Recenzje dla:
Riverdale/ Micol Ostow
-
Odnośnie książek opartych na filmach czy serialach, chyba każdy z nas spotkał się z przekonaniem, że takie pozycje to tylko i wyłącznie chęć wyciągnięcia pieniędzy od naiwnych fanów. Wbrew temu, co oczekuje czytelnik przeważnie wychodzi na to, że książka jest zwyczajnie słaba. Jednakże twórcy takich pozycji się nie poddają i co rusz na rynku wydawniczym pojawiają się właśnie takie perełki. Szczerze wam powiem, że gdy usłyszałam o chęci wydania przez Wydawnictwo Feeria Young "Riverdale. Dzień wcześniej" byłam prawie pewna, że ta pozycja dołączy właśnie do tego niechlubnego grona. Jednakże ciekawość zwyciężyła - przez to, że jestem fanką serialu "Riverdale" chciałam zobaczyć, co też takiego nadzwyczajnego mogę znaleźć w tej właśnie nowości. Teraz, już po zapoznaniu się z książką mogę stwierdzić, że jestem mile zaskoczona tym, o czym w niej przeczytałam, jednakże utwierdziłam się w przekonaniu, że mimo wszystko tego typu powieść to przeważnie lekka strata czasu. • Jak mówi nam już sam tytuł w książce poznajemy wszystko to, co działo się w serialu dokładnie dzień przed wydarzeniami z pierwszego odcinka. Uwielbiam czytać książki, w których akcja dotyczy tylko i wyłącznie jednego dnia, dlatego i tym razem byłam tym zachwycona. Samą historię poznajmy z perspektywy różnych bohaterów, co myślę również jest ciekawym zagraniem. Co prawda miejscami można się w tym wszystkim trochę pogubić, jednakże koniec końców książkę czyta się dobrze i bardzo szybko. Ale tutaj moje zachwyty nad tą pozycją się kończą. Co tu dużo mówić - książka jest zwyczajnie przeciętna i jak dla mnie nie warto na nią marnować pieniędzy. • Tak, jak się tego spodziewałam, nie dowiedziałam się z niej niczego, co w jakiś sposób by mnie zaskoczyło - ot zwyczajna historyjka o tym, co znam już z serialu z paroma dodatkami. Szczerze to nadal zastanawiam się, po co powstają takie książki, skoro koniec końców i tak okazuje się, że całość wypada po prostu przeciętnie. No ale cóż takie pozycje powstają. Gdy teraz myślę sobie o Riverdale. Dzień wcześniej to mam wrażenie jakbym czytała streszczenie serialu, do którego ktoś dodał kilka własnych wątków, które kompletnie niczego nie wnoszą do naszego fanowskiego życia. Trochę to smutne... • Mam też wrażenie, że autorce nie udało się w pełni oddać charakterów wszystkich postaci z książki, co niezmiernie mi przeszkadzało. W szczególności na nerwy działała mi postać Veronici, która wydała mi się być kimś całkowicie innym i nie potrafiłam sobie wyobrazić jej w tym książkowym wydaniu. Ja wiem, że przed przyjazdem do Riverdale, kiedy jeszcze jej życie było baśniowe była ona wredną i rozpieszczoną dziewczyną, no ale to już była totalna przesada. Tak samo też nie mogłam wczuć się w postać Betty. Może nie denerwowała mnie już tak bardzo, jak Veronica, ale jednak no kompletnie mi ona nie podeszła. Co prawda rozdziały z jej perspektywy czytało mi się chyba najlepiej, ale jednak... niee.... • Tej książce mówię więc zdecydowane nie! Już w trakcie czytania Riverdale. Dzień wcześniej wiedziałam, że na pewno nie sięgnę po kolejne tomy z tej serii (co dla mnie jest całkowicie niezrozumiałe, żeby w ogóle z tego tworzyć serię) i nadal swoje zdanie podtrzymuję. Jest to książka tak na raz, żeby po prostu się odprężyć. Jednakże ja nie tego od niej oczekiwałam. Więc jak mówiłam, nie polecam, bo moim skromnym zdaniem jest to całkowita strata czasu i pieniędzy.