Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Powiatowa i Miejska Bibilioteka Publiczna w Olkuszu
Rodzaj: | Biblioteki publiczne |
---|---|
Telefon: | +48 32 64 30 619 w. 28 |
Województwo: | małopolskie |
Powiat: | olkuski |
Adres: |
ul. Fr. Nullo 29 b 32-300 Olkusz |
E-mail: | info@biblioteka.olkusz.pl |
Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek 8.00-18.00
Środa, Sobota 8.00-16.00
Najnowsze recenzje
-
Treścią książki jest historia polskich agentek. Jak działały, dla kogo pracowały, jakie tajemnice odkryły? To co wiedziały, jak wpłynęło to na losy II wojny światowej? • Opowieść o 10 kobietach, które łączyła inteligencja, uroda, spryt, odwaga i walka. Prawdziwa historia kobiet, które narażając swoje życie wpływały na losy wojny. Pracowały dla polskiego, brytyjskiego czy hitlerowskiego wywiadu. Wiele z nich nie dożyło końca wojny. Część zginęła lub zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. W czasie wojny miały dostarczać odpowiednim osobom informacje od których zależał los setek tysięcy ludzi. Recenzja Barbary Nocoń z DKK w Olkuszu
-
Recenzje książek Tadeusza Konwickiego „Kalendarz i klepsydra” oraz „Zorze wieczorne” • Tadeusz Konwicki, ur. 1926, zmarły niedawno (7 styczeń 2015r.) pisarz, był także scenarzystą, reżyserem. Najsłynniejsze jego filmy to „Salto” i „Ostatni dzień lata”, a te późniejsze to „Dolina Issy” czy „Lawa”. Z adaptacji powieści innych autorów powstały niezapomniane filmy jak „Jowita”, „Faraon” i „Austeria”. • Ostatnio przeczytałam dwie książki Konwickiego, obie to rodzaj raptularza - dziennika, ale nich nikogo nie zwiedzie tytuł pierwszej, bo sam autor nazywa go łże-dziennik. • „Kalendarz i klepsydra” została wydana w 1976 roku, w Wydawnictwie CZYTELNIK, pisana przez cały 1974 rok i zawiera zapiski z różnych zdarzeń, przemyśleń i licznych podróży autora. Świetne obserwacje z podróży do Chin, z wielką sympatią nakreślone sylwetki przyjaciół, czy też domownika kota Iwana. Wszystko to przeplata wspomnieniami z przedwojennego dzieciństwa spędzonego na Wileńszczyźnie. Zastanawiające jest to, że Konwicki opuścił Wileńszczyznę mając 17 lat, a od 1947 roku mieszkał w Warszawie, to zawsze podkreślał, że Wileńszczyzna go ukształtowała na całe życie, lubił się nazywać „chytrym Litwinem”. • Czytając tą książkę miałam wrażenie, że pisze ją stary człowiek, zmęczony życiem, lubiący przebywać w swojej nyży, czyli małej wnęce warszawskiego mieszkania, z podkurczonymi nogami leżąc na tapczanie. A przecież pisał ją człowiek pięćdziesięcioletni. Dało się odczuć atmosferę tamtego czasu, marazm i brak perspektyw. • Zupełnie inaczej odebrałam drugą książkę „Zorze wieczorne” wydaną w 1991 roku. Przynajmniej w jej pierwszej części, gdzie zachwyca się Australią. Nawet opowiadanie „Kilka dni wojny o której nie wiadomo czy była” jest pochwałą miłości, mimo tragicznej, wojennej scenerii. Czy też gdy wspomina sympozjum w Bratysławie i brylującego Adama Michnika, pośród międzynarodowego towarzystwa. Spostrzeżenia z wyjazdu do Japonii, jakże są inne od tych z Chin, opisanych w „Kalendarzu i klepsydrze” dwadzieścia kilka lat wcześniej. • Ale jest także coś co łączy te dwie książki, są to wątki filozoficzne , Konwicki zastanawia się nad świadomością człowieka, świadomość uwiera • go, jest przerażony myślą, że świadomość nie kończy się wraz ze śmiercią. Często też porusza problem egzystencji na tym świecie , zadaje pytanie „Co ja tutaj robię?” nie unika też trudnych kwestii związanych z jego życiorysem, gdy reprezentował grupę tkz. Pryszczatych, czy Stalinowców. Próbuje to tłumaczyć, analizować. Jest w tym bardzo ludzki i pokorny wobec naszej historii. • „Zorze wieczorne” przewrotny tytuł, Konwicki pisze, że wielu rzeczy nie chce mu się powiedzieć, napisać. Zamilknie. Jeszcze tylko napisze „Pamflet na siebie” opublikowany w 2010 roku. Też będzie to analizowane, odkrywanie siebie, Konwicki powiedział kiedyś, że wszystko co napisze jest z niego samego, jest ciągłym pisaniem o sobie. • Grażyna Łyczakowska - członkini Dyskusyjnego Klubu Książki w PiMBP w Olkuszu
-
Recenzje książek Tadeusza Konwickiego „Kalendarz i klepsydra” oraz „Zorze wieczorne” • Tadeusz Konwicki, ur. 1926, zmarły niedawno (7 styczeń 2015r.) pisarz, był także scenarzystą, reżyserem. Najsłynniejsze jego filmy to „Salto” i „Ostatni dzień lata”, a te późniejsze to „Dolina Issy” czy „Lawa”. Z adaptacji powieści innych autorów powstały niezapomniane filmy jak „Jowita”, „Faraon” i „Austeria”. • Ostatnio przeczytałam dwie książki Konwickiego, obie to rodzaj raptularza - dziennika, ale nich nikogo nie zwiedzie tytuł pierwszej, bo sam autor nazywa go łże-dziennik. • „Kalendarz i klepsydra” została wydana w 1976 roku, w Wydawnictwie CZYTELNIK, pisana przez cały 1974 rok i zawiera zapiski z różnych zdarzeń, przemyśleń i licznych podróży autora. Świetne obserwacje z podróży do Chin, z wielką sympatią nakreślone sylwetki przyjaciół, czy też domownika kota Iwana. Wszystko to przeplata wspomnieniami z przedwojennego dzieciństwa spędzonego na Wileńszczyźnie. Zastanawiające jest to, że Konwicki opuścił Wileńszczyznę mając 17 lat, a od 1947 roku mieszkał w Warszawie, to zawsze podkreślał, że Wileńszczyzna go ukształtowała na całe życie, lubił się nazywać „chytrym Litwinem”. • Czytając tą książkę miałam wrażenie, że pisze ją stary człowiek, zmęczony życiem, lubiący przebywać w swojej nyży, czyli małej wnęce warszawskiego mieszkania, z podkurczonymi nogami leżąc na tapczanie. A przecież pisał ją człowiek pięćdziesięcioletni. Dało się odczuć atmosferę tamtego czasu, marazm i brak perspektyw. • Zupełnie inaczej odebrałam drugą książkę „Zorze wieczorne” wydaną w 1991 roku. Przynajmniej w jej pierwszej części, gdzie zachwyca się Australią. Nawet opowiadanie „Kilka dni wojny o której nie wiadomo czy była” jest pochwałą miłości, mimo tragicznej, wojennej scenerii. Czy też gdy wspomina sympozjum w Bratysławie i brylującego Adama Michnika, pośród międzynarodowego towarzystwa. Spostrzeżenia z wyjazdu do Japonii, jakże są inne od tych z Chin, opisanych w „Kalendarzu i klepsydrze” dwadzieścia kilka lat wcześniej. • Ale jest także coś co łączy te dwie książki, są to wątki filozoficzne , Konwicki zastanawia się nad świadomością człowieka, świadomość uwiera • go, jest przerażony myślą, że świadomość nie kończy się wraz ze śmiercią. Często też porusza problem egzystencji na tym świecie , zadaje pytanie „Co ja tutaj robię?” nie unika też trudnych kwestii związanych z jego życiorysem, gdy reprezentował grupę tkz. Pryszczatych, czy Stalinowców. Próbuje to tłumaczyć, analizować. Jest w tym bardzo ludzki i pokorny wobec naszej historii. • „Zorze wieczorne” przewrotny tytuł, Konwicki pisze, że wielu rzeczy nie chce mu się powiedzieć, napisać. Zamilknie. Jeszcze tylko napisze „Pamflet na siebie” opublikowany w 2010 roku. Też będzie to analizowane, odkrywanie siebie, Konwicki powiedział kiedyś, że wszystko co napisze jest z niego samego, jest ciągłym pisaniem o sobie. • Grażyna Łyczakowska - członkini Dyskusyjnego Klubu Książki w PiMBP w Olkuszu
-
Grażyna Łyczakowska – członkini Dyskusyjnego Klubu Książki przy PiMBP w Olkuszu: Bora Ćosić to pisarz, eseista, publicysta urodzony w Zagrzebiu, mieszkający do wybuchu wojny domowej w Belgradzie. Za jego najważniejszą powieść uważa się książkę Rola mojej rodziny w światowej rewolucji. • Mam przed sobą małą książeczkę, wydaną przez Wydawnictwo Czarne w serii SULINA, która to seria na skrzydełku obwoluty informuje, że ta seria bada lądy wydawałoby się oczywiste, pokazując nieznane strony, fenomenu zwanego Europą. Tytuł tej książeczki to Podróż na Alaskę. Czyli gdzieś w odległe strony. Ale to nie metafora. Pisarz bowiem mieszka aktualnie w Berlinie, czasami pomieszkując w Rovinju, na półwyspie Istra. A jego podróż z żoną to podróż sentymentalna do Belgradu, przez Słowenię, Chorwację, Bośnię, po dziesięciu latach, gdy na progu wojny domowej w Jugosławii opuścił te ziemie. • Podróżując do miejsc swojego dzieciństwa i wieku dojrzałego wspomina niegdysiejsze i konfrontuje z obecnym. Przeraża go nacjonalizm i to co zrobił z jego ojczyzny. Na początku podróży planuje odwiedzenie starych znajomych, przyjaciół, miejsc, które tyle dla niego znaczyły. Ze smutkiem, ale też pewną bezsilnością ogląda biedę, brud, współczesną chaotyczną zabudowę i cmentarze. Konstatuje, że turyści znają tylko nadmorskie kurorty i ich opinia jest naskórkowa i myląca. Kraje, które powstały po rozpadzie Jugosławii okupiły swoją autonomię czystkami etnicznymi. Oblicza się, że śmierć poniosło 130 tysięcy osób, a liczba poszkodowanych (w różny sposób) sięga miliona. • Autor jest dojrzałym człowiekiem i daleko mu do pochopnych opinii na temat postępowania swoich dawnych znajomych, dziwi się tylko, jak narodowość czy religia potrafi znaleźć w ludziach, nieważne czy to w prostych chłopach czy z uniwersyteckim wykształceniem, pokłady obłędnej nienawiści. Sam będąc Serbem doszukuje się u swoich i żony przodków innych nacji i stwierdza, że posiadanie takich czy innych krwinek nie powinno determinować w jakim kraju chce się żyć, i co gorsza, w imię jego mordować. • Ta krótka wycieczka, jako podróż sentymentalna i w poszukiwaniu czasu minionego nie mogła się udać. Jest tylko próbą zrozumienia odwiecznych antagonizmów na tle religijnym, kulturowym na Bałkanach. • Książeczka nadal jest aktualna, pomagająca zrozumieć nie tylko starą Europę, ale cały współczesny nam świat. • Polecam.
-
Grażyna Łyczakowska – członkini Dyskusyjnego Klubu Książki przy PiMBP w Olkuszu: Andrzej Bart (rok urodzenia 1951) to powieściopisarz, scenarzysta i reżyser (głównie filmów dokumentalnych). • Jego film „Rewers” zdobył wiele nagród na festiwalach filmowych. Powieść Don Juan raz jeszcze ukazała się • w 2006 roku w Wydawnictwie Literackim. Mam kłopot z zakwalifikowaniem tej powieści do jakiego gatunku literackiego przynależy. Niby powieść historyczna, bo • większość postaci występujących w powieści to postacie prawdziwe, ale tytułowy Don Juan to postać mityczna i jeszcze nie z tej epoki, więc może powieść z gatunku płaszcza i szpady? Jest intryga, jest zapowiedź romansu, ale co wyróżnia tę powieść to lekkość, dowcip i dystans narratora w snuciu tej opowieści, zakończonej • niespodzianką w postaci współczesnego landrovera. • Jest rok 1506. Joanna I – królowa Kastylii i Aragonii, po śmierci swojego męża – króla Filipa Pięknego, popada w obłęd, wozi zwłoki męża po całej Hiszpanii. Papież Sylwester II, chcąc ratować królową, wymyśla intrygę, • aby już zapomniany, mieszkający gdzieś w klasztorze i pokutujący za swoje grzechy Don Juan spróbował za pomocą swojej sztuki uwodzenia skłonić królową do zakończenia podróży. Hiszpańscy Inkwizytorzy mają inne • plany. Chcą dowieść obłąkania Joanny i osadzić na tronie jej ojca, zaś angielski poseł Woodward planuje małżeństwo z królem Anglii. W tej książce intryga goni intrygę, postacie są barwne, wyraziste, a wszystko okraszone jest wspaniałym poczuciem humoru. Jest też ukłon w stronę współczesności w osobie tyleż przebiegłej, co silnej Marii, łamiącej wszelkie konwenanse. Dla lubiących w powieściach przygodowo - awanturniczych, nie tylko urok przygody, ale • i inteligentną narrację, dowcip i błyskotliwość autora, książkę tę polecam.