• Ta książka jest jak przerażający krzyk. Jest dziennikiem cierpienia. Przy czym nie napisał jej umierający, a człowiek bliski, będący absolutnie bezradnym w walce z chorobą i nie posiadający do tego żadnych „narzędzi” by temu cierpieniu stawić opór. Niewątpliwie słowa Mateusza Pakuły porażają czytelnika i to na każdej ze stron. Są do granic możliwości szczere, bezpośrednie, momentami wulgarne. Trudno jest się temu dziwić. Mnie przynajmniej nie dziwią one wcale. Czytając tą książkę przeżywałam swoistego rodzaju deja vu. Mam tego typu doświadczenie za sobą i było ono równie brutalne. I najgorsza w tym wszystkim jest zawsze niemoc bliskich. I to patrzenie, wzdychanie, płacz, wrzask, wzloty, upadki i błagania o koniec, który nigdy w takim wypadku nie chce nadejść szybko. Rozumiem również w pełni postawę autora wobec wiary, kościoła katolickiego, ustawodawców itd. W takich chwilach nie sposób jest zachować milczenie, nie sposób jest godzić się na to wszystko, co człowieka tak ogromnie przytłacza. Cieszę się, że przeczytałam tą książkę, chociaż bardzo mocno wstrząsająca to lektura. Jest ona rzeczywiście odważnym manifestem, tylko oczywiście przeczytają ją jak zwykle nie Ci, co w pierwszej kolejności powinni. Szkoda wielka… Do tego jej wymowna okładka. Wprost idealnie dobrana do treści. Świetne, aczkolwiek bulwersujące połączenie. Polecam wszystkim.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo