• Po „Dzienniku szczęściary” wzięłam się za „Miętowy pocałunek”, mając nadzieję na dłuższą przyjemność z lektury całej serii („Tęczowa piękność”). I tak jak tam mieliśmy szczęśliwą, pełną rodzinę, która po zdobyciu majątku i pokonaniu trudności wyszła na prostą, tak tu mamy rodzinę, która na wstępie się rozpadła i zaraz po tym zbankrutowała, a wszystkiemu był winien (oczywiście i jedynie) niesforny i nieprzewidujący ojciec. Ojciec, który na dodatek schował głowę w piasek i zostawił żonę i trzy córki (piękne, zdolne, ambitne i na dokładkę grzeczne!) bez dachu nad głową i kompletnie bez środków do życia. Dziewczyny w popłochu uciekają z Londynu przed komornikiem i zatrzymują się tymczasowo w Totenham w Devon. • Po pierwszym szoku to najmłodsza z sióstr, Abbie, jest motorem działania. Postanawia wykorzystać swoją pasję wytwarzania naturalnych kosmetyków i połączyć ją z fachowymi umiejętnościami mamy, by otworzyć salonik urody „Tęczowa piękność”. • Książka jest tak stereotypowa, że nie ma najmniejszych wątpliwości, czy bohaterkom się powiedzie. Raczej dla miłośników lekkiej, nies­komp­liko­wane­j literatury z typowymi postaciami.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo