Recenzje dla:
The Call. Wezwanie/ Peadar Ó Guilín
-
Wyobraź sobie, że jesteś dzieckiem i dowiadujesz się, że wkrótce spotka cię coś potwornego. Od tej chwili musisz żyć ze świadomością, że w pewnym momencie, nagle, bez żadnych ostrzeżeń zostaniesz porwany ze swojego świata i w krainie, którą znasz jedynie z opowieści, przyjdzie ci samotnie walczyć o przeżycie. Na pocieszenie powiem ci, że spotka to wszystkich nastolatków, „trochę” gorsza wiadomość to ta, że tylko co dziesiąty przeżyje swoją walkę... Przerażające, prawda? Tak, zdecydowanie nie jest łatwo być nastolatkiem w świecie z „The Call. Wezwanie”. • Peadar Ó Guilin stworzył w swojej książce alternatywną wersję „zielonej wyspy”. Irlandia - na skutek tajemniczych wydarzeń - zostaje pewnego dnia całkowicie odcięta od reszty świata. Od tej pory życie mieszkańców jest skoncentrowane na próbie przeżycia w ciężkich warunkach (wywołanych przez izolację), a także na staraniach, by ocalić jak najwięcej dzieci. Na skutek krzywd, jakie dawno temu zostały wyrządzone tajemniczemu ludowi z Szaroziemi, każdy z nastoletnich mieszkańców wyspy zostaje Wezwany. W jego świecie Wezwanie trwa zaledwie 3 minuty (i 4 sekundy), ale tam gdzie zostaje przeniesiony to cały dzień. W tym czasie musi uciekać i ukrywać się przed polującymi na niego okrutnymi Sidhe, którzy traktują go jak żywą zabawkę. Niezależnie od rezultatu polowania, każdy z nastolatków po upływie wyznaczonego czasu wraca do swojego świata. Jeśli ma wyjątkowe szczęście - cały i zdrowy. Od tej pory może pomagać innym w przygotowaniu do ich Wezwania i zacząć (w miarę) normalne życie. Niestety przytłaczająca większość wraca z Wezwania z potwornie zdeformowanymi ciałami, głębokimi urazami psychicznymi lub martwa. • To jak został wymyślony świat, rządzące nim zasady, jak i sam system Wezwań to zdecydowanie mocne strony „The Call”. Dzięki temu, że reguły są ujawniane czytelnikowi stopniowo, historia jest tajemnicza i wciągająca, a z każdą kolejną informacją intryguje coraz bardziej. Peadar Ó Guilin z dużą oryginalnością wykreował świat w swojej książce. Już same opisy wyglądu Sidhe i ich ubrań świadczą o nietuzinkowej wyobraźni autora. Nie sposób nie wspomnieć w tym momencie o stylistyce „The Call” – w książka wiele jest plastycznych relacji z Szaroziemi, nie brakuje w niej także grozy, odrażających scen czy mrożących krew w żyłach opisów „zabaw” Sidhe ze schwytanymi nastolatkami. Na mnie robiły one wrażenie, ale nie zniechęcały do dalszego czytania - dla niektórych część pomysłów Ó Guilina prawdopodobnie będzie zbyt obrzydliwa i książka nie przypadnie im do gustu. Ze względu na drastyczność scen nie poleciłabym tej książki także młodszym czytelnikom (sugerowany wiek 17+ jest raczej rozsądną rekomendacją). • Sama akcja książki jest dynamiczna i nie brakuje w niej zwrotów oraz wątków pobocznych. Dobrym rozwiązaniem było wplecenie do historii opowiadań z Wezwań. Pozwalają one zobaczyć jak poszczególni bohaterowie walczyli o swoje przetrwanie. I to jest to co najbardziej zapamiętałam z „The Call” i co dla mnie było najbardziej interesującym wątkiem – życie ze świadomością zagrożenia i radzenie sobie z nim. Społeczeństwo zbudowało system, który miał przygotować młodych ludzi zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Jednocześnie wymagało od nich podporządkowania się licznym surowym regułom i niewygodom. I tu kolejny plus dla Ó Guilina, który nie dość, że nie wypełnił swojej książki kalkowymi postaciami, to jeszcze zadbał o to, by mieli oni wyraziste charaktery (przykładem na to jest Nessa, która przy pomocy sprytu, wytrwałości i uporu walczy nie tylko z przeznaczeniem, ale i konsekwencjami własnej niepełnosprawności). Dodatkowo pomimo sytuacji, w jakiej się znaleźli, bohaterowie nadal zachowują się jak nastolatkowie. Jest więc w ich życiu miejsce nie tylko na szkolenia, budowanie kondycji czy symulacje polowań, ale także na bardziej „normalne” sprawy, kłótnie, przyjaźnie. Ciekawe jest także to jak różnorodne są ich zachowania i postawy – w podobnej sytuacji zagrożenia reagują w bardzo indywidualny sposób, dzięki czemu są bardziej wiarygodni, a cała historia - bardziej nieprzewidywalna. I choć „The Call” dzieje się w świecie wymyślonym, to wykorzystane tu wątki są bardzo uniwersalne (oprócz już wspomnianych m.in. walka o władzę, lojalność zdrada, przyjaźń, wpływ systemu na życie jednostek), a każdy może zadać sobie pytanie co on by zrobił na miejscu Nessy, Anto czy Conora. • Zakończenie książki nie jest postawieniem kropki, a jedynie wstępem do kolejnych wydarzeń. Ci, którzy spodziewali się zamkniętej całości mogą poczuć się rozczarowani - ale ci wszyscy, których wciągnął świat „The Call” (o polubieniu go raczej nie może być mowy) zapewne ucieszą się, że historia będzie miała ciąg dalszy. Jeśli Ó Guilin utrzyma poziom z "The Call" to wkrótce będziemy czytać jego kolejną dobrą książkę :)
-
Przyznam szczerze, że zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę ze względu na jej rewelacyjne wydanie- świetna i nietypowa okłada z czaszkami oraz mieniące się złote napisy przyciągną wzrok chyba każdej okładkowej sroki. Jeśli chodzi natomiast o opis książki to jest on krótki i zdradza nam bardzo mało na temat samej treści, jednocześnie sprawia, że tym bardziej jesteśmy tą pozycją zaintrygowani. • Więc o czym opowiada nam tak naprawdę historia stworzona przez autora? • Otóż poznajemy świat, w którym nie ma podziału na narodowości, nie ma granic między krajami- wszyscy są równi sobie i żyją w zgodzie, jednak istnieje inny podział, o wiele gorszy- na ludzi takich jak ja i Ty oraz na Sidhe- piękne, dobrze zbudowane, ale jakże niebezpieczne postacie z miejsca zwanego Szaroziemią, do którego zostali wygnani przez ludzi i za co teraz mszczą się na nich. • Ich zemsta polega na przywoływaniu do swojego świata nastolatków na 3 minuty (w przeliczeniu na czas wrogów cały dzień), by tam polować na nich i zmieniać w przerażające potwory, które już na zawsze zostaną w ich rzeczywistości lub jeśli komuś się poszczęści to zostaje zabity, a jego szczątki wracają do domu. Tylko nielicznym udaje się wrócić, tylko 1 z 10 osób ma na tyle szczęścia. • Przez te praktyki powstały Szkoły Przetrwania gdzie dzieci są szkolone, by przeżyć takie Wezwanie. • Właśnie do takiej szkoły jedzie 14-letnia Nessa wraz ze swoją przyjaciółką Megan. • Nessa jest wyjątkowa i inna niż wszyscy- choruje na polio, ledwo chodzi i jest słabsza niż pozostali, jednak stara się i daje z siebie wszystko bo wie, że od tego zależy jej życie. • Czy taka dziewczyna ma chociaż minimalne szanse na przeżycie w okrutnym świecie Sidhe? Czy da się to wszystko powstrzymać i odmienić losy wszystkich nastolatków? • Przyznam szczerze, że po lekturze tej książki mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony czytało mi się ją z zaciekawieniem i w dodatku bardzo szybko, z drugiej nie zaskoczyła mnie ona niczym prócz bardzo ciekawie wykreowanego świata Sidhe. • Tak, z całą pewnością największe moje zainteresowanie wzbudziły te tajemnicze i nietypowe postacie oraz to w jakim świecie one żyły. Ich wygląd, zachowanie, to co nimi kierowało oraz przerażające miejsce, w którym egzystowały są dla mnie najmocniejszą stroną tej książki. • Niestety pozostali bohaterowie tej opowieści nie wzbudzili we mnie większych emocji i nie udało mi się z nimi zżyć- nawet z główną bohaterką. • „The Call” jest książką skierowaną do młodzieży, ale z tym również mam pewien problem. • Dlaczego? • Ponieważ z jednej strony cała ta historia nie jest na tyle porywająca i ambitna bym poleciła ją tej starszej grupie młodzieży, jednak w książce występują przekleństwa oraz opisy dość przerażających wydarzeń i deformacji ludzkiego ciała, co wstrzymuje mnie bym skierowała ją do młodszych odbiorców. Być może jestem zbyt przewrażliwiona i dramatyzuję, ale to chyba wina tego, że należę do tego pokolenia, które nie do końca odnajduje się w dzisiejszej rzeczywistości i przyśpieszonej dojrzałości dzieci. • Powiem szczerze, że spodziewałam się po tej książce czegoś lepszego i ciekawszego, jednak nie żałuję czasu poświęconego na jej przeczytanie. Autor miał bardzo fajny pomysł chociaż w moim odczuciu przelanie go na papier nie do końca się udało. • Komu polecam tę książkę? • Osobom, które mają ochotę na coś lekkiego i coś co czyta się bardzo szybko. Czytelnikom, którzy lubią mieszankę fantastyki z grozą. Wydaje mi się, że fani takich pozycji jak przykładowo „Igrzyska śmierci” też odnajdą w niej coś dla siebie.