• Seria książek o kobietach Kubryńskiej wygląda cukierkowo. No serio. Spójrzcie na te okładki! Pastelowo-kolorowo-słodkie. Opisy poszczególnych tomów przywodzą na myśl jakieś słabsze komedyjki napisane w stylu kabaretowym, gdzie to z przymrużeniem oka opowiada się o życiu codziennym Polek i Polaków. Sięgając po "Biurwę" spodziewałam się właśnie takiej opowiasteczki. A tu nie, a tu pstryczek. Czemu? Bo ta książka jest świetna. • To krótka opowiastka o Ewie. Samotne matce urzędniczce, która zatrudniona jest jako specjalistka od promocji w urzędzie gminy na Kaszubach. Jest po czterdziestce, jest wkurzona, nienawidzi swojej pracy. Brzmi znajomo, prawda? Początkowo historia trochę faktycznie przypomina komediową historyjkę, ale bardzo szybko zauważyć można, że za prześmiewczym językiem stoi prawdziwa tragedia kobiety. I nie przesadzam tutaj, jej życie naprawdę naznaczone jest bruzdami i aż dziw bierze, że jest ona w stanie jeszcze śmiać się z czegokolwiek. • Jest dużo o pracy w urzędzie (jeżeli chcecie w takowym pracować to zapewniam Was, że po lekturze "Biurwy" zaczniecie szukać innej ścieżki kariery), trochę o miłości, dzieciach i zadowoleniu z siebie oraz wiary we własne możliwości. Jest po ludzku o ludziach i dla ludzi. • "Biurwa" zamyka serię trzech książeczek o kobietach, które napisała Kubryńska, ale z tego co wiem nie są one ze sobą jakoś mocno powiązane, więc myślę, że nic mi nie umknęło, bo po dwa pozostałe tomy sięgnę z przeogromną ochotą. • Polecam. Nie tylko paniom ;)

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo