• Mike i Sulley pracują razem w fabryce Potwory i spółka, która pozyskuje energię dla miasta. Najstraszniejsze z potworów odpowiedzialne są za jej wytwarzanie. Muszą wejść przez odpowiednie drzwi do szafy dziecka, które śpi, i nastraszyć je. Krzyk przetwarzany jest na energię i pozwala Monstropolis działać. Niestety, pewnego wieczoru Sulley odkrywa, że jedne z drzwi nie zostały odesłane do magazynu i do ich świata przedostaje się... dziecko. A jak wiadomo dzieci są toksyczne i niebezpieczne. Sulley musi szybko pozbyć się małej, ale nie jest to wcale takie proste... • Potwory i spółka to film z 2001 roku. Bajka opowiada o dwóch przyjaciołach, którzy muszą szybko rozwiązać problem dziecka pojawiającego się w ich świecie. Odesłanie małej nie jest jednak łatwe, a po drodze przyjdzie im jeszcze odkryć kilka interesujących rzeczy. • Przede wszystkim głównym tematem filmu jest obalanie stereotypów. Potworom wmawia się, że dzieci są toksyczne i mogą skazić cały ich świat. Jednak im lepiej Mike i Sulley poznają Boo, tym bardziej zdają sobie sprawę z tego, w jakim kłamstwie żyli. Okazuje się, że cała ta propaganda była spowodowana tym, że dzieci traktowano jedynie jako źródło energii, środek do celu. • Poza tym wątkiem mamy też kilka innych, które ciekawią. Na pewno warto zwrócić uwagę na szorstką chwilami przyjaźń Mike’a i Sulleya. O tym, jak to się stało, że są kumplami, dowiemy się z drugiej części filmu, która ukazała się w 2013 roku. Jednak już teraz widzimy, że są bardzo różni – od pracy, jaką wykonują, po zachowanie i uprzedzenia. • Innym ciekawym wątkiem jest wątek, który trudno jednoznacznie określić. To coś z pogranicza chęci władzy, modyfikacji zastanych i przestarzałych systemów pozyskiwania energii, lecz także dbania o dobro wspólnoty. Obecnie dzieci boją się coraz mniej, potworom trudniej pozyskiwać energię w tradycyjny sposób. Jak więc temu zaradzić? • Jest też typowy wątek walki dobra ze złem. Choć na pierwszy rzut oka, przez kilka pierwszych minut filmu, możemy tego nie zauważyć, faktycznie się on pojawia. Tym złym jest oczywiście Randall, przez którego ta cała sprawa się wydarzyła – to on chciał kantować po godzinach i zostawił drzwi, z których do ich świata przeniosła się Boo. Na ekranie zaczyna się pojawiać coraz więcej scen, świadczących o jego brutalności i przebiegłości. Nie ma jednak krwawych kadrów, ale jego zły charakter jest nie do podważenia. • Ciekawa jest też zmiana, jaka zachodzi w bohaterach. Powoli zaczynają oni rozumieć, że dzieci są miłe i wcale nie trzeba ich straszyć. Odkrywają, że Boo może ich rozśmieszyć, ale też rozczulić. Sulley i Mike zaczynają się do niej przywiązywać i chcą ją chronić. Czy im się to uda? • Trochę zabrakło mi scen z życia codziennego potworów. Owszem, widzimy, jak Mike i Sulley mieszkają, oglądamy też z nimi reklamę telewizyjną fabryki, w której pracują (moim zdaniem genialna scena!), możemy obserwować ich podczas straszenia i treningu młodych straszaków. A nawet na randce. Mimo wszystko czegoś mi brakło, jakiegoś dodatkowego smaczku, który by jeszcze bardziej zaciekawił. • W polskiej wersji językowej udział wzięli: Paweł Sanakiewicz jako Sulley, Wojciech Paszkowski w roli Mike’a, Weronika Zakrzewska jako Boo i Sławomir Pacek jako Randall. Z bardziej znanych głosów usłyszymy m.in. Małgorzatę Kożuchowską jako Celię, Krzysztofa Stelmaszyka w roli Yeti czy Jarosława Boberka w roli Fąflaka. • Potwory i spółka to bajka, którą można oglądać całą rodziną. Kolorowa, pełna akcji, zabawna. Na dodatek pouczająca. Bardzo dobrze zrobiona, z genialną fabułą. Pomysł na animację jest bezbłędny – w końcu każde dziecko boi się potwora spod łóżka czy szafy. Teraz będzie mogło zobaczyć, że one też mają uczucia, a straszenie to ich praca. Poza tym sama bajka jest naprawdę przyjemna i mimo upływu czasu bardzo aktualna.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo