• Większość moli książkowych ma zasadę "najpierw książka, potem film". Dla mnie jest to przeważnie obojętne - gdy mam pod ręką książkę, czytam książkę, a kiedy mam pod ręką film, oglądam film. Jednakże w przypadku scenariuszy do Fantastycznych zwierząt... trzymam się zasady, że najpierw film, a dopiero późnij książka - jednak w tym przypadku nie obyło by się niestety bez spojlerów 🙈 • Tak więc, choć Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda. Oryginalny scenariusz miałam u siebie już wcześniej, musiałam zrobić wszystko, żeby się do niego nie dobrać przed obejrzeniem filmu. Powiem tak - udało się, ale było bardzo ciężko 😂 • Wydarzenia przedstawione w tym tomie mają miejsce po tych przedstawionych nam w Fantastycznych zwierzętach i jak je znaleźć. J.K. Rowling postanowiła w telegraficznym skrócie opowiedzieć swoim czytelnikom, co przez ten czas przydarzyło się głównym bohaterom. Dowiadujemy się miedzy innymi, że Newtowi udało się wydać w końcu książkę, ale przez szkody, których dokonał w Nowym Jorku otrzymał zakaz wyjeżdżania z kraju. Tutaj w końcu poznajemy także całą masę nowych bohaterów. Pojawia się na przykład Leta Lestrange i tutaj muszę powiedzieć, że jakoś się tej postaci bardzo obawiałam. Ale kurczę - polubiłam ją i to bardzo! Pojawia się także gwóźdź programu, czyli bohater, na którego wszyscy czekali - młody Albus Dumbledore. Moim zdaniem pojawiło się go tutaj bardzo mało i szczerze nie za bardzo rozumiem te wszystkie zachwyty pod jego adresem (błagam nie bijcie!). To znaczy - owszem był całkiem spoko, ale no jakiegoś szału nie było niestety. • Dobra gdy wstęp mamy już za sobą, to mogę opowiedzieć o czymś, co najbardziej mi się w tej części nie spodobało i sprawiło, że miałam ochotę rzucić na J.K. Rowling nie jedną avadę 🙈 A mówię tutaj o wątku Queenie i Jacoba. Nie chcę pisać wam tutaj wszystkiego, bo zdradziłabym wam całą fabułę - myślę, że ci co czytali, wiedzą, co mam na myśli. Takich rzeczy się po prostu nie robi! 😭 • Queenie była jedną z moich ulubionych postaci i wydaje mi się, że autorka trochę przekoloryzowała to... co zrobiła w scenariuszu. Po prostu ciężko jest mi uwierzyć w to, że Queenie mogłaby zrobić to, co zrobiła i już. Właśnie ten wątek kompletnie nie podobał mi się w całym scenariuszu i najchętniej rzuciłabym na siebie obliviate, żeby kompletnie o nim zapomnieć... • Ale co trzeba przyznać J. K. Rowling - akcja trzyma w napięciu i od całości zwyczajnie nie można się oderwać. Jestem pewna, że każdy, kto przeczytał scenariusz, czy obejrzał film na jego podstawie już teraz nie może się doczekać kolejnej części serii. Wydaje mi się również, że mówiłam o tym, w przypadku recenzji scenariusza pierwszej części, ale powtórzę to jeszcze raz - zdaję sobie sprawę, że takie czytanie scenariusza nie jest dla każdego. Sama też miałam z początku nie mały problem z przy­zwyc­zaje­niem­ się do tego stylu pisania. Jednakże nie da się ukryć, że jest to wręcz obowiązkowa pozycja dla każdego potterhead. Z resztą jak oprzeć się takiej pięknej okładce? 😍 • Także polecam, oczywiście, że tak! Mimo tego, że przez J.K. Rowling moje serce krwawi aż do teraz to i tak polecam. Dla Newta i jego fantastycznych zwierzaków, których i tutaj jest pełno, zdecydowanie warto sięgnąć po tą pozycję!

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo