Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Jeden znaleziony złoty ząb, a jaka intryga… Tym razem detektywi Tiril i Oliver dostrzegają coś podejrzanego w okolicy starego młyna. Prócz fałszywej kłódki na drzwiach, znajdują czyjś złoty ząb. Szybko trafiają na ślad jego właściciela, przy czym okazuje się, że on chyba od wielu lat nie żyje… Czyżby o tą osobę właśnie chodziło? Zdaje się, że to chyba fałszywy trop. Dokonują włamania do młyna i odkrywają tajemnicze pomieszczenie, w którym znajduje się mnóstwo dziwnych przedmiotów związanych z przetapianiem kosztowności. A więc znaleziony tutaj ząb to jednak nie przypadek, tylko niewielka część pewnej grubszej sprawy… Oczywiście dla młodych, ale wprawionych już w bojach detektywów prawdziwa zabawa dopiero się zaczyna. Czy podołają wyzwaniu? A jakże… Przekonajcie się sami jaki finał spotkał bohaterów z Elvestad. Udanej lektury.
-
Tego typu pytania pewnie każdego roku słyszy wielu ojców. A przecież odpowiedź na nie jest taka prosta… Niestety nie w rodzinie Różyczków, gdy panu Pawłowi w końcu puszczają nerwy. Z reguły Mikołaj wpada do każdego 24 grudnia, a co będzie gdy się tego dnia nie pojawi na czas? Przecież takiego Mikołaja może zatrzymać w drodze wiele nieoczekiwanych spraw. Tym razem Święty nie dotrze z powodu śnieżycy potężniejszej niż zazwyczaj… Jednakże i na taki problem Pan Różyczko szybko znajduje słuszne rozwiązanie. Ale, ale… Okazuje się, że chętny do pomocy sąsiad ma swoją własną wizję w tym temacie. Dzieci spotyka ogromny szok, ale w jeszcze większym zdaje się być po powrocie do domu mama. I jak tu jej wytłumaczyć, co tak naprawdę zaszło? W noc wigilijną jak widać wszystko zdarzyć się może. Absolutnie… A ja polecam lekturą na przedświąteczny czas. Dobra, jak zwykle zresztą.
-
Głównym bohaterem „Drabiny” jest Tolik. Spełnił się jego sen o własnym domu w Hiszpanii z dala od Ukrainy. Ale los spłatał mu figla. Wybuch wojny w ojczystym kraju sprawił, że do jego nowego domu wprowadziła się mama z pozostałymi członkami rodziny. I tak dotychczas pusty dom zyskał nowych mieszkańców. Introwertycznemu chłopakowi jest trudno w tej sytuacji, bo utracił spokój. Czuje na sobie wzrok wszystkich niemalże w każdej minucie swojego bytowania w domu. W związku z powyższym przychodzi mu zakradać się po drabinie do swojego pokoju, by unikać częstych kontaktów z matką i pozostałymi lokatorami. Sytuacja jest trudna. Prywatni uchodźcy Tolika za wszelką cenę starają się zagłuszyć własne myśli. Żyją tu i teraz, ale codziennie sprawdzają informacje na temat doniesień z frontu. Tolik nie chce śledzić poczynań ukraińskich żołnierzy. Jakiś czas temu, jeszcze przed wybuchem wojny zdecydował się na diametralną zmianę swojego życia. W chwili obecnej czuje się nieco winny za swój brak zainteresowania sprawami ukraińskimi. Ale temat ten niestety ciągle do niego wraca za sprawą rodziny, której dał schronienie, a która na każdym kroku udziela mu „dobrych” rad. Tylko cudem jest nie oszaleć w takiej sytuacji, co się naszemu bohaterowi w pewnym sensie udaje, ale nieco kosztem osobistego szczęścia… • Książka Kuzniecowej opowiada o trudnych relacjach rodzinnych, • traumie związanej z wybuchem konfliktu i utratą wszystkiego, co się do tej pory osiągnęło. Przedstawia trudne życie w cieniu wielkiej wojny. Jest to bardzo emocjonalna historia, ale nie brakuje w niej także dobrego humoru. Myślę, że tak może w chwili obecnej mniej więcej wyglądać życie niejednego ukraińskiego uchodźcy właśnie. Polecam lekturę na nudę.
-
Życie w bloku było, jest i na zawsze pozostanie intrygujące. Główny bohater książki Różyckiego żyje w późnym PRL-u w jednym z wielu mieszkań pewnego wielopiętrowego bloku z wielkiej płyty. Trudno jednoznacznie określić w jakim mieście rozgrywa się cała akcja (Opole to czy Warszawa?), ale przyjmijmy, że dla fabuły jest to niewielkiej klasy problem. Tadeusz, bo o nim jest mowa, zdobywca kawy ziarnistej (niestety) zostaje wysłany przez swego ojca do niejakiego Stefana. Sąsiad mieszka tuż pod nosem, bo w innym mieszkaniu tego samego bloku i posiada młynek do kawy. Przedmiot w tej chwili absolutnie dla rodziny Tadeusza niezbędny, bo za moment odbędą się imieniny ojca, zejdą się zaproszeni gości, a kawa jest wprost na wagę złota. Kto otarł się o PRL zapewne wie w czym rzecz. I tak Tadek w swej drodze do Stefana zabiera czytelników w podróż niesamowitą, pełną dygresji, anegdot, wspomnień, historii, plotek, legend, a nawet mitów. A wszystkie te opowieści dotyczą życia i funkcjonowania w takim oto blokowisku. Jest na wskroś surrealistycznie, momentami zabawie, a innymi nawet nieco strasznie. Historia z pozoru zwyczajna w słowach Różyckiego i jego metaforach zyskuje niesłychany koloryt, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko i lekko. Ogromną sztuką jest przedstawienie tak oczywistych rzeczy i sytuacji w sposób budzący zachwyt wśród czytelników. A to uważam się w tej publikacji z powodzeniem udało autorowi osiągnąć. Rzecz absolutnie warta uwagi. Polecam, bo dobrze opowiedziane.
-
Oj dzieje się u rodziny Ogórków, dzieje… Do grupy czterech zawadiackich kur rasy brahma dołącza kolejna. Czarna kura rasy marans pewnego dnia spada z nieba wprost na głowę pana Tadeusza. I tak trafia do domu przy ulicy Cudne Manowce. Oczywiście nowy gość od pierwszej chwili zyskuje aprobatę pozostałych mieszkanek kurnika. Z uwagi na swój zawadiacki charakter otrzymuje przydomek Kurdemolka. Kurdemolka to ptak niebyle jaki, w końcu jej właścicielem jest sam święty Antoni. Być może dzięki swemu pobytowi na ziemi pomoże odzyskać panu Ogórkowi zaginiony portfel, skoro święty zajęty jest poszukiwaniami utraconej kury i porzucił swe dotychczasowe niebiańskie obowiązki? Kto wie? Jeśli jesteście ciekawi co jeszcze przytrafiło się czarnopiórej i jej koleżankom koniecznie sięgnijcie po „Piątą kurę u wozu”. Niesamowite emocje, mnóstwo dobrego humoru i świetna zabawa gwarantowane. Od tej lektury naprawdę jest się trudno oderwać. PoLeCaM gorąco.