• Jedna chwila może zniszczyć cały porządek dotychczasowego życia. Nie tylko dorośli potrafią zauważyć ogrom tragedii. Również dzieci odczuwają niesamowity ból, choć zdarza się, że umieją lepiej zawalczyć o przyszłość niż ich rodzice... • To miał być kolejny zwyczajny dzień, niewiele różniący się od innych. Sześcioletni Zach Taylor udaje się do szkoły, do której uczęszcza razem ze starszym bratem, Andy'm. Po lekcjach powinni spokojnie wrócić do domu, odrobić zadane ćwiczenia, pobawić. Niestety, pewien mężczyzna sprawia, że wszystkie plany i marzenia odchodzą w daleką niepamięć. Uzbrojony dociera do szkoły i zaczyna strzelać. Mały Zach ukrywa się z nauczycielką oraz kolegami z klasy. Przerażony, słyszy następne strzały. Napastnik zostaje zabity w policyjnej obławie, a chłopiec z rodzicami otrzymuje informację, iż jego brat zginął, wraz z kilkunastoma innymi osobami. Taylorowie stopniowo ulega rozkładowi. Ojciec, Jim, skrywa jakiś sekret, natomiast matka, Melissa, wpada w szał poszukując sprawiedliwości. Za całą sytuację obwinia rodzinę mordercy, zacietrzewiona w zemście kompletnie odsuwając się od pozostałego przy życiu synka. Osamotniony Zach ukojenie znajduje w szafie Andy'ego, gdzie czyta zmarłemu bratu książeczki, próbując zapełnić lukę. Dużo też rysuje, a kolorami nazywa swe uczucia. Chce odkryć sposób na naprawienie tego, co brutalnie zdewastowano. Czy chłopiec zdoła dokonać cudu? Czy zrozpaczeni rodzice sobie o nim przypomną? • Strzelniany w szkołach są czymś, co w Polsce znamy głównie z mediów. Zdarza się, że słyszymy w telewizji o kolejnych ofiarach, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Przyznam, iż to zagadnienie, które od dłuższego czasu mnie ciekawi. Przeczytałam sporo książek, obejrzałam niezliczoną ilość programów, szukając przyczyn i obserwując konsekwencje. Nadal nie mam odpowiedzi, choć pewne tezy wydają mi się być bardziej przekonujące. Zapowiedź powieści autorstwa Rhiannon Navin naprawdę zachęciła mnie do zapoznania z fabułą. Trafna decyzja, gdyż „Kolor samotności” skupia się na niesłychanie ważnym temacie, pozornie obcemu naszemu kręgowi kulturowemu. Historia nie tylko o okrutnym pozbawianiu życia. To też hołd dla tych, którym udało się przeżyć, ciągle zmagających z traumatycznymi wspomnieniami. Z jednej strony, chciałam szybko skończyć lekturę, bo potrafi przygnębić. Z drugiej, miałam ochotę dawkować sobie każdy rozdział, ponieważ Navin umie pisać interesująco i sugestywnie. • Autorkę zainspirowała strzelanina w mieście Newtown, gdzie Adam Lanza zamordował dwadzieścioro dzieci, uczniów szkoły podstawowej Sandy Hook, a następnie popełnił samobójstwo. Tragedia wstrząsnęła amerykańskim społeczeństwem. Pojawiło się mnóstwo pytań, powątpiewań w słuszność liberalnego podejścia do posiadania broni, a niektórzy pokusili się nawet o stworzenie paru teorii spiskowych. Rhiannon Navin również jest matką, jej synek pewnego dnia zaczął bawić się w ukrywanie pod stolikiem, na wypadek bycia zaatakowanym. To skłoniło ją do wielu przemyśleń. Takie sytuacje stały się przyczyną napisania książki. Dlatego rola narratora przypadła Zachowi — autorka chciała oddać głos właśnie dzieciom, pokazać niewinne wnętrze. • Początkowo bałam się, że opowieść przedstawiana z punktu widzenia kilkulatka może okazać się przesadnie infantylna. Stylizowana na sztuczny zasób słów, lecz Navin wyszła z tej próby obronną ręką. Sama przyznała, bardzo pomocna stała się obserwacja zachowań swoich maluchów, co sprawiło, iż całość wypada naprawdę autentycznie. Nie czułam zmęczenia, gdy śledziłam otoczenie z perspektywy chłopca. W ten sposób cofnęłam się do własnego dzieciństwa, myśląc o tym, jak dużo uwagi wówczas potrzebujemy. Łatwo zranić jeszcze niew­yksz­tałt­owan­ą osobowość, co bezapelacyjnie wpływa na przyszłość. • Książka porusza wiele wątków. Dostęp do broni palnej, emocje rodziców i ich potomstwa, ale również fakt, iż musimy głośno mówić o zdrowiu psychicznym, o ogromnym znaczeniu opieki psychologicznej. Choroba nie może być stygmatem. Rodzinę Taylorów tak skonstruowano, aby prostym okazało się zrozumienie ich poczynań. Sporo osób bez problemu da radę się z nimi utożsamić. To ludzie, którzy powinni sięgać głęboko w siebie samych, odszukać miłość będącą fundamentem szczęśliwych więzi. Mimo bólu, mimo straty. Oczywiście, moim ulubieńcem jest Zach — cudownie poprowadzona postać, mocny bohater. Świetnie odwzorowane myśli i zachowania. Ukłon! • „Kolor samotności” to powieść zdecydowanie godna uwagi. Polecam ją szczególnie wszystkim rodzicom, bo ta książka pięknie pokazuje skomplikowane relacje, które często zdarzają się w wielu domach. Rhiannon Navin stworzyła niebanalną fabułę, uderzającą w czułe punkty, pozostawiającą czytelnika wypełnionego sprzecznymi emocjami. Mnóstwo wzruszeń, gniewu, współczucia. Realistyczne dialogi sprawiają, że bardzo łatwo można uronić kilka łez — nie należy się ich wstydzić. Jeszcze raz, podziękowania dla autorki za odwagę, a wiem, iż trudno opowiadać o tak gorzkich tematach. Warto próbować, bo da się osiągnąć świetny efekt.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo