• Nie moja tematyka i styl
  • Książka wyróżniona Międzynarodową Nagrodą Bookera. Marieke Lukas Rijneveld to najmłodsza jak dotąd osoba z tym wyróżnieniem, identyfikuje się jako niebinarna, nosi dwa imiona: żeńskie i męskie. Autorka porusza między innymi takie tematy, jak żałoba, brak miłości i seksualność. Przedstawia religijną rodzinę – mieszkającą na odludziu, która doświadcza śmierci dziecka, nastoletniego syna. Ani jeden z tych wątków nie jest sam w sobie powodem do niepokoju, ale ich przerysowanie i wyolbrzymienie może wywołać u czytelników wzburzenie.
  • Doskonale uchwycony obraz dorastania w zaniedbaniu i parentyfikacji. Wywód narratorki w bardzo przekonujący kreśli świat z perspektywy dziecka doświadczającego psychicznej przemocy, ze strony niedojrzałych, bezradnych wobec świata rodziców. Relacje w rodzinie są opisane w sposób bardzo dojrzały, wyważony, nie jest dodawane nic na siłę dla wzmocnienia przekonania o krzywdzie jakiego doświadczają • w tej książce dzieci. To subtelniejsze formy przemocy - pozbawione formy cielesnej, ale zawarte w słowach, gestach. • Autorka pięknie pisze, ma wyczucie do metafor czerpanych ze świata, w którym toczy się opowieść a tłumaczenie świetnie oddaje jej zabawę językiem. Z chęcią sięgnę po jej kolejną książkę.
  • To chyba jedyna książka, której nigdy nie chciałabym przeczytać po raz drugi. Wiem, ze to „dobrze” dla tytułu, gdy wzbudza skrajne emocje, jednak nie do końca nazwałabym komplementem to, że po przeczytaniu czytelnik czuje się po prostu brudny od środka. Może taki był zamysł autora(ki), jednak wolałabym, żeby ta książka ALBO opowiadała o rozpadaniu się przez poczucie straty i żałobie, ALBO o kont­rowe­rsyj­nych­ doświadczeniach seksualnych z okresu dorastania. Połączenie tych rzeczy bez żadnego wypośrodkowania jest dla mnie policzkiem dla tych osób, które doznały straty bliskiej osoby będąc dzieckiem lub zagraniem autora(ki) kartą „im więcej obrzydliwych rzeczy tu napisze, tym głośniej będzie o książce”. No i gratuluję, bo chyba się to udało sądząc po nagrodzie, jednak osobiście uznaje to za bardzo stracony potencjał napisania czegoś naprawdę dobrego i głębokiego, ponieważ pierwsza połowa książki na to właśnie wskazywała. 6/10 • To opowieść o bardzo dysfunkcyjnej rodzinie mieszkającej na jednej z holenderskich wsi. Historię poznajemy z punktu widzenia dzie­sięc­iole­tnie­j dziewczynki nazywanej „Budrysówką” przez swoją stale noszoną czerwoną kurtkę. Pewnego dnia w gospodarstwie dochodzi do tragedii- ginie Matthies najstarszy brat dziewczynki. Ta strata jeszcze bardziej pogłębia rozpad i tak już bardzo podniszczonej rodziny. Konserwatywni rodzice tłumaczący sobie wszystko przez pryzmat religii, obwiniają złe zachowanie swoich dzieci za ściągnięcie na siebie plagi nieszczęść. Młodszy brat Matthiesa ucieka w przemoc i chorą fascynację doświadczeniami seksualnymi by uciec od straty brata. A dwie siostry- Budrysówka i Hanna stają się ofiarami swoich zakorzenionych przez rodziców przekonań oraz eksperymentów brata.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo