• Pełna recenzja dostępna na blogu: [Link] • Największe oczekiwania mamy zawsze względem ostatniego tomu. Chcemy, żeby finał historii, która nas ujęła był pozytywnym zaskoczeniem. Marzymy o fajerwerkach. Jesteśmy pewni, że zwieńczenie przygody, którą pokochaliśmy, będziemy czytać z wypiekami na twarzy, a zostajemy zawiedzeni. Albo odwrotnie. Oczekujemy naciąganych zdarzeń, a dostajemy emocjonalną bombę. Jak było tym razem? • Jeśli czytaliście moje recenzje poprzednich tomów, to wiecie, że pokochałam historię Rusha i Blair. Ich uczucie było dla mnie fascynujące. I nie chodzi tu tylko o romantyczną stronę tej trylogii. Oprócz pocałunków, scen łóżkowych i tęsknoty, Abbi Glines serwuje nam także niezwykle zajmujący dodatek - siostrę Rusha, upierdliwą Nan. Ta dziewczyna niejednokrotnie zachwiała zaufaniem Blair do Rusha. Nie przejmowała się, że przewraca ich życie do góry nogami, odbiera im szczęście. Nie liczyli się oni, lecz sama Nan. Biedna, samotna, przez nikogo niekochana dziewczynka, która nieźle potrafi zaleźć ludziom za skórę. Mnie nie denerwowała, raczej bawiło mnie jej zachowanie. Zupełnie nie potrafiłam jej rozgryźć. • "Zacznijmy od nowa" jest bardzo podobne do swoich poprzedniczek. Rush znowu wystawia zaufanie Blair na próbę, rani ją. Jak zachowa się w tej sytuacji dziewczyna? O tym musicie przekonać się sami, chociaż mogę Wam obiecać - jest ciekawie. Mimo, że jest podobnie do poprzednich części, autorka zdołała mnie zaskoczyć. I to kilka razy! Cóż, może jednak jest lepiej? • Chciałabym opowiedzieć Wam w skrócie co znajdziecie w tych 320 stronach. Znajdziecie oczywiście miłość, oddanie, ciepło i słodycz. Słodycz, która jest wszędzie. Pełno uroczych scen, których bohaterowie sobie nie szczędzili. Jednak, kiedy już oczarujecie się ich pięknem, na Waszą głowę wyleje się wiadro innych emocji. Zupełnie różniące się od tych, których było wcześniej sporo. Wstrząsające, sprawiające ból, okrutne, smutne i przykre momenty towarzyszą im na każdym kroku. Ale słodyczy i miłości jest więcej. • A teraz słowo o tym, czy mi się podobało. Tak! Jestem wręcz zachwycona! "Zacznijmy od nowa" mimo wsze­chog­arni­ając­ej słodkości było wspaniałym zwieńczeniem historii Rusha i Blair. To wisienka na torcie. Momentami kwaśna i robaczywa, ale jednak piękna i przykuwająca uwagę. • Cała trylogia to mieszanka słodkości i goryczy. Miłości i nienawiści. Pożądania i romantyzmu. Dodatkowo mamy mnóstwo wątków pobocznych, interesujących postaci drugoplanowych, ciekawych sytuacji. Zdecydowanie warto ją przeczytać. Jestem pewna, że przypadnie do gustu wrażliwym osobom, które potrzebują książki dającej uśmiech i łzy. Przywiązałam się do Rosemary Beach tak bardzo, że do tej pory przywołuję w pamięci zakończenie trylogii. Jest ono tak piękne, że uśmiechałam się przez łzy. Mamy wakacje, zachęcam Was do spotkania się z Blair i Rushem. Jestem pewna, że nie zawiedziecie się, a spędzicie czas miło, słodko i niez­obow­iązu­jąco­. Polecam z całego serca!
  • Po pierwszą część sięgnęłam dzięki dobrym recenzjom w internecie. Bardzo pozytywnie się wtedy zaskoczyłam. Wysokie oceny były w pełni zasłużone. Z niec­ierp­liwo­ścią­ i ogromną ciekawością sięgnęłam po drugą część, którą dostałam od razu w bibliotece. I ta okazała się niestety słabym czytadłem dla nastolatek, a mimo to, w porównaniu do części trzeciej, nie była najgorsza. Dlaczego? • "Zacznijmy od nowa" to beznadziejna historia dwojga młodych, wiecznie napalonych ludzi, którzy próbują być dorośli. Wszystko kręci się wokół seksu. Nawet jak są u nich rodzice, to muszą iść do pokoju obok, żeby zająć się sobą. Żałosne. • Dziecinna i kompletnie niedojrzała relacja jaka jest tutaj na siłę przedstawiona jako wielka, bezgraniczna i idealna miłość. • Najbardziej jednak denerwuje mnie Rush, który zachowuje się jak zaborczy jaskiniowiec (tak określił go jego ojciec), który traktuje Blair przedmiotowo. Teksty typu: "nie chcę, żeby patrzył na to, co moje" nie były rzadkością. • Motyw, gdy na własnym weselu nie mogła zatańczyć ze swoim starym przyjacielem, był wyjątkowo słaby. Nie zgadniecie dlaczego - ponieważ w tańcu by ją dotykał! Z tego też powodu zamieniła z nim dosłownie trzy słowa i wracała do męża, żeby ten się nie zdenerwował. Oczywiście cały czas była pod jego obserwacją. • Sporą część tej historii zajmują po raz kolejny relacje rodzinne, które w zasadzie nie dodają już nic wartościowego. Na siłę wrzucony motyw z odnalezionym bratem Blaire - aż zastanawiasz się ile jeszcze zagubionych dzieci pojawi się w tej historii. Takich motywów, które nic nie wnoszą, jest więcej. • Staram się każdej książce dać szansę, aż do jej ostatnich stron. Zakończenie jednak pokazało, że ta książka w pełnej okazałości jest po prostu beznadziejna, a czas, który poświęciłam na jej przeczytanie jest zmarnowany. Chorobliwa zazdrość pokazana jako wielka miłość, a w rzeczywistości historia dziecinnych nastolatków, które bawią się w zakładanie rodziny.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo