• Wiosna Mademoiselle Oiseau • Wiosna nie jest ulubioną porą roku Mademoiselle Oiseau. Nie zachwyca jej pięknie rozkwitający i pachnący Paryż. Wiosna kojarzy jej się z płaczem, może dlatego, że jej młoda przyjaciółka Isabella Atrioli jest właśnie w kiepskim nastroju. Wiele ostatnio działo się w życiu Isabelli, odbyła niezwykłą podróż do dzieciństwa Mademoiselle Oiseau, odzyskała dla niej kilka rzeczy, które kiedyś straciła, przede wszystkim listy od starszej, ukochanej siostry Matyldy. Dawno temu Matylda zakochała się w argentyńskim dżokeju, wyjechała za nim do Ameryki Południowej i zniknęła bez śladu. Wprawdzie wysłała wiele listów pocztą gołębią, ale nie docierały one do adresatki. Dzięki Isabelli Mademoiselle dowiedziała się, że starsza siostra nigdy o niej nie zapomniała, to pomogło jej pogodzić się z bolesnymi wydarzeniami minionych czasów. • Teraz Mademoiselle Oiseau chce pomóc Isabelli, ostatnio nieco apatycznej, żyjącej jakby w półśnie. Zabiera ją więc w podróż do znajdującej się ponad dachami Paryża Srebrnej Krainy, Argentynii. • Mademoiselle Oiseau w Argentynii Andrei de la Barre de Nanteuil i Lovisy Burfi tt to trzecia część cyklu o ekscentrycznej damie z Paryża i jej młodej przyjaciółce. Tym razem jednak Mademoiselle Oiseau pozostaje trochę w cieniu, a opowieść bardziej skupia się na Isabelli. Dziewczynka przechodzi przemianę, z której nie do końca zdaje sobie sprawę, a Mademoiselle przeprowadza ją przez ten trudny czas pomiędzy. Zanim jednak Isabella przemieni się w motyla, zanim na dobre rozpocznie • się wiosna jej życia, dziewczynka musi pożegnać się ze swoim dzieciństwem. Isabella często śni o babci, która zmarła, gdy miała sześć lat. Dawno o niej nie myślała, ale teraz przypomina sobie chwile spędzone z babcią w jej niezwykłym, kolorowym domu. Tym razem to Mademoiselle Oiseau jest przewodniczką Isabelli po jej minionych czasach i pomaga zrozumieć jej, kim naprawdę była jej babcia i kim jest Isabella. • Mademoiselle Oiseau w Argentynii to piękna, pełna metafor i symboli opowieść o budzącej się dojrzałości. I tajemnicy pewnego nieoczekiwanego pokrewieństwa… • Maria Twardowska-Hadyniak • Biblioteka Kraków
  • Wybierzmy się w podróż do pięknego i kolorowego miejsca, które nęci mnóstwem atrakcji — aż trudno stamtąd wrócić. Taka wycieczka może okazać się też pożyteczna, gdy wyjawi sporo tajemnic, ale również doda kilka nowych, czekających na odkrycie… • Natura budzi się do życia, pogoda skutecznie poprawia nastrój, a do tego nadeszła premiera trzeciej części serii o przygodach Juliette Oiseau i Isabelli. Przyznam, niecierpliwie czekałam na tę pozycję, bo, nie ukrywajmy, dwa poprzednie tomy dosłownie zachwycają. Andrea i Lovisa sprawiły, że wracam do lat dziecięcych, przenoszę w cudowny świat, który nie jest wyłącznie kolorowy i piękny, lecz również mądry. Jednak muszę wyznać, gdy dowiedziałam się o planach wydania „Mademoiselle Oiseau w Argentynii”, to mieszała się we mnie radość ze strachem. Skąd tak sprzeczne uczucia? Z doświadczenia. Często bywało, iż autorzy po jakimś czasie zaczynali obniżać poprzeczkę, zapędzać czytelnika w dziwne rejony. Na szczęście, teraz obyło się bez podobnych kłopotów i mogłam spokojnie delektować się lekturą. Lekturą ciągle zachęcającą do ponownego po nią sięgnięcia, szczególnie, kiedy nadchodzi wieczór… • Zapewne moją recenzję czytają też osoby, które wcześniej nie miały styczności z tymi książkami. Dlatego muszę podkreślić, iż ogromne wrażenie robią ilustracje stworzone przez niesamowitą Lovisę Burfitt. Całość, za każdym razem, jest wprost przepięknie wydana. Duży format, wielkie rysunki, ujmujące bardzo char­akte­ryst­yczn­ą kreską. Chętnie powiesiłabym w domu tego typu grafikę — już po samej okładce można się zakochać. Wiem, wygląd to nie wszystko, o czym często wspominam. Bazą, a równocześnie dopełnieniem, są inteligentne spostrzeżenia płynące z kart publikacji. Juliette Oiseau zachwyca bystrością umysłu, połączoną z lekkim marzycielstwem. Chwilami żałuję, że tak urocza postać istnieje jedynie w literaturze, aż chciałoby się ją spotkać. • Patrząc mocno powierzchownie, może wydawać się, iż ta seria wypada płytko: ubranka, kotki, francuskie przysmaki. Nic bardziej mylnego! Kontynuuję wypowiedź z poprzedniego akapitu, ponieważ mamy do czynienia z ważną kwestią. Szczególnie w ostatniej części pojawia się wiele interesujących wątków, tajemniczych, również z morałem. Jakim? Tego dowiecie się już osobiście, ale zapewniam — warto przeczytać, albo z dzieckiem, albo samemu. Wspaniałe przygody nie mają limitu, gdy chodzi o wiek. Zwłaszcza opowieści mogące nas sporo nauczyć, a Andrea lubi w swych książkach nawiązywać do sztuki, historii. • Na przestrzeni kolejnych tomów obserwujemy dojrzewanie Isabelli. Początkowo szara, przeciętna w swoich oczach dziewczynka rozkwita, na co ma wpływ nie tylko jej magiczna przyjaciółka. Ona po prostu pomaga dziewczynce ujrzeć własne piękno, wewnętrzne oraz zewnętrzne. Byłoby wspaniale, gdyby każda dorastająca osóbka miała obok siebie kogoś, kto w nią wierzy, wspiera, równocześnie nie poganiając, zachowując w sobie resztki dziecięctwa. Poza tym, znowu nawrócę do tego, że seria o Juliette Oiseau jest odpowiednia dla wszystkich. Opisy Argentynii (nie mylić z Argentyną!) sprawiają, że automatycznie zaczynamy marzyć o oryginalnych miejscach, odskoczni od rzeczywistości. Autorki skutecznie przenoszą nas w stworzony przez nie świat, wypełniony cudownością. • Czy macie ochotę wybrać się w fascynującą podróż, gdzie nic nie jest oczywiste? Zatem koniecznie musicie sięgnąć nie tylko po „Mademoiselle Oiseau w Argentynii”, lecz też po tom pierwszy oraz drugi, o ile lektura jeszcze przed Wami. Gwarantuję zachwyt, jeśli, tak jak ja, przepadacie za opowieściami uroczymi, a przy tym sensownymi, przemyślanymi. Zbliża się Wielkanoc, a książki zawsze są dobrym wyborem, kiedy chodzi o prezenty. Proszę wziąć pod uwagę moją propozycję, podarować świetną literaturę i komuś, i sobie.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo