• Bardzo dobra książka. Z chęcią przeczytałbym te rękopisy które pisał Joachim w więzieniu w celu wydania książki.Duża jest tutaj ukazanych faktów których fałszowała opinia publiczna poprostu wymyślała różne rzeczy.Autor naprawde ukazał życie Męża,Ojca i Mordercy.Co ten człowiek miał w głowie.Za naszych obecnych czasów uznany by był jako niepoczytalny i skazany na dożywocie. Tutaj jest ukazane jak opinia publiczna wywierała presje na kare śmierci.Ktoś kto czuje obrzydzenie do kobiet i zabija je bo czuje spełnienie i satysfakcje nie jest normalny.Polecam książkę w 100%. • Teraz biore się za czytanie kolejnej książki tego autora o innym mordercy kobiet Marchwickim.Myślę że nie będe zawiedziony i lektura będzie tak dobra jak ta.
  • Książka, która przekazuje więcej niż można się dowiedzieć z internetu. Pokazuje Joachima nie tylko jako seryjnego zabójce, wampira, lecz też jako człowieka, mającego marzenia, pasje, rodzinę. Opowiada historię cichego mężczyzny, który mógłby być naszym sąsiadem, wspó­łpra­cown­ikie­m, mężem, jednocześnie z historią wielokrotnego mordercy. "Kryptonim"Frankenstein"" to to tego czego szukałam.
  • Piszę tę recenzję na gorąco, zatem na pewno będzie ona mono chaotyczna i pełna jakiegoś swobodnego przepływu myśli. Uznałam jednak, że nie ma sensu czekać aż emocje opadną, bo jeszcze coś mi umknie, albo zapomnę o czymś wspomnieć. No ale - po kolei. • Po raz pierwszy nazwisko Knychały mignęło mi w którejś z książek dotyczących najg­łośn­iejs­zych­ spraw PRL-u. Uznałam go wtedy za dzikiego, niebezpiecznego zwyrodnialca. Młode kobiety można by było straszyć nazwiskiem tego człowieka. To, co robił z kobietami, dziewczynami, dziewczynkami przechodzi pojmowanie ludzkiej świadomości. Jak to opisać, jakich użyć słów? Brutalność? Dzikość? Zboczenie? Pewnie można byłoby szukać i każde kolejne nadawałoby się równie dobrze. • Autor dobrze zrobił, że zdecydował się opowiedzieć historię morderstw i procesu w postaci zbeletryzowanej historii, którą czyta się niczym dobry kryminał. Widać, że przyłożył się on do swojej pracy. Zagłębiał się w tomy akt, próbował skontaktować się z ludźmi bezpośrednio związanymi z tą sprawą, którzy mieli okazję poznać i porozmawiać z Joachimem. • Po skończonej lekturze kompletnie inaczej myślę już o tej sprawie. Autor na początku przypomina sprawę Zdzisława Marchwickiego, która już w latach 70. wywoływała skrajne emocje i wątpliwości. Dziś możemy być już w dużej mierze pewnie, że człowiek ten nigdy nikogo nie zabił, a przypisywane mu zabójstwa popełnił prawdopodobnie inny człowiek, zresztą chory psychicznie, którego nie można jednak było postawić przed sądem. Potrzebny był kozioł ofiarny, a został nim właśnie Marchwicki. • Co się tyczy "Achima" możemy mieć pewność, że dopuścił się swoich zbrodni. Przyznał się do nich, podał fakty, które znane mogły być tylko mordercy. Czy jednak zasłużył na śmierć? Po żmudnych analizach wszystkich dostępnych danych autor książki nie mówi wprost, że nie, ale sam czytelnik może na koniec lektury odpowiedzieć sobie na to pytanie. • Morderca prawdopodobnie był chory psychicznie. Wiele za tym przemawia. Przeprowadzone badania nie odpowiedziały na wszystkie odpowiedzi, sam Knychała ich nie ułatwiał, ponieważ uważał, że zasłużył na śmierć, a tej bał się chyba nawet mniej, niż nazwania go wariatem. • W książce widzimy "dwóch Achimów", o których w relacjach mówił sam morderca. Jeden to przecudowny mąż i kochający ojciec. Dobry kolega i sąsiad, udzielający się społecznie. Trochę nieśmiały i cichy, zakochany w książkach. Drugi z nich to bezwzględny morderca, owładnięty prawdziwym szałem zabijania. Niesamowite jest ukazanie tych dwóch postaci w jednym człowieku. • Nic więcej już Wam nie powiem. Poza jednym - przeczytajcie tę książkę. Napisana jest świetnym językiem, nie daje wszystkich odpowiedzi, a skłania do refleksji. Czytało mi się znakomicie, choć niektóre rozdziały dosłownie mroziły mi krew w żyłach. Mocno polecam!

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo