Recenzje dla:
Minionki/ Pierre Coffin, Kyle Balda
-
Są żółte, okrągłe i... niebezpieczne. A teraz mają swój własny film! • Minionki wyszły z morza i zaczęły życie na Ziemi na długo przed pojawieniem się człowieka. Ich celem jest służenie największym złoczyńcom na świecie. Pierwszy jest T-Rex, którego przerażający ryk fascynuje Minionki. W tym samym czasie poznają one swoją pierwszą prawdziwą miłość – banany. Lata mijają, Minionki zaczynają służyć człowiekowi. Niestety, służba ta wychodzi każdemu z ich panów bokiem. Żółte stworzonka bowiem są nieporadne i tak się składa, że każdy z ich podopiecznych ginie z ich winy. Minionki postanawiają zrobić sobie przerwę od pracy i zaszywają się w mroźnym klimacie, gdzie budują swoje społeczeństwo. Coś jednak jest nie tak, czegoś im brakuje... Złego pana. Trzech śmiałków postanawia zmienić tę sytuację – Kevin, Stuart i Bob ruszają w drogę, by znaleźć najbardziej złego z możliwych i mu służyć. Traf chce, że lądują w Ameryce w latach 60. i dostają informację o Kongresie Zła, którego gwiazdą ma być Scarlet O’Haracz – zbrodniarka, której świat jeszcze nie widział. Kevin, Stuart i Bob postanawiają, że to właśnie jej będą służyć. Ale nie tylko oni o tym marzą... Co zrobić, by to właśnie na nich zwróciła uwagę Scarlet? • Minionki to film studia Illumination Entertainment. Na ekranie zadebiutowały w 2010 roku jako pomocnicy Gru. Jako postacie drugoplanowe podbiły serca widzów i po pięciu latach od premiery Jak ukraść księżyc dostały własny film. • Animacja to przede wszystkim odpowiedź na wiele pytań, które gnębiły widzów. Skąd wzięły się te żółte cuda? Jak trafiły do Gru? Skąd wziął się ich strój? Wszystko to pokazano w filmie. Już podczas napisów początkowych dostajemy odpowiedź na pierwsze z pytań. Głos niczym z filmów przyrodniczych opisuje życie Minionków po wyjściu z morza. Potem jest już tylko ciekawiej... • Tak jak w poprzednich dwóch filmach, Minionki pokazują swoje prawdziwe oblicze. To nierozgarnięte rozrabiaki, które nie mówią w ludzkim języku (no tu bym się sprzeczała – niektóre słowa brzmiały jak z hiszpańskiego), ale uwielbiają banany i zło. Czego się nie dotkną, psują. Są słodkie, nie straszne. • W tym filmie historia skupia się na trzech Minionkach – Kevinie, który jest opanowany, inteligentny, odważny i dzielny, Stuarcie – artystycznej duszy, który podrywa żółte hydranty, gra na gitarze i jest bardzo wyluzowany – oraz Bobie, który jest malutki, strachliwy, nosi ze sobą misia i jest chyba jeszcze dzieckiem, a przynajmniej tak trochę traktują go pozostali dwaj towarzysze. • Główną osią filmu jest jednak zbrodnia. Scarlet chce ukraść koronę królowej Anglii i zleca to swoim pomocnikom. Wychodzi z tego kompletna katastrofa, jak zawsze zresztą, gdy mamy do czynienia z Minionkami. Geneza ich istnienia jest pokazana w zaledwie kilku minutach. Dzięki temu wiemy, skąd się wzięły, a potem przechodzimy do filmu akcji, który pełen jest niespodziewanych zwrotów akcji i zaskakujących momentów. • Ogólnie jest to całkiem przyjemny film, choć spodziewałam się czegoś lepszego. Śmiałam się kilka razy, ale po Minionkach oczekiwałam czegoś więcej. Pomysł na podarowanie im osobnego filmu jest świetny, ale znowu trochę przyćmił je ludzki bohater. Szkoda, bo Minionki są fenomenalne. • Fajny film familijny – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Dorośli będą się świetnie bawić, a dzieci zaśmiewać z głupoty Minionków. Tak naprawdę jednak niewiele się od nich dowiemy – przecież język minionkowy nie jest jeszcze dostępny do nauki...