• W tamtym roku przeczytałam parę powieści Collen Hoover. Te kilka książek sprawiło, że z miejsca stała się ona moją ulubioną autorką. Sięgając po „Never Never” wiedziałam, że się nie zawiodę, nawet jeśli dotychczas nie czytałam nic od Tarryn Fisher. Miałam rację, książka wciągnęła mnie już od pierwszej strony i spowodowała, że nie byłam w stanie jej odłożyć. Czytałam i czytałam, chcąc razem z bohaterami rozwikłać zagadkę ich amnezji. Wiedziałam tylko tyle ile bohaterowie, razem z nimi przeżywałam ich emocje i drżałam na myśl o tym, co może przynieść kolejny rozdział. Mimo tego, że bohaterowie stracili pamięć i wiedzę o łączącym ich uczuciu, czuć było między nimi chemię. Oni sami też ujęli mnie za serce. W książkach Colleen Hoover najbardziej podoba mi się to, że jej postacie, choć mają wady i popełniają błędy, czasami naprawdę głupie, to i tak bardzo łatwo zyskują sympatię czytelnika. Samo rozwiązanie zagadki nie było być może odkrywcze, ale wcześniejsza akcja na pewno to zrekompensowała. Nie będzie to może moja ulubiona książka Hoover, ale na pewno przyjemnie spędziłam przy niej czas i szybko o niej nie zapomnę. Polecam tę książkę każdemu, kto kocha romanse z gatunku YA.
  • To zdecydowanie pozycja do przeczytania na raz. Prosta fabuła, skupiająca się na głównym wątku, przyjemnie się ją czytało. Jeżeli ktoś ma chwilę czasu to na pewno czytając tą książkę może go miło wykorzystać.
  • Charlie budzi się w miejscu, którego nie zna, wokół ludzi, których również nie zna, a na dodatek nie wie nawet, kim jest ona sama. Dowiaduje się, że nie tylko ona boryka się z tym problemem. Silas, który jak się okazuje, jest jej chłopakiem, również stracił pamięć. Nie wiedzą nic na swój temat ani co mogło ich doprowadzić do takiego stanu, za to pamiętają, jak prowadzi się samochód, znają cenę Land Rovera i pamiętają zapach lilii. Za wszelką cenę próbują odzyskać własną przeszłość i swoją osobowość. To, czego dowiedzą się o sobie, nie napawa optymizmem. Stopniowo układają w logiczną całość informację zdobyte na swój temat i wtedy... ich pamięć ponownie płata figle. Silas musi odnaleźć Charlie, by razem mogli się dowiedzieć, co się z nimi dzieje, ale kiedy nie wiesz, kim jest obiekt twoich poszukiwań, nie jest to takie proste, jakby mogło się wydawać. • "Never, Never" to moje pierwsze spotkanie z autorkami. Zarówno Collen Hoover, jak i Tarryn Fisher były dla mnie białymi kartkami czekającymi na swój debiut w moich skromnych progach. Jak im poszło? Mogło być lepiej... • Zanim zacznę marudzenie, muszę przyznać, że bardzo zaintrygował mnie pomysł na fabułę tej książki. Z wątkiem utraty pamięci spotkałam się również w książce Lidii Tasarz "Nić Ariadny" ale tam historia potoczyła się w bardziej normalny sposób. Autorki w "Never, Never" całą utratę pamięci otoczyły klimatem bardziej magicznym i zdecydowanie trudniejszym do wytłumaczenia. • Ten powiew świeżości z gatunku literatury młodzieżowej miał szansę na zdecydowanie wyższe noty. Zamiast tego, został stłamszony przez banalne rozwiązanie tej świetnej historii. Problemy Silasa i Charlie są tak dobrze poprowadzone, że nie można oderwać się od lektury w obawie przed wskazówkami, które mogą się czaić na każdej stronie. Kiedy poziom lektury jest tak wysoki, to z każdą stroną moje oczekiwania rosną w nadziei na taki finał, który wyrwie mnie z butów (szczególnie że w trakcie czytania sama snułam różne zakończenia tej historii). Przychodzi czas na trzecią część i okazuje się, że wystarczy pstryknąć palcami, by problemy same się rozwiązały. Serio? To po co było to wszystko? Jak można przy takim potencjale napisać kompletnie nieprzemyślane i niedopracowane zakończenie? Trzecia część "Never, Never" obniżyła moją ocenę, a dodatkowo nie dała mi odpowiedzi na wszystkie pytania. • O głównych bohaterach nie mogę powiedzieć zbyt wiele. W końcu oni sami niewiele o sobie wiedzą i dopiero w trakcie lektury poznają siebie (a my razem z nimi). Na pewno bliżej mi do Silasa niż do Charlie. Jego sposób bycia przypadł mi do gustu. Sama Charlie wydawała mi się zbyt roztrzepana. • Uroku ich raczkującej relacji dodają zabawne przepychanki słowne. Książka co prawda nie jest nimi jakoś specjalnie naszpikowana, ale są to fajne "smaczki" dodające uroku lekturze. • "Never, Never" autorstwa Colleen Hoover i Tarryn Fisher jest historią, która wciąga czytelnika na tyle mocno, że pragnie się rozwiązać tajemnicę utraty pamięci razem z Charlie i Silasem. W trakcie lektury czuła się jak jeden z bohaterów. Owiana tajemnicą pędziłam przez kolejne strony z kłębiącymi się pytaniami. Gdyby tylko finał nie okazał się dla mnie taką porażką i spłyceniem całej fabuły, książka mogłaby zająć bardzo wysokie miejsce w mojej liście przeczytanych książek na rok 2018. • Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
  • Książka wciąga niesamowicie już od pierwszych stron. Kiedy jednak akcja co raz bardziej zaczyna się rozwijać po prostu nie można się oderwać od całości. Historię tą przeżywa się razem z jej bohaterami - razem z nimi odkrywa się ich przeszłość, zdobywa nowe informacje i wpada się w wir uczuć, które im wówczas towarzyszą. Jest to książka, którą zwyczajnie trzeba przeczytać!
  • Mieliście już okazję poznać twórczość Colleen Hoover albo Tarryn Fisher? Sama przeczytałam prawie wszystkie książki tych autorek i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że je uwielbiam. Dlatego kiedy tylko byłam w stanie sobie pozwolić na zakup ich wspólnej książki zrobiłam to bez zawahania. • „Never Never” to historia dwójki nastolatków, którzy w niewyjaśnionych okolicznościach stracili pamięć i próbują zrozumieć co jest tego przyczyną. Przyznam szczerze, że oczekiwania co do tej książki miałam duże. W końcu teoretycznie z pod pióra Fisher i Hoover nie mogło wyjść nic przeciętnego. Niestety w praktyce bywa różnie. Historia zawarta w książce, choć przyjemna i z dużym potencjałem, okazała się być po prostu naiwna. Może to wina mojego wieku, albo podejścia do życia, ale zakończenie wydało mi się zupełnie nierealne. Trochę szkoda, bo zapowiadało się ono odrobinę mroczno i naprawdę ciekawie, a co najważniejsze bardziej realnie! Jednak w ogólnym rozrachunku powiedziałabym, że „Never Never” było przyjemną i lekką lekturą ze sporą dawką tajemnic oraz wartką akcją. Idealnie nadającą się na upalne wieczory. • Aleksandra • Szukaj mnie na: • [Link] • [Link]

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo