• „W prowincjonalnym miasteczku w Pensylwanii na każdym kroku czają się ponure tajemnice” – to cytat z okładki „Mrocznych zakamarków”, który daje czytelnikowi nadzieję na klimatyczną, trzymającą w napięciu historię. Tylko czy autorka naprawdę serwuje odbiorcy takie „danie”? • Tessa – główna bohaterka – wraca na jakiś czas do swojego rodzinnego miasteczka, by załatwić osobiste sprawy. Niestety jej pobyt w tym miejscu przedłuża się przez powracające wspomnienia z dzieciństwa wywołane śmiercią młodej dziewczyny, a także przez chęć odkrycia prawdy o swojej rodzinie. • Tessa wraz ze swoją przyjaciółką sprzed lat wplątują się w prywatne śledztwo i pragną naprawić błędy z dzieciństwa, które zaważyły na życiu wielu ludzi. • Czy Tessa odkryje rodzinne tajemnice? Czy dziewczęta będą miały odwagę, by wyjaśnić sprawę sprzed kilku lat? • Kryminały i thrillery to gatunki, z którymi najdłużej mam do czynienia w swoim życiu, więc wiadome jest, iż poprzeczka postawiona jest wyżej i trudno zachwycić i zaskoczyć mnie czymś nowym. Sięgając po tego typu książki pragnę otrzymać ciekawą fabułę, pragnę by książka trzymała mnie w napięciu, zaskakiwała. Liczę na niekonwencjonalne pomysły autorów oraz bohaterów, którzy zapadną w mej pamięci. • Niestety fabuła „Mrocznych zakamarków” nie jest wymyślna ani zaskakująca. Książka ani przez chwilę nie wciągnęłam mnie w swoją historię, nie byłam zaintrygowana, a o elementach zaskoczenia czy też napięcia można zapomnieć podczas jej czytania. • Jeśli chodzi o bohaterów, z przykrością stwierdzam, że i na nich się zawiodłam. Postacie są mdłe, nijakie, zapomina się o nich w momencie odłożenia przeczytanej książki na półkę. • Tessa – zamknięta w sobie osoba, która stroni od wszelakich kontaktów z innymi ludźmi. Pogubiona w życiu lecz dobra i kierująca się sumieniem – niestety płaska i niewybijająca się na kartach książki, a przypominam, że to główna bohaterka. • Callie – przyjaciółka Tessy – buntowniczka, chodząca własnymi ścieżkami. Narwana i porywcza, nastolatka jak wiele innych. Powinna dodawać świeżości i rozpędu lekturze, a tylko irytuje. • Morderca. Jaki morderca? • „Mroczne zakamarki” liczą sobie 400 stron, a już od pierwszych kartek jest to nużąca opowieść. Lektura tej pozycji była dla mnie małą katorgą, mimo że pod koniec fabuła nieco przyśpiesza i zaczyna się wreszcie coś dziać to nie jest to w dalszym ciągu ekscytujące. Nie sprawia też, że książka zyskuje w oczach. • Osobiście książki nie polecam. Szkoda na nią czasu i energii, tym bardziej, że na rynku jest wiele lepszych i ciekawszych pozycji z tego gatunku. • PS. Plus za okładkę. Jak dla mnie jest naprawdę intrygująca i zachęcająca, dodatkowo świetnie wychodzi na zdjęciach.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo