• Już wielokrotnie pisałam, że w kryminale czy to współczesnym, czy tak jak tu retro cenie sobie przede wszystkim szybką i ciekawą akcję i skomplikowana intrygę. Tego tutaj niestety nie ma. • Nie jest to typowy kryminał, chociaż jest morderstwo a nawet dwa. • Jak dla mnie to taka czarna komedia kryminalna z dużą dawką satyry na ziemiaństwo początku XX wieku. • Dużo miejsca zajmuje wątek obyczajowy i historyczny przez co wątek kryminalny po prostu ginie w natłoku innych spraw i wydarzeń jak np. ślub, wystrój wnętrz, jedzenie czy ubiór. • Dlatego trochę mnie męczyło czytanie jej powieści, bo może innym podobały się długie wywody na temat Związku Ziemian , ich roli i działalności ale o tym można było tylko wspomnieć w przypisać a nie robić nużącego wykładu. • Śledztwo Morawskiego w zasadzie skupiało się na uratowaniu zadłużonego majątku krewnych czy rozwiązywaniu rebusu gdzie ukryty jest skarb, niż na szukaniu mordercy. • Zresztą mordercę ktoś kto czyta kryminały, można było odgadnąć bez trudu. • Autorka co prawda gmatwała ślady, każdy z mieszkańców był podejrzany, bo od początku kłamał, miał motyw i sposobność ale detektyw amator w osobie uroczego Jana Morawskiego potrafił sobie w tym doskonale poradzić i drogą dedukcji wytypował zaskoczonego mordercę. • Dla mnie zakończenie mocno naciągane. Nie osobą sprawcy, tylko jak sam bez dowodów doszedł do takich wniosków. • Trochę rozczarowała mnie ta powieść, bo "Zbrodnia w błękicie" bardzo mi się podobała i liczyłam na coś właśnie w tym klimacie i stylu.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo