• Dawno nie męczyłam żadnej książki przez ponad miesiąc. Ten tytuł taki był - nie ze względu na ilość stron, ale na fabułę, która mnie nie porwała. • Opis książki obiecuje wiele: "Żywiołowo opowiedziana saga rozgrywająca się na tle zapierającej dech argentyńskiej panoramy...". Żywiołowej opowieści to tutaj nie ma. Jest historia, która może odrobinę zainteresować - coś sprawiło jednak, że doczytałam ją do końca. Choć zdecydowanie nie jest to pozycja, którą polecałabym komuś bez zastanowienia. • Okładka mówi również o przyjaźni dwóch kobiet - Victorii i Anny. Od samego początku ich znajomość zaczęła się dość dziwnie. Potem niby dobre przyjaciółki, ale szybko się okazało, że myślą o tym jak wykorzystać tę drugą i wcale nie życzą sobie dobrze. To się nazywa przyjaźń? Nie życzę nikomu takich przyjaciół. Dziewczyny powinny uczyć się przyjaźni od swoich córek. • Nawet nie wiem jak ocenić tę historię. Jedyną sympatię wzbudzają Julius i Pedro, którzy grają role drugoplanowe. Mam wypożyczone kolejne dwie części tej sagi i zastanawiam się czy warto to kontynuować.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo