Recenzje dla:
Atramentowe serce/ Cornelia Funke
-
Mortimer Folchart mieszkał ze swoją żoną Resie i malutką Meggie w wynajętym domu. Zajmował się introligatorstwem - tak powiedzieliby pewnie niektórzy, ale właściwie Mo był raczej lekarzem książek, troszcząc się o te najbardziej zniszczone. Pewnego dnia, gdy czytał na głos Atramentowe serce swojej żonie, z kart powieści zaczęli wydostawać się jej bohaterowie! W salonie pojawiła się nagle grupa dziwnych mężczyzn, po chwili zaś bohater zauważył, że jego ukochana zniknęła. To książka zabrała ją w zamian i przeniosła do... no właśnie, gdzie? Mortimerowi nie udało się rozwiązać tej mrocznej tajemnicy. Od tamtej chwili przestał czytać na głos i próbował żyć normalnie. Kilka lat później Mo i dorastającą już Meggie odwiedza dziwny gość – ociekający deszczem Smolipaluch. Wszystko znów wywraca się do góry nogami, wracają dawne zagadki, świat baśni miesza się z rzeczywistością. Czy Meggie będzie w stanie uratować ojca, a może nawet odnaleźć zaginioną Resie?
-
Piękna baśniowa historia. Czytałam ją kilka lat temu i ciągle ja wspominam. Pamiętam, że zachwyciła mnie postaciami(i tymi złymi i dobrymi). A zdolności Mo sama chciałam posiadać. • Tutaj zacierają się granice między rzeczywistością, a fikcją książek. Bohaterowie przemieszczają się między nimi. Ale oczywiście za wszystko trzeba płacić.