• ce ze świata, który się zna. O poszukiwaniu swojej drogi.
  • Cała Elizabeth Strout… Bardzo lubię jej styl, język oraz tą życiową mądrość, która wypływa z każdej stworzonej przez nią prozy. Tak też jest z „Braćmi Burgess”. Autorka uwielbia pisać o trudnych relacjach międzyludzkich. Tym razem chodzi o wzajemne stosunki pomiędzy rodzeństwem, które z uwagi na tragedię, jaka wydarzyła się w dzieciństwie nie jest w stanie „normalnie” funkcjonować w swym już dorosłym życiu. Dlaczego się tak dzieje? Dzieje się tak wówczas, gdy pamięć płata nam figla i zaciera pewne pozostawione w niej „ślady” i sprawia, że wraz z biegam czasu stają się ona coraz mniej widoczne, tracą na swej czytelności. Sprawa się znacznie bardziej komplikuje, gdy ktoś próbuje zmusić nas to uwierzenia w jedną, jedyną „prawdę”. Wszystko jednak się zmienia diametralnie, gdy z czasem ta niby-prawda okazuje się być niczym innym, jak zwykłym, wierutnym kłamstewkiem… Kłamstewkiem, które potrafiło zepsuć życie wszystkim członkom rodziny. Tak też jest z Jimem, Bobem i Susan, rodzeństwem z powieści Strout. • Jim - człowiek idealny, dobrze wykształcony, zawsze elegancji. wspaniały mąż, nieco mniej wspaniały ojciec, doskonały specjalista w swoim prawniczym fachu. Chodzący ideał, na którego zawsze można liczyć w każdej sytuacji. Człowiek, którym nikt nie pogardza. Ale…? To tylko pewna maska. • Bob – napiętnowany wydarzeniami z przeszłości. Również prawnik, ale znacznie mniejszej rangi niż brat Jim. Wrażliwy, czuły, delikatny, szanujący więzi rodzinne. Brat bliźniak Susan. • Susan – najmniej wyrazista postać z powieści. Matka, rozwódka, zakłopotana, zniechęcona, nieszczęśliwa. Kochająca i szanująca swego brata bliźniaka i syna Zacha. • Wszyscy tak bardzo od siebie różni, a jednocześnie pod pewnymi względami nieco do siebie podobni mimo wszystko. Ich wzajemne relacje są bardzo rozmaite. Raczej w większości nie odnoszą się do siebie z szacunkiem, często nawzajem się ignorują, oskarżają. W pewnym momencie pewien niefortunny wybryk Zacha (syna Susan) sprawia, że muszą nawiązać ze sobą na nowo ścisły kontakt i to o raczej przyjaznym charakterze, żeby wybronić chłopca przed wyrokiem skazującym za zniewagę i naruszenie praw osobistych imigrantów z Somalii. Incydent z wrzuceniem głowy świni do meczetu przez Zacha zbliża do siebie rodzeństwo. Los daje im tym samym również szansę na wyjaśnienie sprawy związanej ze śmiercią ich ojca. Uczą się siebie na nowo, poznają ciemne strony swoich charakterów, burząc dotychczasowy „porządek” w swoim życiu, ale nie przestają się jednak kochać. • Strout uwielbia trudne tematy, skomplikowane relacje międzyludzkie, jak i ich wpływ na funkcjonowanie w społeczeństwie. Prócz perypetii rodziny Burgess autorka zwróciła także uwagę na sprawy związane z asymilacją imigrantów. Okazuje się, że problem zawsze tkwi w człowieku i jego uprzedzeniach względem innych. Nie znamy, nie chcemy poznać, ale z góry traktujemy jako zło konieczne, nie akceptujemy, bo TAK. Czasami może warto się nad tym wszystkim zastanowić, dać szansę, spróbować poznać, zanim wyda się osąd, zaszufladkuje, skreśli. „Bracia Borgess” to świetna pozycja, zmuszająca czytelnika to „zatrzymania się” na moment, przemyślenia pewnych spraw… Polecam gorąco.
  • Zaczyna się od zachwytów dla samej autorki: • * Nagroda Pulitzera za „Olive Kitteridge”. • * Nominacja do Bookera za "Mam na imię Lucy”... • i pozostaje pytanie - czy to dobre rekomendacje do tej powieści, która jest spoza tych dwóch rzekomych genialnych książek? • Powieść jest...dobra. Może nie genialna czy w jakiś sposób wybitna, ale po prostu dobra. Trzyma czytelnika przy sobie, a to w książkach przecież chodzi. "Mam na imię Lucy" próbowałam czytać ale sielanka chorej córki, która przebywa w szpitalu i wspomina swoje życie i jej mamy, surowej, ale teraz siedzącej obok jakoś...nie napawała mnie do głębszych refleksji, dlatego do "Braci..." podchodziłam z deka sceptycznie. Jednak... • Powieść na dobrą fabułę. Ciekawą formę. Ciekawą scenografię... lecz jak przez 2/3 zawartości akcja toczy się swoim torem (czasem nudnym ale...tempo jest zachowane), po to by ostatnie 50 stron wskoczyło na najwyższe obroty dając nam wszystko na tacy, jakby miało braknąć czasu, stron czy nie wiadomo czego. Ostatnie strony są minusem tej powieści. A konsensus jest taki, jak w dobrych bajkach dla dzieci - zło przegrywa, dobro wychodzi na światło dzienne, nie warto kłamać, bo fałsz zawsze na wierzch wypływa... • Ale to dobra książka. • Dwóch braci Jim i Bob i siostra Susan. Łączy ich wspólna tragedia z dzieciństwa. Nigdy o niej nie rozmawiali jako dorośli lecz to była wina Boba, co odczuwał przez cały okres dorastania. Matka go "tępiła", negowała, poniżała... Czuł się winny śmierci ojca. Z tym piętnem żyje a balast przeszłości ciąży na nim jak znamię. Jim to wzięty prawnik, niemalże szycha świata prawa i rzekomej sprawiedliwości obecnie czerpie ze sławy, która...była. Dumny, brawurowy, tupeciarski, całkowite przeciwieństwo brata. I Susan... samotna matka, rozwódka, której syn Zach zostaje oskarżony o obrazę emigrantów. Toczy się proces, rodzeństwo musi się ze sobą spotkać, tolerować, musi rozmawiać, co nie zawsze dobrze skutkuje. Każdy z nich to inna osobowość, inne wnętrze. Bob kiedyś pił, co wytykają mu do dziś i nawet jeśli ma zwykłą ochotę na alkohol, zaraz musi wysłuchać komentarzy otoczenia. Jim, lubiący bogactwo i komfort ma wysokie mniemanie o sobie i niszczy tym samym ludzi, którzy w jego "ramy" nie wskakują, co najbardziej odczuwa siostra. A Susan to kobieta pogubiona w życiu, nie umiejąca dać własnemu synowi ciepłego domu. Jak tą trójkę połączyć? • Jak poradzić sobie z piętnem dzieciństwa? Jednak... i to zostaje poruszone w jednej z rozmów między braćmi.. • Smutna powieść, która zasługuje na uwagę i na czytanie. Dobry warsztat, dobre pióro lecz czegoś małego tu brakło... Zgodnego tempa fabuły...

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo