Recenzje dla:
Spectre/ Sam Mendes
-
Chociaż sentencja otwierająca najnowszą odsłonę Bonda na dłuższą metę odnosi się do struktury fabularnej całego "Spectre", to prawdziwe spełnienie osiąga już w pierwszych minutach filmu, rozgrywających się podczas obchodów meksykańskiego Día de Muertos. Umieszczona przed początkowymi napisami scena jest bowiem tak spektakularna, że z miejsca można ją zaliczyć w poczet najbardziej pamiętnych momentów całej serii. Fantastyczne wprowadzenie głównego bohatera, imponująca praca kamery, kreatywne wykorzystanie zarówno samej lokacji, jak i przemierzającego ją tłumu - wszystko działa tu bezbłędnie oraz przywodzi na myśl legendarny początek "Dotyku zła" Orsona Wellesa. • I cóż, to by było na tyle. Kapitalna sekwencja zerowa jest właściwie wszystkim, co "Spectre" ma do zaoferowania. Oczywiście można się w nim doszukiwać szerokiego spektrum zalet: ładnych aut, ładnych sukienek, ładnych wnętrz, ładnych wybuchów i, rzecz jasna, ładnych pań - nie zapominajmy o ładnych paniach. Nie sugeruję wcale, że "Spectre" takowych plusów nie posiada. Pytanie tylko, czy w ogóle warto ich w tym filmie szukać. Najnowsza odsłona przygód Bonda stanowi bowiem kolejny dowód na to, że nic nie sprawia dzisiejszym blockbusterom tak wielkiego problemu, jak brak przyzwoitego scenariusza.