla potwierdzenia osądu Bogusława Lindy o Łodzi jako mieście meneli, autorzy zapraszają na ulicę Włókienniczą (dawną Kamienną utrwaloną przez Agnieszkę Osiecką w piosence o kochankach z tejże ulicy), tudzież na zaplecze odnowionych w sporej części głównej arterii miasta ulicy Piotrkowskiej. Te obyczajowe fragmenty są bodaj najmocniejszą stroną książki. • Bo jest Łódź także miastem, które wykorzystało bodaj najwięcej środków unijnych na rewitalizację, wybudowało największe dworce: kolejowy (Łódź Fabryczna) i tramwajowy (tzw. „stajnia jednorożców), a niedługo będzie miała najdłuższy w Polsce tunel kolejowy; jest tu również największa fabryka zamieniona w centrum handlowo – usługowo – kulturalny (Manufaktura). Ma też miasto Hannę Zdanowską, zaangażowaną w działalność, mająca odmienić oblicze Łodzi panią prezydent. Książkę kończy reportaż Bartosza Józefiaka dokumentujący jeden dzień jej pracy. Bije z niego optymizm, co do dalszych losów miasta i jego mieszkańców; podobnym uczuciem napawają rozmowy z Anną Fornalczyk, Agatą Zysiak i Martą Madejską, dla których los rodzinnego miasta nie jest obojętnym. Pozwalają one mieć uzasadnioną nadzieję na zmianę tego smętnego obrazu miasta po przejściach przedstawionego w literackim portrecie Łodzi.