Recenzje dla:
Alicja w Krainie Zombi/ Gena Showalter
-
Gena Showalter to młoda autorka książek z kategorii paranormal romance. Ostatnio można znaleźć w sklepach jej książkę „Alicja w Krainie Zombi”, która wyszła dzięki Mirze/Harlequinowi w 2013 roku. • Alicja traci w wyniku wypadku samochodowego rodzinę – ojca, który był alkoholikiem widzącym potwory, matkę, która ufała mu w 100% i siostrę, z którą Alicja, a raczej Ali, bo tak woli jak się do niej mówi, była niesamowicie blisko. Podczas chwili przytomności Alicja widzi, jak ciała jej rodziców zostają zjedzone przez dziwne bestie. Opiekę nad szesnastolatką przejmują dziadkowie – urocza para, która dba o wnuczkę, stara się jej dogodzić, ale też dokształca się specjalnie dla niej w slangu młodzieżowym. Nowa szkoła, nowi znajomi – to jeszcze bardziej dołuje pogrążoną w żałobie dziewczynę. Alicja poznaje jednak Kat, z którą się zaprzyjaźnia, a potem Cole’a, który wywołuje w niej mieszane uczucia – z jednej strony pociąga ją, a z drugiej się go boi. W końcu jednak i chłopak zwraca na nią uwagę. Okazuje się, że nie tylko podoba mu się jako dziewczyna, ale też widzi w niej coś, co może być bardziej pociągające niż wszystko inne. Alicja jest bowiem zdolna do tego, by zobaczyć zombi – nie każdy może tego dokonać, tylko wyjątkowo dobrzy ludzie są na tyle wrażliwi, by zobaczyć monstra. Dziewczyna przyłącza się do paczki Cole’a, która stara się ją za wszelką cenę zniechęcić, i zaczyna walkę z potworami, które prześladowały jej rodzinę od dawna. Nie jest to jednak łatwa wojna – by zabić zombi Alicja musi nauczyć się wielu nowych rzeczy, które wcale nie są proste w wykonaniu. • Książka to typowy przykład gatunku fantastyki młodzieżowej i romansu. Głowna bohaterka, Alicja, to zwykła dziewczyna, która po wielkim przełomie w życiu, staje się zadziorną i pewną siebie nastolatką. Czasem jednak jej pyskówki były dość śmieszne, jak z podstawówki. Groziła większym i silniejszym od siebie, wykazując się nie tylko odwagą, ale i głupotą. Niemniej to intrygująca postać – nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie ma zdolności, odkrywa je powoli i nieudolnie. Przy okazji przeżywa pierwszą miłość i pierwszą przyjaźń, pierwsze rozczarowania i uniesienia. • Inne postacie są równie interesujące. Urzekli mnie dziadkowie dziewczyny – para staruszków, która przy niej musi przeżyć drugą młodość. Dokładnie tak samo ciekawa jest przyjaciółka Alicji, Kat. To pewna siebie, popularna dziewczyna, która początkowo kojarzyła mi się z jednym z „plastików” z „Wrednych dziewczyn”, potem jednak odkryłam w niej wiele mądrości. To ona pouczała Ali na temat stosunków seksualnych (uwaga – odradzała jej seks! Wielki plus za to dla autorki), ale też stawała bezwarunkowo w jej obronie. Odznaczała się też w książce błyskotliwymi i bezczelnymi odpowiedziami. • Rozczarował mnie jednak Cole. Jako facet, którego boi się cała szkoła, w pewnym momencie zmiękł i przestał wydawać mi się interesujący. Początkowo z jego postaci biła siła i niebezpieczeństwo, potem miłość sprawiła, że stał się potulny jak baranek. Szkoda. • Sam wątek miłosny jest tu mocno rozwinięty, ale nie jest głównym z motywów. Na pierwszy plan wysuwa się dramat dziewczyny, która straciła rodziców, zmieniła całkowicie swoje życie i została wepchnięta w wir całkiem nowych doznań. Ali musiała dostosować się do nowej sytuacji, gdyż jej zdolności nie pozwalały, by nie walczyła z zombi. • Jeśli chodzi o wątki fantastyczne – moim zdaniem zbyt mocno są one przekombinowane. Po pierwsze zombi-duchy, które mogą zobaczyć tylko konkretne osoby. Po drugie sposób walki z nimi – trzeba wyjść z ciała, stać się duchem, pobić je i na koniec porazić światłem z dłoni. Co dziwne – w książce każdy ma antidotum na ugryzienia zombi, a te zdarzają się wielokrotnie w każdej bitwie. I na koniec – duchy zwykłych ludzi, a konkretnie Emmy, siostry Ali. Pojawiał się on czasem, by ostrzec dziewczynę, jednak nie przypadł mi do gustu. • Motywy z „Alicji w Krainie Czarów” w „Alicji w Krainie Zombi” są dla mnie mało widoczne. Jest Alicja, która wyglądem przypomina tę od Carrolla, jest też królik w postaci chmury. Są tytuły świadczące o powiązaniu z tamtą powieścią i podtytuł na okładce „Skrócić ich o głowę!”. I to chyba wszystko. • Język powieści jest prosty. Pierwszoosobowa narracja tylko raz zmieniła się w trzecioosobową, na początku powieści, gdzie Alicja straciła przytomność. Ali opowiada wszystko tak, jakbyśmy jej słuchali – często powtarza „i wiecie co?”. Jest też bardzo zdystansowana do własnej osoby – wprost mówi o swoich bólach, o niepewności, często jej słowa zaprzeczają myślom – to moim zdaniem najlepsze fragmenty powieści. • Oczywiście, nie byłabym sobą, gdym nie znalazła błędów. Konkretnie dwa - raz dialog był wsunięty jak narracja w treści, dwa - wypowiedzi dwóch osób zlały się w jedną. Poza tym mogłabym się przyczepić do niektórych form zapisu, np. wypowiedzi "przesłuchujących" przyjaciół Ali dziadków są zapisywane w cudzysłowie, a jej wtrącenia w rozmowę od myślnika. Ale po co? • Gdy pierwszy raz usłyszałam o „Alicji…” pomyślałam, że będzie to książka o zaprzeczeniu utopii. Dlatego pochłaniając kolejne rozdziały, poczułam się oszukana. Dałam książce jednak szansę i nie żałuję. To wciągająca opowieść o dziewczynie, która wie, że walczy o dobro najbliższych. Jest tu kilka momentów, gdzie jej myśli kręcą się tylko wokół ukochanego chłopaka, nie jest to jednak wylew miłości w jego stronę. Nie, wręcz przeciwnie – wszystko jest wyważone, a dialogi między młodymi są świetne. No i zdecydowanie to, co mnie zaskoczyło – nastolatki, które rozmawiają o seksie, ale nie zachęcając się wzajemnie do jego uprawiania, a do wstrzymania się z nim do ślubu. To fascynujące. • Komu polecam? Książkę czyta się świetnie, to przyjemna lektura, od której nie można się wręcz oderwać. Jedyne co mnie denerwowało to zupełnie nowe spojrzenie na zombi (swoją drogą, pisownia też mnie denerwuje!). Wolę klasyczne ujęcie, ale nie oznacza to, że przez to skreślam powieść. Nie. To dobra młodzieżówka, z nowymi fantastycznymi potworami i walką na linii dobro-zło, tu dodatkowo podkreśloną postaciami. Podążycie za Białym Królikiem?