• czyta się na pewno szybko, jednak ogólnie pozostawia posmak rozczarowania, ponieważ jest dokładną kalką "Utalentowanego pana Ripleya" - nawet włącznie z kilkoma wyraźnymi szczególami w fabule. Osobiście nie lubię takiego beztroskiego kopiowania cudzej powieści...
  • Jule straciła przyjaciółkę. Imogen popełniła samobójstwo, a przed śmiercią cały majątek przepisała właśnie na Jule. Dziewczyny były ze sobą blisko, mimo że ich przyjaźń nie trwała długo. Obie były sierotami, co bardzo je do siebie zbliżyło, ale poza tym różniło je niemal wszystko. Jak doszło do tego, że stały się przyjaciółkami? I dlaczego Imogen popełniła samobójstwo? • Kłamczucha E. Lockhart to powieść młodzieżowa, w której główną bohaterką jest Jule. To tytułowa kłamczucha. Dziewczyna tworzy własne wersje historii, wierzy, że nieważne, jaka jest prawda, lecz jak przekaże się pewne rzeczy. Podszywa się pod inne osoby, manipuluje faktami, robi wszystko, by zapewnić sobie dobre życie. Jule jest bardzo młoda, mimo to przeżyła już w życiu znacznie więcej niż niejeden senior. Jest sierotą, nie pozwala sobie na miłość, uwielbia filmy szpiegowskie i trenowała, by czuć się jak bohaterka jednego z nich. Ma też słuch do akcentów i w zależności od potrzeb jest w stanie zmienić się w kogoś zupełnie innego za pomocą kilku prostych sztuczek. • Książka zaczyna się… od końca. Dowiadujemy się, że Jule się ukrywa, a na jej ślad trafia policja. Nie wiemy, dlaczego dziewczyna jest śledzona, co zrobiła. Dalsza opowieść skupia się na tym, co działo się wcześniej. Historia mówi o tym, co Jule robiła po śmierci przyjaciółki i jak wyglądała ich znajomość, cofamy się do czasów, gdy się poznały. Powoli odkrywa się przed czytelnikiem tajemnica na temat Jule i jej poczynań, które mogły doprowadzić do tego, że jest poszukiwana. • To, co zachwyca w powieści, to na pewno sposób prezentacji wydarzeń. Narracja cofa się w pewien określony, ale nietypowy sposób. Nie są to zwyczajne retrospekcje. Akcja przenosi nas w przeszłość, wracając do wydarzeń rozgrywających się o kilka tygodni od teraźniejszości i coraz dalej. Historia zaczyna się w czerwcu 2017 roku, a kolejne rozdziały dotyczą kwietnia tego roku, następnie lutego i tak dalej. To interesująca i pomysłowa forma narracji, która wcale nie psuje „zabawy” podczas czytania, mimo że wiele rzeczy serwuje się czytelnikowi od razu, bez budowania napięcia, jak miałoby to miejsce w kryminale czy sensacji. • Drugą interesującą rzeczą jest kreacja głównej bohaterki. To złożona i skomplikowana postać mimo młodego wieku. Jule kłamie niemal bez zastanowienia, ale jej procesy myślowe przedstawione w książce nieraz kłócą się ze spokojem dialogów, w których bierze udział. To dziewczyna, której nie polubiłam, bowiem nieraz pokazała, że kłamstwo to jedno z najmniejszych jej przewinień, a jednak ciekawa byłam jej historii. • Kłamczucha to powieść nietypowa nie tylko ze względu na narrację. Także treść jest oryginalna. Bywa zagmatwana i brutalna, a jednak czyta się jednym tchem i nie można doczekać się końca. Nie zgodzę się z tym, co napisał Green w poleceniu widocznym na tylnej okładce („piekielnie mądra książka”). To powieść ciekawa, sensacyjna, ale nie jestem pewna, czy można ją nazwać tak, jak zrobił to autor Papierowych miast. Dla mnie to trzymająca w napięciu lektura, która wciąga od pierwszej strony, ciekawie napisana i intrygująca, przy której doskonale spędza się czas. I tyle. Ale czy to mało? Zdecydowanie nie.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo