Recenzje dla:
Mały sennik/ Migene González-Wippler
-
CZEŚĆ! Jak już nie raz wam wspominałam, raczej staram się trzymać jak najbardziej z daleka od wszelkich poradników i innych, nazwijmy to "nie-fikcyjnych" książek. Ale czasem zdarza się, że tego typu pozycja mnie zainteresuje i jak najszybciej chcę ją poznać. Właśnie tak miałam z książką Mały sennik. Co oznaczają twoje sny. Nie dość, że zaciekawiła mnie tematyka ów poradnika, to ta cudowna okłada sprawiła, że czym prędzej musiałam go mieć u siebie. No i przeczytałam... i tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że to była lekka strata czasu... • ALE NAJPIERW, zanim zacznę mówić wam, co mi się w tej książce nie podobało, wypadałoby przedstawić, o czym ona jest. Jak więc pewnie zdążyliście się już przekonać po tytule, w poradniku Mały sennik dowiemy się wszystkiego (a może prawie wszystkiego?) co powinniśmy wiedzieć o naszych snach, aby jak najlepiej móc wykorzystać to w życiu codziennym. • Książka podzielona jest na dwie części - pierwsza jest taka powiedziałabym czysto teoretyczna. To właśnie tam znajdziemy wszystkie te informacje typu co to są w ogóle sny, do czego są one nam potrzebne, czym są koszmary, itp. W tej części znajdziemy też zagłębienia nieco bardziej psychologiczne, nawiązujące do filozofii Freuda i Junga. Druga część natomiast to słownik snów, w którym znajdziemy najczęstsze symbole senne oraz ich wyjaśnienia. • ZACZYNAJĄC tą książkę podchodziłam do niej raczej optymistycznie, bo nie ukrywam, że sam temat snów bardzo mnie ciekawi i już nie raz z resztą chciałam spróbować swoich sił w śnieniu świadomym (jeśli dobrze pamiętam tak to się nazywa), gdzie mogłabym decydować o tym, jak potoczy się dalej mój sen. Często też ciekawiło mnie, co jakiś mój konkretny sen znaczy i czy ma on jakiś wpływ na moje życie. Także jak mówiłam czytać zaczęłam pozytywnie nastawiona do tematu, ale niestety już po paru stronach zwątpiłam w to, czy lektura ta będzie należała do przyjemnych. • To, co najbardziej nie podobało mi się w tym poradniku to to, że wiele z tego, co było tam napisane, zostało przedstawiony w taki niezbyt zrozumiały dla laika sposób. Odniosłam wrażenie nawet, że autorka tak jakby chciała, aby ta książka była skierowana dla osób nie związanych z tematem snów, powiedzmy dla zwykłego Kowalskiego, ale jak dla mnie nie za bardzo jej to wyszło. Chyba nie do końca umiała ona wytłumaczyć w prosty sposób niektórych kwestii, przechodząc w tryb nieco bardziej naukowy, a to jak dla mnie ogromny minus tej książki. Jak wspomniałam jestem laikiem w tym temacie, i często miałam taką sytuację, że musiałam czytać jakiś fragment nawet z dziesięć razy, aby jego sens w końcu do mnie dotarł (niekiedy nawet wtedy nie docierał... 😐). Na tym polega w sumie mój główny zarzut odnośnie tego poradnika - ktoś chciał coś zrobić, coś przeznaczonego dla konkretnej grupy odbiorców, ale nie do końca wiedział, jak ugryźć temat i wyszło to... co wyszło. • ODNIOSŁAM też wrażenie, że kwestie przedstawione w Małym senniku zebrano i uporządkowano w dość chaotyczny sposób. Czytając wydawało mi się, że dość mocno skakałam od jednego do drugiego tematu - tak, jakbym na początku czytała, że drzewa na jesień zrzucają liście, potem nagle, że latem rosną owoce, i znów, że liście zrzucane na jesień są brązowe... Może tylko mi się tak wydaje, bo jak mówiłam, temat snów jest mi trochę obcy, jednak coś mi mówi, że tak jednak być nie powinno. Zabrakło mi w niej także konkretnych przykładów odnoszących się do danego wątku. W sumie na przestrzeni całej lektury były bodajże dwa przykłady snów (w tym jeden samej autorki). Jak dla mnie to zdecydowanie za mało, gdyż jeśli się nie zna tematu, to najlepiej jest wytłumaczyć coś temu komuś właśnie na podstawie konkretnych przykładów. Jak dla mnie poradnik ten byłby wówczas zdecydowanie bardziej przejrzysty i ciekawy. • ŻEBY NIE BYŁO, że tylko narzekam, to powiem, że mimo wszystko coś tam się z tej książki dowiedziałam i niektóre fragmenty, jak właśnie o tym śnieniu świadomym, czy o koszmarach sennych, nawet mnie zaciekawiły. Zaintrygowała mnie też myśl, że jeśli uda nam się opanować tą naszą ... senną sferę? ... to możemy przez to nawet osiągnąć nie mały sukces w naszym życiu, poznać odpowiedzi na dręczące nas pytania związane z naszą osobą, itp. Autorka zamieściła tam nawet kilka wskazówek, jak do tego wszystkiego dojść i chętnie wypróbowałabym to na sobie. Jednak myślę, że to by było wszystko z tych pozytywów, które udało mi się wynieść z ów poradnika. • TAKŻE PODSUMOWUJĄC, jak dla mnie (przypomnę jeszcze raz - osoby, która temat snów dopiero co poznaje) książka ta okazała się dość mocno niezrozumiała i chaotyczna. Jedyny duży plus to dla mnie zdecydowanie ta przepiękna okładka, która zapewne nie jedną osobę zachęciła do czytania. Znacie mnie i wiecie, że starałam się wyszukać jak najwięcej plusów tej książki (nawet tych najmniejszych), jednak niestety nic więcej, co przemawiało by na jej korzyść, nie potrafię już znaleźć. • Tym razem nie będę wam tej książki ani polecać, ani odradzać - wybór pozostawiam wam!