• Niech Was nie zmyli ta dziecięca ilustracja na okładce i młodzi bohaterowie. Też myślałam, że to lekka lektura kiedy odpalałam sobie jej wersję audio do posłuchania przy świątecznych wypiekach! Kilka godzin później płakałam jak bóbr, nie wierząc, że wkopałam się aż w tak emocjonalną karuzelę. Ale od początku! ‘Teatr Niewidzialnych Dzieci” to wielokrotnie nagradzana książka Marcina Szczygielskiego opowiadająca losy Michała – chłopca mieszkającego w jednym z polskich domów dziecka w latach 80tych. Pierwsza część książki opisuje jego doświadczenia w dosyć zaniedbanej placówce i relacje z innymi dziećmi. Cała powieść napisana jest w osobie pierwszej, przez co cała powaga sytuacji sprytnie ukryta jest za narracją małego chłopca, wypowiadającego rozbrajająco zabawne kwestie. Druga część powieści to przeniesienie Michała do nowego ośrodka, gdzie wraz z innymi dziećmi postanawiają założyć kółko teatralne. Na prowadzenie wysuwa się tutaj osoba Sylwii, ale „nie czarujmy się” – tej bohaterki nie sposób opisać słowami ; ) Wszystkie pierwszoplanowe i naprawdę śmieszne sytuacje okraszone są nutką szarej rzeczywistości PRL’u oraz wprowadzenia stanu wojennego. Osobiście – nigdzie wcześniej nie poczułam aż tak bardzo smutnego klimatu tamtych lat jak właśnie czytając tę powieść. Rzeczywistość życia na kartki, rozmów o Solidarności i strachu o to co dalej oraz była wręcz namacalna w każdej scenie. Najmocniej jednak robił tu kontrast między tym co działo się w Polsce, a dziecięcą narracją książki. Ja daje tej pozycji mocne 9, a nawet 9,5/ 10. To piękna książka. Szczególnie, kiedy tak jak ja nie spodziewacie się po niej „niczego istotnego”. Jednocześnie uwiera mnie ten dyskomfort trudnych emocji jakie wywołują u mnie takie klimaty. To prawie tak, jak przypominać sobie zakończenie „Chłopców z Placu Broni”. Eh! Lecę, żeby nie płakać!
  • Bardzo dobra książka moim zdaniem przeznaczona 10+ ale ogólnie zajefajna
  • Książka ta zdobyła I miejsce w IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren w kategorii 10-14 lat. • Nie będę ukrywać, że kolejnym z powodów sięgnięcia po tę pozycję, była okładka stworzona przez moją ulubioną ilustratorkę, Emilię Dziubak. Nie wiem czy to przypadek, czy rozważne dobieranie autorów, ale to co ilustruje pani Emilia, zawsze okazuje się być świetną lekturą. • Nie inaczej było i w tym przypadku. Historia 10-letniego Michała Szymczyka wciąga od pierwszego zdania. Jest to opowieść o chłopcu, który stracił w wypadku rodziców, a potem w wyniku choroby zmarła jego babcia. Tak więc trafia do kolejnych Domów Dziecka. W książce opisane są wydarzenia, jakie miały miejsce w sierocińcu Młody Las oraz w Dębowym Lesie. • Pierwsza część książki to właściwie opis instytucji, w którym dziecko jest trybikiem, który musi się dopasować do zasad tam panujących. Michał przekazuje czytelnikowi, jakimi prawami rządzi się świat Młodego Lasu, np. każdy ma swój numer wyszyty na ubraniach, ręczniku, butach i wypisany na szafce. Z numerem wiąże się pewna historia, która z pewnością poruszy niejedno serce: „… kiedyś jedna dziewczynka, która była ósemką, zobaczyła dom z tym numerem. (…) Najpierw stanęła jak wryta, a potem puściła się biegiem przez ulicę, otworzyła furtkę i zaczęła się dobijać do drzwi tego domu. Waliła pięściami i wołała coś bez sensu, bo wydawało jej się, że skoro u nas wszystko, na czym jest wyszyta albo wypisana ósemka, należy do niej, to i ten dom też, i że na pewno mieszka w nim jej mama.” Cała sytuacja skończyła się dla tej dziewczynki dobrze, bo pani, która mieszkała w tym domu, za kilka dni przyszła do Domu Dziecka i co jakiś czas zabierała ze sobą tę dziewczynkę. Ale ile w prawdziwym życiu musiało być takich maluchów, które nie miały takiego szczęścia? • Znacznie inna jest część druga i nowy Dom Dziecka, do którego trafia Michał, po tym jak przeżywa załamanie nerwowe. Tu każdy ma swój własny pokój, może jeść kiedy chce, a opiekę nad dziećmi sprawuje pełna empatii ciocia Lucyna. Tu też nasz bohater poznaje ekscentryczną, zakochaną w teatrze Sylwię. Wszyscy mieszkańcy tego Domu Dziecka angażują się w przygotowanie przedstawienia teatralnego, którego premiera ma odbyć się pamiętnego dnia 13 grudnia 1981 roku… • A tak, bo o tym jeszcze nie wspomniałam… Akcja opowieści toczy się u schyłku komunizmu. Dla najmłodszych wyżej wymieniona data nic pewnie nie mówi, dlatego warto, by rodzice lub dziadkowie porozmawiali z dzieckiem o rzeczywistości PRL-u, stanie wojennym, Solidarności czy ZOMO. Książka może stanowić zachętę do zapoznania się z czasami tak niedawnymi, a tak różnymi od dzisiejszej rzeczywistości. • Cytując najbarwniejszą postać tej powieści – „nie czarujmy się” – to naprawdę ciekawa i wartościowa książka, która nie tylko wciągnie młodego czytelnika, ale która pozwoli także tym starszym przypomnieć sobie czasy na szczęście minione. Piękna rzecz, szczerze polecam! • Kamila Sośnicka

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo