• „Spadek” Hjorth to wielowarstwowa historia rodzinna, skupiająca się na relacjach rodzeństwa oraz ich rodziców. Retrospekcje dotykają bolesnych przeżyć, traumy głównej bohaterki Bergljot. Inspiracją do napisania powieści były prawdziwe wydarzenia, strzępy korespondencji rodzinnych autorki. Historia niełatwa w odbiorze, ale i uniwersalna w dyskursie międzykulturowym i międzypokoleniowym. • ~KD
  • jeśli masz traumę z dzieciństwa to dowiesz się, że ona nie znika.
  • Mam ambiwalentne uczucia. Od początku wiedziałam o co chodzi, gdzie tkwi trauma, która narosła przez lata milczenia i odsuwania. Bergljot, najstarsza córka do 6 roku życia była molestowana przez ojca. Potem ten zaprzestał procederów uznając dziecko za zbyt rozumne. Zaprzestał procederów też i we własnej samoobronie, by nie wpaść. By ukryć to, co robił. By zakryć słabość seksualną do własnego dziecka. Dlatego dziewczyna dorasta z przeczuciem, że została zraniona lecz...nie pamięta szczegółów. temat poruszany 23lata temu wszystkich ustawił przeciw niej. A teraz, w obliczu spadku, powrócił. Dwa domy rodzice chcą dać 2 dzieci, a mają ich czworo. Niesprawiedliwy podział i wycena w ramach rekompensaty staje się powodem, dla którego znowu wraca temat ranienia przez ojca najstarszej córki. I tak, jak szybko udaje się połowiczne załatwienie formalności spadkowych, tak temat molestowania wiecznie wypływa. Nikt nie wierzy w oskarżenia. Dorośli ludzie komunikują się poprzez maile, smsy i listy. Dzwonią sporadycznie, bo rozmawiać nie potrafią. Rozwalona rodzina taką pozostanie. Bergljot kisi się w przeżytej traumie, siostry się odwracają, a brat próbuje neutralnie stanąć po stronie prawdy. Najgorsza jest jednak matka, która wszystkiemu zaprzecza i wybiela. Dokąd to prowadzi? • Rodzina, ta rodzina, nawet na zdjęciu nie wychodzi dobrze. • I może byłoby w tej powieści coś głębokiego, gdyby nie notoryczne odgrzebywanie i wałkowanie tego samego. Ona poszkodowana, oni oskarżyciele. Ona ofiarą, oni kaci. Ona sama, ich zwarte szeregi. Jung i Freud razem pod rękę. Nudne się to w pewnym momencie stało. Powieść - według mnie- winna być krótsza, czym zyskałaby większą wartość. Bo motyw i fabuła są dobre, ale reszta? • W pewnym momencie czytelnik staje się zmęczony tym wywlekaniem. Rozmowa z matką, rozmowa z bratem, z siostrą - wszystko ma wiecznie spektrum tego, co było. I brak - ja mówię BRAK - odwagi na wyciągniecie ręki na zgodę, na rozmowę, na załagodzenie. Nie mówiąc o przytuleniu. A na marginesie pisząc - główna bohaterka nawet nie pamiętała tego, co ojciec z nią "zrobił". Nie poddała się hipnozie, by poznać faktyczne obrazy tego, co się stało. • I absurdem jest dla mnie porównywanie Spadku do Mojej Walki!!!!! To jest - powiem to - obrazoburcze!!!!

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo