Recenzje dla:
Okupacja od kuchni/ Aleksandra Zaprutko-Janicka
-
Większość z nas prawie codziennie staje przed dylematem – co dzisiaj ugotować na obiad? Sklepy pełne wszelkiego dobra, półki kuszą delicjami, a pomysłu na posiłek brak. A co by było, gdyby przyszło nam nakarmić rodzinę w czasie wojny, kiedy to prawie z dnia na dzień niemożliwe stały się normalne zakupy, zaczynało brakować wszystkiego, a przedwojenne zapasy w końcu się wyczerpywały. Dzisiaj w „Polecamy na Weekend” niezwykła książka „Okupacja od kuchni : kobieca sztuka przetrwania” Aleksandry Zaprutko-Janickiej. Nie bez przyczyny ma taki podtytuł – wszak to kobiety, strażniczki domowego ogniska, musiały bardzo szybko nauczyć się tego, skąd brać jedzenie i jak nim gospodarować, aby starczyło na jak najdłużej. Propaganda niemiecka robiła wszystko, by pokazać, że na okupowanym terenie wcale nie żyje się tak źle. Tłumaczyła między innymi wychudzenie kobiet tym, że dbają o figurę czy publikowała zdjęcia żołnierzy, rozdających ciepłe posiłki ludności cywilnej podbitych terenów. Ale prawda była oczywiście inna – trudno przecież przytyć na okupacyjnej kuchni, kiedy to wartość energetyczna kartkowych posiłków nie pozwalała na normalne funkcjonowanie. Kiedy okupant robi wszystko, aby doprowadzić mieszkańców do wyniszczenia z głodu. Jednak Polak i Polka potrafią! W książce znajdziemy przykłady niezwykłej kreatywności w przygotowywaniu posiłków i wykorzystywaniu w kuchni produktów, które przed wojną były pożywieniem co najwyżej dla zwierząt. Dowiemy się, jak zdobywano żywność, szmuglując ją do miasta tak, aby wywieść w pole okupanta. Przeczytamy, że mięso to ważne źródło białka, i nie ma co wybrzydzać. Chętni będą mogli również wypróbować okupacyjne przepisy i sprawdzić, jak smakuje np. tort z fasoli czy marcepanki bez marcepanu. Polecam! am
-
Poruszający obraz świata, w którym żywność szmugluje się w trumnach, zarżniętą świnię przebiera za staruszkę by uniknąć niemieckiej kontroli, a hitlerowska propaganda tłumaczy wychudzenie Polek dbaniem o figurę. • W Polsce w czasie okupacji głód był powszechny, lecz budził w Polakach niesamowite pokłady kreatywności. Pustym brzuchom próbowano zaradzić gotując praktycznie z wszystkiego i przełamując wszelkie żywieniowe opory. Generał Bór-Komorowski zjadł kota w śmietanie i nawet o tym nie wiedział. • Aleksandra Zaprutko-Janicka otwiera przed czytelnikiem domowe kuchnie, zaplecza restauracji, zatęchłe spiżarnie, podgląda uliczne targowiska i kryjówki szmuglerów z czasów II wojny światowej. To opowieść o czasach, w których za nielegalne świniobicie można było trafić do Auschwitz, warzywa hodowano w podwórkach kamienic, żołędzie wykorzystywano na kilkanaście sposobów, a zużytymi fusami handlowano na czarnym rynku. • To także niezwykła książka kucharska: pełna oryginalnych przepisów i praktycznych porad. Możesz sprawdzić, jak dziś smakują okupacyjne rarytasy! I odkryć wiele zapomnianych potraw. • Okupacja od kuchni to nie tylko historia walki z głodem – to przede wszystkim historia polskiej zaradności i hartu ducha! • Niezwykle zajmująca książka. • Jakże inna od opowieści które starają się uchodzić za historyczne, sypią statystykami i podają suche fakty, nie dbając zupełnie, że zanudzają czytelnika na śmierć, a przynajmniej mnie. • Autorka w swoim dziele poszła o krok dalej i jej ujęcie tak nietypowego tematu, jakim jest zaradność i chart ducha gospodyń polskich, podczas najczarniejszych dni okupacji jest niezwykle ciekawe i interesujące. • Pełno tu anegdot, fragmentów pamiętników, a nawet relacji świadków tamtych wydarzeń. • "Kto handluje ten żyje" niemalże hymn tamtych czasów. • Zaradność i pomysłowość pań, aby zapewnić swoim rodzinom skromy zazwyczaj posiłek była niesamowita. • Zupa z perzu, lebiody, młodych pokrzyw, marmolada z buraków, a także najsłynniejsza kawa z żołędzi. • To wszystko opisane żywo i z humorem, bo przecież, czasy jakby nie ciężkie, niosą i promyki nadziei.Autorka wykazała się znakomitym warsztatem i czytałem z przyjemnością tę książkę.Zrobiła również niespodziankę czytelnikom, zamieszczając pod koniec mini poradnik kulinarny z przepisami naszych babć do wypróbowania w zaciszu domowym.Można samemu przekonać się jak smakował budyń z kapusty, marmelada z jabłek bez cukru, czy wspominana już przeze mnie kawa z żołędzi. Polecam szczerze, tylko żal, że tak szybko się skończyła.