• Autorka w 21 miesięcy pokonuje 2200 km busem, 34 000 km pociągiem, 3 400 km samochodem i 3000 km na piechotę. W podróży przepełnionymi składami i wyczekiwaniu na odludnych przystankach towarzyszą jej rozmówcy – ludzie, którzy wszędzie mają daleko. W oszczędnej objętości reportażu zawiera się jedynie fragment ponurej panoramy. 14 milionów Polaków jest całkowicie wykluczonych komunikacyjnie lub ma poważne problemy, by dostać się gdziekolwiek - do pracy, do szkoły, do lekarza. Po zlikwidowaniu części połączeń kolejowych i autobusowych brakuje systemowych rozwiązań, a te, które istnieją, są przestarzałe i nie przystają do rzeczywistości. W swojej drobiazgowej analizie sytuacji komunikacyjnej w Polsce reporterka pokazuje wagę publicznego transportu oraz jego lekceważenie na szczeblu państwowym. „Nie zdążę” to gorzka lektura, ale jednocześnie istotny głos w publicznej debacie.
    +2 trafna
  • Zdjęcie pustego przystanku z okładki samo w sobie mówi więcej niż tysiąc słów recenzji. Kilka milionów Polaków codziennie mierzy się w naszym kraju z tak zwanym wykluczeniem komunikacyjnym. Tysiące wiosek, ba nawet mniejszych miasteczek nie ma regularnych połączeń komunikacyjnych: ani kolejowych, ani autobusowych. Autorka reportażu - Olga Gitkiewicz próbuje dotrzeć do owego ,,jądra ciemności" i stara się odpowiedzieć na pytanie - dlaczego? • Dlaczego przed rokiem 1989 sieć kolejowa w Polsce liczyła ponad dwadzieścia sześć tysięcy kilometrów torów, a dziś zaledwie osiemnaście tysięcy? Dlaczego upadł system połączeń PKS-u? I w końcu dlaczego bardziej opłaca się nam jeździć samochodem niż pociągiem? • Szczerze, to najbardziej w reportażu intrygowały mnie historie ludzi, którzy muszą się mierzyć z trudnościami związanymi z codziennym dojazdem do pracy, do szkoły, do lekarza. To o nich jest tytuł ,,Nie zdążę". Końcowe rozdziały o katastrofie państwa ,,Pekap" były już nużącą lekturą. • Książka nie napawa zbytnim optymizmem. Ale czy rzeczywiście jest aż tak źle? Reportaż prezentuje stan rzeczy na rok 2019, a od tego czasu, dzięki unijnym funduszom trochę jakby się zmieniło. Chyba na lepsze. Wciąż są i działają ludzie, pasjonaci, uparci maniacy którzy próbują ten stan rzeczy naprawiać. Ale to już zapewne temat na inny reportaż.
  • Mimo ciekawego tematu - duże rozczarowanie. • Część dotycząca komunikacji miejskiej ciekawa, kwestia komunikacji w regionach czy międzywojewódzkiej (PKS-y) zaledwie naszkicowana. Wielka szkoda, bo liczyłem na ciekawą analizę tej części rynku transportowego. • Za to momentami skandaliczna jest część dot. kolei. Bezkrytyczne podejście Autorki do realnych problemów WEWNĄTRZ kolei, które czynią z nas kraj kolejowego trzeciego świata, perspektywa wyłącznie "starych kolejarzy", mówiących z grubsza: "- bo kiedyś, to panie, była kolej, teraz nie ma kolei" to perspektywa przede wszystkim nieuczciwa wobec Czytelnika. Kompletne pominięcie sukcesów kolei regionalnych (bo wiadomo, jak pisać o spółkach marszałkowskich, to tylko w kontekście klęski Kolei Śląskich, a nie SKM-ce, Kolejach Mazowieckich czy Małopolskich) i faktu, że to one przywracają ludziom wiarę w sens poruszania się pociągiem. Brak jakiejkolwiek próby zastanowienia się przez Autorkę, czy perspektywa "starych kolejarzy" (czyli w większości związkowców usadowionych na cieplutkich, dożywotnich posadkach) - często blokujących czy niszczących koleje regionalne (które oferują usługę milion lat świetlnych lepszą niż fasadowe Przewozy Regionalne), nie jest właśnie największą bolączką rynku przewozów kolejowych. Pominięcie wątku szkodliwej działalności kolejowych związków zawodowych niestety de facto unieważnia część "kolejową" książki. Szkoda.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo