Recenzje dla:
Kult/ Łukasz Orbitowski
-
Ktoś powie: nowa powieść Orbitowskiego to wariacja na gawędę, próba trawestacji Paskowej poetyki. Inny: powieść-konfesjonał, gdzie stajemy się spowiednikami i z czasem, ornat staje się wytarty jak ortalion. Powiedzą: Orbitowski się skończył. Albo: Orbitowski się zaczął. Mimo, że sam autor w wywiadach podkreśla, że ma absolutną pewność, że Boga nie ma, a my sami znikniemy jak chwilowy kaprys, napisał on powieść opartą na prawdziwych wydarzeniach. Mianowicie, na objawieniu, którego dostąpił Kazimierz Domański, 8 czerwca 1983 roku, na ogródkach działkowych w Oławie, gdzie miał rozmawiać z Matką Boską i w następnych latach głosić jej naukę, i jakoś nadać formę pielgrzymkowemu szaleństwu, które zalało prowincjonalne miasto Dolnego Śląska. W zależności od interpretacji punktu wyjścia, dla każdego ta historia będzie układała się inaczej. Jednym jako powieść o zabobonie, o grupie hochsztaplerów, którzy żerując na małomiasteczkowej pobożności, zbili jakiś kapitał. Drugim jako głos w dyskusji dotyczącej wiary w życiu człowieka, jego potrzeby znalezienia dla siebie oparcia w tym, co go przekracza. Dla innych jeszcze „Kult” będzie asumptem do rozmowy o naszej duchowości, sytuacji kościoła i wspólnoty, czy miejscu religii w życiu człowieka. • To również powieść obyczajowa, opowiadająca o straconych złudzeniach i resuscytacji nadziei. O miejscach odchodzących do lamusa, o pewnych typach osobowości, na trwałe zalegających w tym, co minęło, o siermiężności naszej rodzimej transformacji, o początku lat 90-tych, kiedy ludzki znój decydował o losie tak wielu. „Kult” to w jakimś stopniu powieść stoicka, mówiąca o zgodzie na siebie i parszywy los, o akceptacji nieuniknionego na które często nie mamy żadnego wpływu. Ale i pochwała opowieści, jedynego oręża jakie nam pozostaje w nieustannej potyczce z naszym przemijaniem. To środowiskowa gawęda, pisarz bardziej „mówi” tę książkę, niż ją „pisze”. Język meandruje, zapożycza się w wielu słownikach, a ujmujące refleksje mieszają się z komunałami, tak jak w życiu, kiedy często prawdziwa wiedza wspiera się na banale.
-
„Kult” to napisana z dużym humorem oraz czułością opowieść o nas samych. Tło dotyczy świetnie udokumentowanej historii oławskich objawień, ujętych w zbeletryzowanej formie. Wszelkie jednak opisane w niej cuda i tajemnice stanowią tylko pretekst do naprawdę dojrzałej i fascynującej refleksji, jaką snuje na kartach swej powieści autor na temat miłości, straty, lojalności, próbie zrozumienia najbliższych, a także potrzebie odkupienia win. Jest rok 1983, gdy na działkach pod Wrocławiem dochodzi do objawień Maryi. Mimo negacji objawień przez Kościół oraz głosów władz Polski Ludowej mówiących o religijnej ciemnocie tysiące wiernych nadciąga do Oławy, by stać się świadkami prawdziwego cudu. Od tej pory pewien prostoduszny rencista Heniek z ogromnym uporem stara się zrealizować swój plan, dotyczący wzniesienia wielkiego sanktuarium, które rzecz oczywista ma konsekrować papież Polak. Bardzo oddany swemu bratu Zyszek, który jest narratorem całej opowieści, dostrzega naiwność Heńka, jego ufność, bezradność, ale równocześnie podziwia upór brata w zwalczaniu przeciwności "świętej sprawy". Mimo tego zawsze stara się go chronić przed światem, szczególnie przed dawnymi kolegami - Władkiem - partyjno-miejskim działaczem i Romkiem – wikarym miejscowej parafii. Każdy stara się bowiem udaremnić działania zdesperowanego Henryka.