Recenzje dla:
Toksymia/ Małgorzata Rejmer
-
Małgorzata Rejmer (rocznik 1985), autorka „Toksymii” jest uważną obserwatorką i słuchaczką. „Podsłuchuje nieustannie ludzi, którzy w komunikacji miejskiej zupełnie się nie cenzurują”. Mieszkając na Grochowie, widzi brzydki i szary świat blokowisk, kolektur lotto, bazarów, restaurację „Astoria” z zachowanym z czasów PRL-u napisem: „Proszę o niewchodzenie z konsumpcją własną”. • Bohaterowie „Toksymii” żyją w takim właśnie świecie. Ada Amek, Jan Niedziela, Anna Kowalska i Maja Maj, Tadeusz Stokrocki, Lucyna Łut, Longin Wąsik - barwna, a przede wszystkim oryginalna, galeria postaci. Ada opiekuje się ojcem chorym na depresję, który wciąż planuje samobójstwo. Jan Niedziela kolekcjonuje sny, żyje w ciemności. Uważa, że „należy przywrócić wartość ciemności, ponieważ ona przynajmniej nie udaje, że służy poznaniu prawdy”. Pisze mowy pogrzebowe dla zakładu „Przyjemny pogrzeb”. Studentka dziennikarstwa przeprowadza wywiad z powstańcem Stokrockim i ten zakochuje się w niej, prześladując ją swą starczą miłością. Polonista Longin Wąsik rezygnuje z pracy w szkole. By utrzymać żonę i trójkę dzieci, zostaje tramwajarzem. Lucyna Łut ma wizje, jest zjednoczona z Trójcą Świętą, „czuje pchnięcia Ducha Świętego”, rozmawia z Jezusem. „Nawet mi Jezus raz powiedział, że to , co nas łączy, to się nazywa toksymia. Nie wiem, co miał na myśli, ale sam pan rozumie, w życiu z ludźmi nie jest łatwo”. • Nikt z bohaterów nie ma łatwo. Odczuwają wciąż lęki, boją się światła, innych ludzi, śmierci. Nie potrafią nic zmienić w swoim życiu. Ich dziwactwa i nieudolność budzą w czytelniku raczej litość niż współczucie. • Rejmer potrafiła doskonale pokazać brzydotę Grochowa, o którym Muniek Staszczyk śpiewa, że „budzi się z przepicia”. Longin Wąsik właśnie w alkoholu będzie topił swe frustracje polonisty - tramwajarza, nierozumianego przez żonę i kolegów z pracy. • Groteskowe sytuacje, surrealistyczne obrazy są tak opisane, że prawie czuje się ten „negatywny aromat” starej Warszawy. Znakomity język, dowcip, czarny humor, celne określenia, to walor tej książki, którą czyta się z dużym zainteresowaniem i podziwem dla tak młodej autorki. Aż trudno uwierzyć, że dwudziestopięcioletnia dziewczyna potrafiła tak trafnie oddać lęki i obsesje starych ludzi czy frustracje związane z życiem w nieudanym małżeństwie. • Mnie książka bardzo się podoba i szczerze ją polecam.