• „Biały domek, z jednej strony porośnięty bluszczem, drewniany płot, zza którego wystają malowniczo badyle po przekwitniętych słonecznikach, a za płotem łąka i las. I wiesz, że wiatr w gałęziach naprawdę wygrywał prawdziwą muzykę? Wystarczyło się wsłuchać, a wśród złotych i czerwonych liści brzmiały rapsodie, i sonaty, i walce… A gdy do chóru włączył się jakiś dzięcioł, to nawet marsze.” • Mariola Mężek, czte­rdzi­esto­dwul­etnia, matka studenta Dawida oraz żona wiecznie niezadowolonego Jerzego. Jagodzice położone nieopodal Choszczna, to miejscowość z której pochodzi główna bohaterka, jednak po ślubie zamieszkała w Przemyślu. Po śmierci swej ciotki Franciszki, kobieta dowiaduje się, że krewna przepisuje jej w testamencie cały swój dobytek. Mariola z początku uzgadnia wspólnie z mężem, że pojedzie do Jagodzic załatwi wszystkie formalności dotyczące spadku, a później wystawi posiadłość na sprzedaż. Jednak życie postanowiło napisać jej inny scenariusz. Kobieta widząc po raz pierwszy „Rapsodię” zakochuje się w tym miejscu, wraca do męża poinformować go, że zmieniła zdanie co do posiadłości. Rezygnuje z pracy i rozpoczyna życie na nowo w „Rapsodii” wśród natury i … kóz. • „Skończyłam liceum pielęgniarskie w Szczecinie, tam poznałam mojego przyszłego męża, urodziłam syna i przenieśliśmy się do Przemyśla. Pół roku temu dostałam spadek po zmarłej ciotce i wróciłam na stare śmieci.” • Jest to ciepła i pełna humoru książka. Styl lekki i przyjemny w odbiorze. Powieść czyta się szybko i z dużym zain­tere­sowa­niem­. Fabuła niezwykle ciekawa, bohaterowie bardzo dobrze wykreowani. Karty tej książki przepełnione są humorem, czytałam i płakałam ze śmiechu. • „Melduj. Dokładnie, chronologicznie i z własnym komentarzem. • Ciekawość, podekscytowanie i żądza sensacji w głosie poważnej i troskliwej matki dwójki dzieci rozśmieszyły Mariolę. • - Przyjechał, zbadał, obandażował i pojechał. • - Aha. Zaproponował jakąś dalszą kurację? • - Jazdę konną. • W słuchawce zapanowała pełna zdumienia cisza. • - Czyś ty zdurniała? Koza ma jeździć konno?! • - Nie koza, tylko ja, wariatko. Zaproponował, żebym przyjechała do niego pojeździć konno. • - Ale typ! Tak prosto z mostu? Nie poczekał nawet do trzeciej randki? • - Olka opanuj się! - Mariolka wywróciła oczami. - Czy brak seksu na łeb ci padł? Niech Piotrek wróci w końcu z tego szkolenia, bo z tobą już nie można normalnie porozmawiać. O prawdziwym koniu mówię, na czterech nogach! Ajron ma bzika na na punkcie koni, ma własne dwa i zaproponował mi naukę jazdy. W siodle!” • „Dysonanse i harmonie” jest to kolejny debiut na polskim rynku wydawniczym. Moim zdaniem bardzo udany. Uwielbiam książki, w których spotykamy rewelacyjne poczucie humoru. Z tą powieścią odpoczęłam i zapomniałam o trudach całego dnia. Książka lekka, zabawna, wciągająca i napisana z dystansem. Znakomita pozycja na nadchodzącą jesień, jestem pewna, że każdemu umili czas i wywoła uśmiech na twarzy. Polecam.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo