Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
ksiazkomania

Ewelina - miłośniczka i pasjonatka książek. Ich kolekcjonerka. Uwielbia być w stanie zwanym „zaczytaniem”. Wielka fanka powieści fantasy i new adult. Nie pogardzi literaturą współczesną. Kocha literaturę młodzieżową, mimo że młodzieżą nie jest. Odkrywa pozytywne aspekty kryminałów. Wylewa potoki łez przy książkach. Zawsze znajdzie zdanie zasługujące na łzę. Poza czytaniem układa puzzle.
ksiazkomania-recenzje.blogspot.com
www.facebook.com
instagram.com
twitter.com

Najnowsze recenzje
1
...
29 30 31
...
34
  • [awatar]
    ksiazkomania
    Czary Mary • Zast­anaw­iali­ście­ się jak by to było, gdyby starsi bali się młodszych, dzieci? Gdyby chcieli ich za wszelką cenę wyeliminować, bo tamci mają swoją młodość, fantazję, wyobraźnię, swoją moc? A co jeśli wśród tych dzieci znajdzie się jedno, dwoje wyjątkowych, którzy posiadają dar, którzy mają w sobie niezwykłą moc, którzy umieją czarować? Czy nie brzmi to jak zapowiedź znakomitej fantastyki? Otóż to! Tak właśnie zaczyna się seria „Czarodzieje”, a otwiera ją przepełniona magią „Czarownica”. • „Ludzie czasem boją się osób, które są inne, a strach wywołuje gniew i prowokuje do nierozsądnych zachowań.” • • Rodzeństwo – Wisty i Whit Wszechdobrzy – zostają porwani z domu i umieszczeni w więzieniu pod zarzutem czarodziejstwa. Dla nich, jako nastolatków, jest to coś nier­zecz­ywis­tego­. No bo jak to możliwe, że są czarodziejami? Czarodzieje, magia nie istnieją, prawda? Gdy wszystko wydaje im się tajemnicze i niezrozumiałe, nagle zaczynają czuć swoją moc. Pojawiają się płomienie i pierwsze czary. Wisty i Whit muszą za wszelką cenę wydostać się z więzienia – w przeciwnym razie zostaną straceni z rozkazu Tego Który Jest Jedyny. • Książka zaskoczyła mnie pozytywnie. Nie liczyłam na wiele po przeczytaniu całej masy mało pozytywnych recenzji. Jednak jako fanatyczka powieści fantasy nie mogę o „Czarownicy” powiedzieć źle. Książkę czyta się mega szybko. Wystarczy nam jeden dzień, aby pochłonąć całą część. Rozdziały są naprawdę króciutkie, co znacznie przyczynia się do szybkiego czytania. Język jest prosty, zrozumiały więc to kolejny plus. • Główni bohaterowie, czyli Wisty i Whit są bardzo dobrze wykreowani. Ani nie przesłodzenie, ani nie wygórowani, po prostu w sam raz. Na szczęście nie mamy wielkiego romansu, rozdzierającego serce i duszę. Pojawia się element miłości, lecz nie jest on na pierwszym miejscu. Na pierwszym miejscu mamy walkę, bunt, ucieczkę i magię. To ostatnie towarzyszy nam do końca, gdyż to właśnie magia zapewne zainspirowała autorów do napisania całej serii „Czarodzieje”. Książka ma elementy zabawne i humorystyczne. Sceny te przyprawiają nas o uśmiech, a czasami wręcz śmiejemy się do rozpuku. • Jedyne czego możemy się domyślić to zakończenie. I to chyba jedyny minus jaki, według mnie, istnieje w książce. Przewidywalność zakończenia jest typowa dla narracji pier­wszo­osob­owej­. W „Czarownicy” dochodzi taki styl pisania, który dodatkowo opowiada nam co się wydarzyło w przeszłości, razem ze zwrotami bezpośrednio do czytelnika. Czyli wiadomo, że bohaterowie musieli przeżyć, skoro nam opowiadają. Ewentualnie mogą być jakimiś istotami nieumarłymi, ale to już inna historia. Rozdziały pisane są zazwyczaj naprzemiennie, raz z punktu widzenia Wisty, a raz Whita. • Fajnym zaskoczeniem, szczególnie dla osób lubiących grafikę w książkach, jest mapa. Czytamy, czytamy i nagle, w mniej więcej połowie książki, natrafiamy na mapę. Takie miłe oderwanie od tekstu. • „Czarownicę”, która rozpoczyna serię o czarodziejach i magii polecam nie tylko młodzieży, ale również dorosłym. Fabuła powinna zaciekawić starszych, gdyż odnosi się również w pewnym sensie do spraw politycznych. Chociaż słowo „politycznych” to za dużo powiedziane, lecz nie znalazłam bardziej pasującego. Jedno jest pewne – fanom fantastyki książka na pewno się spodoba. To mogę zagwarantować!
  • [awatar]
    ksiazkomania
    Ukrywając się przed światem • W pierwszej części cyklu bohaterka coś straciła, w tej coś ukrywa. Do jakiego stopnia jesteśmy w stanie założyć maskę by ukryć się przed światem bądź rodzicami? • "Coś do ukrycia" przedstawia losy przyjaciela Bliss z pierwszej części - "Coś do stracenia" oraz tajemniczej Max Miller. Zacznijmy od Cade'a… Cade Winston ze złamanym sercem przeprowadza się do Filadelfii by rozwijać się jako aktor. Chłopak, który w życiu nie miał łatwo ma sposób na radzenie sobie z przeciwnościami losu – musi być idealny pod każdym względem. Na jego nieszczęście Bliss z Garrickiem również zamieszkali w Filadelfii. Jakby tego było mało para postanowiła się zaręczyć a to tylko pogorszyło stan Cade'a. Chłopak ciągle przeżywa odrzucenie ze strony Bliss a na domiar złego nie może znaleźć żadnej sensownej pracy. Grał tylko epizodyczną rolę w reklamie, to zdecydowanie nie wystarczało na pokrycie studenckiego kredytu. I tak oto jedno popołudnie wywraca dotychczasowe życie Cade'a do góry nogami. Po jednym ze spotkań z Bliss i Garrickiem, Cade zostaje się dłużej w knajpie żeby poczytać książkę. W pewnej chwili uwagę chłopaka zwróciła dość char­akte­ryst­yczn­a para – w szczególności dziewczyna. Winston jak zahipnotyzowany patrzył się na nią trochę za długo, tajemnicza dziewczyna podeszła do niego i po krótkiej wymianie zdań Cade zgodził się na coś, na co nie przypuszczał, że kiedykolwiek mógłby się zgodzić. • Mackenize „Max” Miller – tajemnicza dziewczyna, która również jak Cade przeszła w życiu wiele. Straciła siostrę w wypadku, za który obwinia wyłącznie siebie. Max nie ma poparcia w rodzicach, jedyną drogą ucieczki od rzeczywistości jest muzyka. Śpiew, gitara i kilka nut zlewających się w melodię dają Max ucieczkę do innego świata. Ucieczkę zapewniają jej również tatuaże, które pokrywają jej ciało. Każdy ma dla niej wyjątkowe znaczenie i symbolizuje jakąś cząstkę jej samej. Max ma chłopaka, który jest również dość char­akte­ryst­yczn­y z wyglądu. Niestety rodzice Mackenize są przekonani, że ich córka umawia się z chłopakiem, poznanym w bibliotece. Mace na takiego z pewnością nie wyglądał. Czas na zaczerpnięcie cytaty z akapitu powyżej… „I tak oto jedno popołudnie wywraca dotychczasowe życie Max do góry nogami.” Max wybrała się z chłopakiem do knajpy, w której również siedział i czytał książkę Cade. W tej chwili dziewczyna dostała od rodziców telefon, że za 5 minut będą u niej. Jak ukryć swojego prawdziwego chłopaka i przedstawić wymyślonego w 5 minut? • Max działając pod wpływem chwili spławiła Mace’a i podeszła do stolika, przy którym siedział Cade. Dziewczyna zaproponowała młodemu aktorowi, żeby odegrał wyjątkową rolę – miał być jej chłopakiem, tylko na jeden wieczór. Ten jeden wieczór przerodził się w jedne święta, potem w drugie. Dwójka zupełnie różnych osób zaczęła się spotykać, chociaż każde wiedziało, że to źle się skończy. Takie dziewczyny jak Max nie spotykają się z takimi chłopakami jak Cade i na odwrót. Niestety (a może stety?) przyciąganie i pożądanie jakie czuli względem siebie było na tyle silne, że rozsądek odgrywał drugoplanową rolę. • Jak zakończy się ta kolorowa znajomość? Czy Cade tylko odgrywa określoną rolę, czy jednak kierują nim prawdziwe uczucia względem Max? A Max? Czy powie rodzicom prawdę o sobie i swoim życiu, czy dalej będzie ukrywać się za perfekcyjnie stworzoną maską? • „Coś do ukrycia” jest powieścią zupełnie wyjątkową. Już od pierwszych stron zaczyna się bardzo ciekawie i nie pozostawia czytelnika w jakimś melancholijnym stanie, w którym nie chce się przewracać kartek. Jest akcja, jest dynamizm, jest świetna fabuła i są barwni bohaterowie. • Autorka tej serii, Cora Carmack, jest młoda osobą i też o takich pisze. Nie dziwię się więc, że tak dobrze i barwnie charakteryzuje każde postacie i sytuacje w jakich się znajdują. Książka jest lekka, zabawna i czyta się ją z uśmiechem na twarzy. Nie ma w niej wielkich scen rozpaczy, zazdrości, czy pospolitego romansu. Natomiast jest poczucie humoru, zawrotność i niep­rzew­idyw­alno­ść, a także uczucia które towarzyszą każdemu człowiekowi: lęk, odwaga, akceptacja. • Polecam książkę każdemu, kto chce się trochę wyluzować i odciąć od rzeczywistości. „Coś do ukrycia” jest powieścią przyjemną i mam nadzieję, że kolejne części serii będą równie przyjemne w czytaniu.
  • [awatar]
    ksiazkomania
    Warto coś stracić aby zyskać coś więcej? • Gdy sięgnęłam po tę książkę, muszę się przyznać, że nie byłam do niej pozytywnie nastawiona. Potrzebowałam lekkiej i przyjemnej lektury na czas podróży, a że nie miałam dużo czasu na zastanawianie się wzięłam pierwszą książkę z półki. Miałam nadzieję, że z tą lekturą podróż stanie się przyjemną chwilą i na szczęście się nie pomyliłam. • Książka opowiada o studentce aktorstwa, Bliss Edwards, która kończy college. Dziewczyna postawiła sobie cel - zanim ukończy college musi stracić dziewictwo. Tak... Bliss była dwud­zies­todw­ulet­nią dziewicą. Jak twierdziła jej przyjaciółka, Kelsey, Bliss za dużo myślała i analizowała zamiast ponieść się emocjom. Niestety Bliss nie umiała się "złamać" i za każdym razem panikowała i uciekała przed jakimkolwiek zbliżeniem. Kelsey nie mogła pozostać bezczynna w tej sytuacji i postanowiła, że pomoże przyjaciółce stracić cnotę. Dziewczyny wyszykowały się i poszły na "łowy" do klubu. • Po dawce alkoholu przyjaciółki zaczęły rozglądać się za kandydatem do stracenia dziewictwa. Dziewczynom wpadł w oko barman, lecz Bliss odrzuciła jego zaloty. W drodze do toalety zauważyła pewnego intrygującego chłopaka. Właściwie to zauważyła książkę, którą czytał - Szekspir. W przypływie nieuzasadnionej odwagi Bliss zaczęła rozmawiać z nieznajomym. I tak od słowa do słowa, od flirtu do flirtu wylądowali w mieszkaniu Bliss. Dziewczyna była zafascynowana nowo poznanym przystojniakiem i pożądaniem jakie w niej wzbudzał, jednak rozsądek zaczął odzywać się w jej głowie. Próbując pozbyć się lęku i stresu dziewczyna bardziej zanurzyła się w wir pożądania i namiętności. Kiedy została już w samej bieliźnie a jej partner zupełnie nagi nagle zdała sobie sprawę, że nie jest jeszcze gotowa. Na poczekaniu wymyśliła "najbardziej kretyńską wymówkę" i uciekła z mieszkania, zostawiając nagiego chłopaka w swoim łóżku. Po kilku chwilach stania pod blokiem w bieliźnie, zauważyła, że jej wybranek opuszcza mieszkanie. Bliss nie mogła czuć się bardziej beznadziejnie, więc postanowiła, że jak najszybciej zapomni o tej całej sytuacji. • Następnego ranka wybrała się na zajęcia. Nie odbyło się bez wypytywania Kelsey o ubiegłą noc. Bliss nie przyznała się do tej upokarzającej ją sytuacji. I tak gdy zajęcia się już zaczęły Bliss doznała szoku. Okazało się, że jej nowy wykładowca nie był wcale taki nowy. Parę godzin wcześniej leżał nagi w jej łóżku. Otóż nowym wykładowcą był Garrick, niedoszły kandydat do stracenia dziewictwa. • Bliss nie czuła się najlepiej w tej sytuacji, ale doszła do porozumienia z Garrickiem, że nic się między nimi nie wydarzy. Jednak tej dwójce trudno było utrzymać w tajemnicy uczucia i zaczęli potajemnie się spotykać. Łączyło ich namiętne, pełne pożądania uczucie, które musieli ukrywać. Przecież związek studentki z wykładowcą nie miał sensu, prawda? Bliss musiała zadecydować: czy być z Garrickiem mimo ryzyka? Czy oddać mu się i przeżyć w końcu swój pierwszy raz? Do tych wszystkich skomplikowanych wydarzeń dochodzi kłótnia z przyjacielem, Cadem, który zaczyna do Bliss czuć coś więcej niż tylko przyjaźń. • Kogo Bliss wybierze? Najlepszego przyjaciela, który zawsze umiał ją wysłuchać i był przy niej w trudnych chwilach? Czy może piekielnie przystojnego Garricka, który wzbudzał w niej emocje, od których dostawała gęsiej skórki? • Tak jak już wspomniałam książka zaskoczyła mnie pozytywnie. Bardzo dużo zabawnych sytuacji, bezpośrednich dialogów, które cechuje podwórkowy slang to są zapewne atuty tej książki. Sytuacje intymne w jakich znajdowali się Bliss i Garrick trzymały w napięciu i każda kolejna "katastrofa" wywoływała uśmiech na twarzy. Bo ile razy już było tak blisko do zamierzonego celu Bliss, tyle razy musiało się wydarzyć coś zupełnie nieoczekiwanego. Te właśnie absurdalne wydarzenia sprawiają, że chce się czytać książkę jednym tchem i poznać w końcu zakończenie całej historii. • Jedyne co mnie denerwowało to początek książki i ciągłe "chcę a nie mogę", którego było za dużo. Również za dużo myślenia głównej bohaterki nad całą sprawą seksu. Jak na dwud­zies­todw­ulat­kę za bardzo wyolbrzymiała cały problem, co momentami doprowadzało do irytacji. • Podsumowując, książkę polecam z czystym sumieniem. Jest zabawna, lekka i przyjemna. Napis na okładce idealnie opisuje całą powieść, a mianowicie "pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji romantyczna komedia pomyłek z lekką nutką erotyzmu".
  • [awatar]
    ksiazkomania
    „Los… jaka to jednak zabawna sprawa.” • Historia pięknej, lecz bardzo trudnej miłości Emily i Gavina powraca w „Pulsie”. Czekałam na te emocje, na te iskierki, na to wszystko, co ma nam do zaoferowania autorka i w końcu moje marzenie się ziściło. Choć w romansach dopiero raczkuję, to mogę stwierdzić, że „Pulse” skradł moje serce i chciał, czy nie chciał, każdą książkę z tego gatunku będę porównywała właśnie do niej, do „Collide” i do „Pulse”. Bo te dwie powieści, które tworzą jedną całość zasługują na wszystkie wyróżnienia jakie zdobywają i na wszystkie pozytywne recenzje jakie otrzymują. • „Zostaliśmy dla siebie napisani i nie zmieniłbym w naszej powieści ani jednej linijki.” • • Emily po burzliwym zerwaniu z Dillonem nie może znieść pustki, samotności i straty. Straty nie z powodu zerwanych zaręczyn, lecz z powodu utraconej miłości. Gavin wyjechał nie zostawiając żadnej wiadomości, nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia. Emily czuje, że traci grunt pod nogami, jednak nie poddaje się i zaczyna walkę. Walkę o swoją miłość, walkę o utracone nadzieje, walkę o mężczyznę, który wykradł jej serce i zawładną duszą. Nic jej nie powstrzyma, przed odzyskaniem swojego skrawka życia, który on jej skradł. Ma tylko nadzieję, że Gavin jej wybaczy, że wciąż ją kocha. Gdy oboje robią krok naprzód, zaraz muszą zrobić dwa w tył, ponieważ los to przebiegła bestia, która nie do końca chce współpracować. • „Pulse” zaskakuje. Powieść jest bardziej wulgarna, bardziej erotyczna i bardziej odważna niż jej poprzedniczka, jednak to tylko dodaje jej uroku i tej iskierki, którą potrzebują romanse. Bo „Pulse” bliżej do współczesnego romansu, niż do innych gatunków, dlatego też nieco różni się od „Collide”. Ta właśnie różnica czyni książkę wyjątkową, ponieważ nie możemy nastawiać się na powtórkę z rozrywki. Nie będzie podobnych wątków, do tych z „Collide”. Tutaj mamy burzliwą, tajemniczą, szaloną miłość dwojga ludzi, których los nie szczędzi. Rzuca im kłody pod nogi za każdym razem, gdy w ich życiu pojawi się iskierka szczęścia i nadziei. Jest to powieść, która pokazuje miłość i wszystkie uczucia z nią związane, te dobre i te złe. „Collide” była zaledwie wstępem do pełnego namiętności, seksu i uczuć romansu Emily i Gavina. • Wiecie jakie to uczucie mieć „kaca książkowego”. Nie można zacząć czytać nowej książki, gdyż cały czas żyje się fabułą poprzedniej. Tak miała po przeczytaniu „Collide”. Przez dłuższy czas nie mogłam się zwyczajnie otrząsnąć po tych emocjach, które, w dużej dawce, zagwarantowała nam autorka. Teraz, po przeczytaniu „Pulse” i wylaniu całego morza łez, muszę stwierdzić, że „kac książkowy” zmienia dla mnie znaczenie. Ten stan, po „Pulsie” nie mogę nazwać zwykłym stanem niemożności zaczęcie nowej powieści, to coś więcej, coś, co zostanie ze mną na zawsze. Bo na zawsze chcę pamiętać historię Emily i Gavina. • „Wiesz, jakie to straszne, gdy pragniesz czegoś tak bardzo, że dla tego czegoś chcesz zmienić całe swoje życie?” • • „Pulse” to totalna bomba emocjonalna, prawdziwy rollercoaster uczuć. Emocje nie mają końca, osiągają stan + nieskończoności. Autorka kręci czytelnikiem na każdą możliwą stronę. Gdy już myślimy, że coś się wyjaśniło, że już będzie dobrze, wtedy przeżywamy prawdziwe zderzenie z górą szoku i niedowierzania. Otrząsamy się dopiero po chwili, gdyż wszystko wywraca się do góry nogami, pojawiają się nowe niewiadome i książka nabiera ponownego biegu. Granie na uczuciach czytelnika to prawdziwy talent i to właśnie pokazuje Gail McHugh w „Pulse”. Ze stanu szczęścia, uśmiechu na twarzy przechodzimy do wzruszeń i łez, które wylewają się strumieniami. Dlatego zaopatrzcie się w chusteczki – to taka moja mała rada. • Jesteście pewnie ciekawi czy Emily uda się uwolnić od Dillona raz na zawsze? Otóż powiem wam, że Emily nie ma lekko. Przerażający jest fakt, że coraz więcej jest kobiet, których dosięga przemoc domowa, które są bite, poniżane i zastraszane. To bardzo poważny problem. Emily zaczerpnęła rady specjalistów, szukała dla siebie lepszej drogi. Książka pokazuje, że warto czasami sięgnąć po pomocną dłoń, że warto myśleć pozytywnie i mieć wiarę i nadzieję na lepsze jutro. • Książkę czyta się jednym tchem. Jedna zarwana noc, jedno pudełko chusteczek wystarczą, żeby poznać zakończenie. Zachęcam tych, co nie czytali „Collide” do jak najszybszego zapoznania się z lekturą, bowiem „Pulse” jest wart uwagi wszystkich czytelników. A gdy już będziecie mieć za sobą pierwszą część, jestem pewna, że po „Pulse” sięgniecie szybciej niż wam się wydaje.
  • [awatar]
    ksiazkomania
    „You and I collide” • Gdy tylko zobaczyłam tytuł książki i pobieżnie przeczytałam opis na myśl przyszła mi piosenka o tym samym tytule. Następnym moim krokiem było odsłuchanie piosenki „Collide” i dokładne przeczytanie opisu książki. Słowa piosenki idealnie wpasowują się w fabułę. Dlatego na tytuł recenzji postanowiłam wybrać mały fragment tekstu piosenki. • „Czasami niewłaściwe rzeczy prowadzą nas do właściwych ludzi.” • • Emily nie tylko musi się uporać z zakończeniem szkoły, ale również z czymś bardziej tragicznym. Umiera jej matka, z którą żyła bardzo blisko. Dziewczyna postanawia wyprowadzić się do Nowego Jorku, do swojego chłopaka. Chociaż nie zamieszkują razem, to Emily jest wdzięczna Dillonowi, że był przy niej w tych trudnych chwilach i jest z nią mimo wszystko. Jednak coś się w niej zmienia gdy poznaje piekielnie przystojnego Gavina. Łączy ich niewidzialna więź, którą oboje starają się zrozumieć. Emily zostaje rozdarta między miłością do swojego chłopaka, a nowym znajomym, który przyciąga ją samym spojrzeniem i pobudza w niej dotąd nieznane zmysły. Dillon się zmienia, ale czy Emily będzie w stanie to zauważyć? Czy będzie w stanie wybrać, do kogo należy jej serce? • „Był aktorem na scenie, ćwiczącym swoją rolę, a ona była jego publicznością.” • • Bałam się. Szczerze się bałam jak sięgałam po tę książkę. Romanse to dziedzina, w której dopiero raczkuję, jednak „Collide” to nie jest typowy romans. Przejaw literatury współczesnej, jak i new adult jest tu bardzo widoczny. „Collide” to właśnie coś pomiędzy typowym new adult, a romansem. Coś czego brakuje ostatnio na rynku. Każdy odnajdzie się w tej fabule i mogę zagwarantować, że nie będziecie się nudzić. • Książka opowiada o losach trójki głównych bohaterów – Emily, Dillona i Gavina. Są to bardzo dobrze wykreowani bohaterowie. Wyraziści, barwni i z charakterem. Postacie drugoplanowe pokochałam od razu. Nawet szybciej niż głównych bohaterów. Autorka znakomicie zazębiła wszystkie akcje, wszystkie postacie i wyszło coś co można nazwać „książką idealną”. Nie jest przesłodzona, nie jest to ckliwy romans, nie jest to powieść czysto psychologiczna. Mamy tu uczucia i emocje, które odczuwamy razem z bohaterami. Czytając „Collide” zatracamy się całkowicie w rozdarciu Emily, w uczuciach Gavina i przekrętach Dillona. Kontakt z rzeczywistością zostaje całkowicie zerwany. • Narracja występuje w trzeciej osobie. Znajdziemy elementy humoru, ale również momenty, w których uroni nam się łezka. Wszystko za sprawą emocji, które włożyła autorka do tej książki i zamknęła w niespełna 350 stronach. Zakończenie przygważdża czytelnika do muru i mimo dołączonego fragmentu drugiej części, nie zaspokaja naszej ciekawości. Fragment drugiej części przeczytałam pobieżnie, nie chciałam znać dalszych losów, bo wiem, że moje serce byłby bardziej złamane nie mogąc od razu przeczytać „Pulse”. Zakończenie „Collide” rozbija kompletnie. Chociaż możemy się domyślać takiego obrotu spraw, to autorka zadbała o to byśmy nie przewidzieli najmniejszych szczegółów, które rozrywają czytelnika na strzępy. Każdy czytelnik powinien związać się mniej lub bardziej emocjonalnie z książką. Ja jestem z tej grupy, która przeżywa każdą powieść, dlatego „Collide” na długo, jak nie na zawsze, zostanie w moim sercu i z wielką radością będę sięgała po nią kolejny i kolejny raz. • Szczerze polecam tę książkę. Zatracenie się, oderwanie od codziennych problemów i myśli gwarantowane! Spędzicie miło czas z naprawdę znakomitą lekturą. Niestety ta chwila przemija bardzo szybko, bo książkę się wręcz pochłania.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
28
  • Friendzone
    Nowaczyk, Sandra
  • Chłopak z innej bajki
    West, Kasie
  • Konkurs na żonę
    Majewska, Beata
  • Nie wszystko zostało zapomniane
    Walker, Wendy
  • Metalowa Dolna
    Kadyna, Bruno
  • Wymyśliłam cię
    Zappia, Francesca
grejfrutoowa
ilona3
Randaksela
anaj_27
PapierowyMorderca

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo