Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II w Opolu
[awatar]
Opole MBP
Rodzaj: Biblioteki publiczne
Telefon: +48 77 454 80 30
Województwo: opolskie
Adres: Minorytów 4
45-017 Opole
E-mail: sekretariat@mbp.opole.pl

Biblioteka Główna

Poniedziałek 12:00 – 19:30
Wtorek 09:00 – 19:30
Środa 09:00 – 19:30
Czwartek 09:00 – 19:30
Piątek 09:00 – 19:30
Sobota 09:00 – 15:00

Najnowsze recenzje
1
...
46 47 48
...
57
  • [awatar]
    Opole MBP
    Psalmy Leonarda Cohena to lektura urzekająca pięknem wizji i wiarą w duchowe wymiary rzeczywistości oraz w wewnętrzną siłę człowieka, która pozwala mu sprostać napierającej nań zewnętrznej nawale. Cohen poucza nas, aby pokładać ufność w dalekich ziarnach i pochylać się przed deszczem. Zgadza się by ciemność przemówiła do naszych serc, ale tylko wtedy, kiedy jest w stanie nadać kształt naszemu spustoszeniu. Noce nie są straszne – czytamy u kanadyjskiego barda – dla tych, którzy pamiętają Imię. Cohen ma siłę zjednywania nas dla swoich refleksji. Chcemy mu wierzyć, kiedy mówi, aby pozwolić się przygnieść niewiedzy i przestać zaczynać stale od nowa. Jesteśmy po jego stronie, gdy zaleca nam zaprzestanie spiskowania z własną ambicją, której oczekiwania mogą torpedować nasze dobre samopoczucie. Pieśniarz chce patrzeć jak bliźni wypoczywają, a nie jak płoną stosy z ich przeżytych w pośpiechu dni. Interesuje go jak można powracać z modlitwy? Zapisze: „Czego nie powiedziałem, daj mi odwagę powiedzieć”. W Psalmie III czytamy: • „Usłyszałem, jak moja Dusza śpiewa zza liścia, zerwałem liść, ale wtedy usłyszałem, jak śpiewa zza welonu. Rozdarłem welon, a wtedy zaśpiewała zza muru. Rozwaliłem mur i usłyszałem, jak moja dusza śpiewa przeciwko mnie. Odbudowałem mur, naprawiłem zasłonę, ale nie mogłem sprawić, aby liść wrócił nas swoje miejsce. Trzymałem go w dłoni i usłyszałem, jak moja dusza śpiewa z wielką mocą przeciwko mnie. Tak to jest, kiedy nauki zgłębia się bez przyjaciela” (tłum. D. Wyszogrodzki). • Cohen przekonuje, że Bóg nadaje nam kształt słowami, dlatego nie powinien oddzielać nas od łez, gdyż tylko ich nie jesteśmy wstanie zakopać. Przekonuje, że jeżeli nasza samotność pochodzi od Pana, to tylko wtedy możemy udźwignąć nasze grzechy. Że Duch schodzi na ziemię, bo stąd może spojrzeć w niebo. Powiada: musimy stale powracać do smutków, w których ukryliśmy prawdę. Trzeba żyć aż żelazo naszej zbroi stanie się jak szkło, które wypowiedziane dawno temu słowo, roztrzaska na nie przystające do siebie odpryski. Dlatego stale musimy się zdobywać na odwagę radości, odciskając swoje imię w chaosie.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Poezja Matywieckiego składa się z dwóch biegunów. Na jednym z nich jest zachwyt kreacją i możliwością tworzenia, powoływania rzeczywistości z nicości, elementarny głód istnienia pragnącego poznać swoje źródła i początki. Z drugiej zaś strony mamy depe­rson­aliz­ację­, próbę poniechania własnego „ja”, zrezygnowania z siebie, wpisania się bez reszty w poetyckie uniwersum. A nad tym wszystkim, jak ciężka chmura, wisi pamięć wojennej pożogi, która jest jak stale powracająca trauma, nie umiejąca zasklepić się w przeszłości. I zalega w powietrzu przekonanie, że przed samym sobą uciec można jedynie w fikcję. Albo w świat. W wierszu dedykowanym pamięci Kazimierza Wierzyńskiego, czytamy: • Droga, obłok i wierzba – wiatr odnowił symbole. • Trochę paniki. Powiew szuka istnienia. • Rosnę wszędzie, gdzie jestem. Niepotrzebny lęk. • Ziemia trzyma korzenie, cień obłoku, wędrówkę. • Zdaniem Matywieckiego, trwoga naszego położenia być może na tym polega, że jesteśmy między niczym a znikomością. Nasza świadomość nie zna ani początku ani końca czasu. Nadajemy formę własnemu niebyciu, która jest strachem przed zupełnym rozpadem zwalczających się żywiołów, z których jeden niesie nas wysoko, a drugi z impetem ściąga do ziemi. Jesteśmy od urodzenia po nie wiadomo co. Powie autor Powietrza i czerni: „Osobno mam czas, osobno nadzieję”. Poeta odklina czas, próbuje jakoś połączyć siebie przeszłego z sobą dzisiejszym i na próżno szuka jakiejś między wcieleniami, komunikacji. Nowy tom jest o nieubłaganym czasie, o różnych wersjach nas samych, które na przestrzeni lat przymierzył i odłożył na bok, w najgorszym wypadku, pogruchotał, skazał na zapomnienie. Matywiecki stale pyta jak siebie definiować, co istotnego człowiek ma do powiedzenia na swój temat, ponad to, że ciągle go mniej, a to, co składało się na niego rośnie na hałdzie przeszłości, do której zwykle z czasem, gubi się drogę. Dlatego: „teraźniejszość musi mówić, / bo inaczej / nie było i nie będzie” – czytamy w wierszu Już teraz.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Islandia zostaje odcięta od świata. Połączenia tele­komu­nika­cyjn­e i internetowe zerwane, rządowi notable odbywają zagraniczne wizyty, a państwo zostaje odcięte od jakichkolwiek wiadomości z zewnątrz. Nie ma Internetu, z wyspy nie wyleci ani na niej nie wyląduje żaden samolot. Kontrolerzy nie mają wieści z żadnej z maszyn. Na radarach pustka, statki przepadły w bezkresnych dalach. Pomysł na fabułę wydaje się prosty, ale opowiedziane skutki izolacji Islandii od reszty świata, fatalne i pouczające. Naraz okazuje się, że aby zabezpieczyć sobie byt, należy na powrót stać się państwem rolniczym. Wszelkie profesje i zawody artystyczne zaczynają być sabotowane, ponieważ kojarzą się z fanaberiami pięknoduchów, którzy nie dołożą nic konkretnego do wspólnej sakwy. Trzeba na powrót nauczyć się podstawowych profesji. Zacząć hodować zwierzęta i zająć się rękodziełem. Życie społeczne i polityczne zaczyna potwornie. Rząd Islandii, aby studzić emocje, musi przedstawiać rzeczywistość w sposób cokolwiek eufemistyczny. Pisarka znakomicie pokazała jak instrumentalnie można wykorzystać dziennikarzy do wdrażania autorytarnych zapędów polityków. • Konsekwencje odcięcia Islandii od reszty świata są przytłaczające. Rozpadają się więzi społeczne, ludzie zaczynają uciekać w rozmaite komuny, anarchia staje się powszechnym stylem bycia dla młodych. W obliczu głodu i ograniczenia dóbr materialnych ludzie patrzą na siebie wzajem coraz mniej przychylnie. Więzi ulegają degradacji. Rosnący problem braku jedzenia jeszcze bardziej pogłębia podziały i nasila kolejne fale frustracji, które kolejnymi kłamstwami, studzi rząd. Socjalizacyjne tęsknoty ma zapewnić narodowy Icebook. Pisarka pokazuje rozpad dotychczasowej rzeczywistości i świat ludzi walczących o przetrwanie. Pieniądze tracą wartość z dnia na dzień, a jedynym towarem czy dobrem luksusowym staje się jedzenie, które wymienia się za o określone gadżety czy drogie rzeczy. Nagle okazuje się, że zapasy się kurczą, a społeczeństwo trzeba karmić nie tylko publicystyczną papką. Pogłębia się chaos, wojna domowa staje się coraz mniej odległą wizją. Narastają nacjonalizmy. Młodzi skrzykują się w grupy i bumelują po zdewastowanych centrach handlowych. Eskaluje przemoc, głównie wobec obcokrajowców, którzy pozostali na wyspie, a stłoczenie zostali w hali lotniska. Gospodarka upada w zaledwie dwa miesiące. • „- Korona szybko stała się bezwartościowa i cały motłoch zdał się na handel wymienny w miejsce pieniężnego. Wszyscy mają jasność, że to nie wystarczy. Społeczeństwo już zaczęło się dzielić, ludzie łączą się w pierwotne grupy w oparciu o więzy rodzinne, przyjacielskie, sąsiedzkie lub według innych kryteriów. Musimy w to zaingerować, żeby zapobiec wojnie domowej”. Czy może być jeszcze gorzej? Temu wszystkiemu przygląda się Hjalti Ingolfsson i to on poprowadzi nas do końca tej historii. Björnsdóttir napisała świetną dystopię, która pokazuje jak niewiele trzeba, aby dotychczasowy ład legł jak domek z kart, a gruzy zaczęły plądrować tabuny rozczarowanych. Pouczająca lektura, ukazująca konsekwencję zrezygnowania z człowiek w sobie na rzecz leniwego konsumenta, którego resentymenty przekształcają w odhu­mani­zowa­nego­ barbarzyńcę. Islandzka pisarka pokazuje, że to, co nam zagraża wcale nie musi przyjść z zewnątrz, ale może zrodzić się wśród nas, jeżeli drastycznie obniży się pewien poziom wygody, który póki trwa, usypia drzemiące w nas roszczeniowe demony.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Nowa powieść Coetzeego od samego początku przykuwa uwagę beznamiętnym, wyzbytym ozdobników stylem. Pisarz coraz bardziej kieruję się estetyką redukcji, puszczając składnię niby na jałowym dryfie do przodu, by ta z wolna osiadała na mieliźnie. Klimat książki jest klau­stro­fobi­czny­ i duszny. Proza Coetzeego ma coś z chirurgicznej precyzji i chłodu doskonałości. Jest to w zasadzie książka będąca traktatem filozoficznym, przypowieścią współczesną, moralitetem. Coetzee powiada, że nigdzie nie ma ucieczki przed rozczarowaniem, zaś każdy początek jest w zasadzie powtórką, gdyż powtarzamy po przeszłości, po sobie samych, po tym, co dopiero nadejdzie. Że większość naszych czynów powoduje namiętność, że zło rodzi się w gorączce myśli, w malignie odrzucenia. Pokazuje świat gdzie ludzie są zbiegami z własnej biografii, często rezygnują z samych siebie, a rzeczywistość ma im do zaoferowania jedynie kawałek ziemi, gdzie przez chwilę mogą pobyć w milczeniu, nie szturchani przez nikogo. • Świat jego prozy pozbawiony jest realnych konturów, trudno go gdzieś umiejscowić, brak mu ostrych kantów. Dzieje się wszędzie i nigdzie, przywodzi na myśl enigmatyczny nastrój Kafki czy Beckettowski brak złudzeń. Coetzee pokazuje, że ludzie pozbawieni przeszłości, mogą już tylko wymyślać historię. I tracić kolejne złudzenia i nie tracić sumienia. Pokazuje człowieka w zetknięciu ze społeczeństwem. Człowieka, który musi rezygnować z siebie i chodzić na wszawe kompromisy, w imię zachowania jako takiej integralności. Pokazuje człowieka wpisanego w machinę edukacji, próbującego nie pozbyć się własnej indywidualności, w imię stadnych oczekiwań. • Lata szkolne Jezusa to książka o tym, aby się pogodzić na to, co jest, nawet za cenę, rezygnacji z aspiracji, które są jak wirus puszczany we własny krwiobieg. Wszyscy jesteśmy bezpaństwowcami, gnamy przed siebie, szukając domu i zrozumienia. Tymczasem zazwyczaj znajdujemy mury połączone dachem i ludzi, którzy nie gustują w naszych słowach. Grozi nam śmierć, grozi nam życie. „ – Uwierz mi chłopcze, zawsze będzie następne życie. Nie trzeba bać się śmierci. W mgnieniu oka jest po wszystkim, a potem zaczyna się nowe życie. – Nie chcę iść do nowego życia. Chce iść do gwiazd”.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Pisarstwo Michała Cichego jest hołdem złożonym rzeczywistości. Autor Zawsze jest dzisiaj skupia się na tym, co najmniejsze. Interesują go detale codzienności, drobne rzeczy i zdarzenia, które stają się tłem dla naszego życia. Jego proza to rozpisana na kilkadziesiąt fragmentów medytacja nad tym, co jest. Cichy jest piewcą zwyczajności, jak nikt, potrafi uważnie patrzeć i ze swoich spojrzeń czynić literaturę. W zasadzie można powiedzieć, że książka Cichego jest raptularzem zapatrzeć i przywidzeń jakie spotkają człowieka spacerującego po swojej okolicy. Wraz z narratorem przyglądamy się głównie warszawskiej Ochocie i zmieniającym się porom roku. Cichy jawi się jako osoba o niezwykle wyostrzonych zmysłach, notująca na kartce wyobraźni delikatne drgnienia i poruszenia rzeczywistości, osoba czujna, malarsko opisująca widoki za oknem i przed sobą. Jego zmysły są w stanie ciągłej gotowości, otwarte na to, co przychodzi z zewnątrz, „są jedną z dróg wyzwolenia od napaści świadomości”. Cichego interesują okoliczne grządki, osiedlowe sklepy, tutejsi bywalcy ponurych knajpek, popychacze wózków ze złomem, dawne sklepowe szyldy, pani z kiosku i rymarz z naprzeciwka. Konstelacja większych i mniejszych spraw, organizujących wyobraźnię przechodnia, mapującego tę część świata, która jest mu najbliższa. Sam autor wyznaje: „Piszę po to, żeby zachęcać do zaprzestania lektury i do wyjrzenia na świat. (…) Świat nie wie, że jest światem. Można nim iść w każdą stronę i wszędzie się dojdzie do siebie”. • Cichy patrzy zachłannie, jakby na zapas. Potrafi z chirurgiczną precyzją i niepodrabialnym liryzmem odmalować kapsel w kałuży czy pety zatknięte w kupkę śniegu. Hołduje przekonaniu, że rzeczywistość jest wszędzie, zaś o dojrzałości świadczy pogodzenie się z wewnętrznym niepokojem, który targa człowiekiem na prawo i lewo. W końcu uznanie, że życie jest tu i teraz, nie gdzie indziej, nie pod adresem, gdzie akurat nas nie ma. Wszystko, co widzimy jest nasze. Musimy pogodzić się ze sobą, zaakceptować ograniczenia, wrócić do siebie. Zgodzić się wreszcie na to, co staje się naszym udziałem. Pogodzić z tym, na co nie ma się wpływu. Dać wiarę przeczuciu, że ze światem znamy się z widzenia: „Widzenie nie zdarza się codziennie. Bywają dni spędzone w machinalności i wewnętrznym zajęciu. Idę wtedy obok świata. Jest to dotkliwy stan separacji od reszty istnienia. (…) W chwili widzenia nic nie musi się dziać dookoła. Istnienie się nie dzieje. Istnienie istnieje”. • Najważniejszy zdaniem Cichego jest spokój, o niego winniśmy się starać. To dobro, które poniechaliśmy. Trzeba wpuścić świat do swego środka. Znaleźć w sobie miejsce na znajome widoki. Wyjść ku horyzontowi. Zaczepić się krajobrazu jak brzdąc maminej spódnicy. Usłyszeć klaśnięcie skrzydeł startującego gołębia, poczuć zapach letniej ziemi skąpanej deszczem. Być.
Niepożądane pozycje
Brak pozycji
weronikaszemiet
smarcelaczok
t.romaniak
annajczerniak
gordzies
patrycja.wicher87
o.sormolotova
magdaszczepaniak
jolanta.rachtan
kazia.rybka
agnieszka092
e.cechowska
agatkapytlas
julag2003
gosiakazia
szmorad

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo