Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
Zaczytany-w-Ksiazkach
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
65
  • [awatar]
    Zaczytany-w-Ksiazkach
    Clive Staples Lewis – brytyjski pisarz, historyk, filozof i teolog. Stworzył cykl fantasy dla dzieci Opowieści z Narnii. Znany jest również z esejów religijno-filozoficznych.* • Pierwszy tom serii bardzo mi się podobał, dlatego szybko zabrałem się za drugi, który jest trochę nudniejszy. • Zuzanna, Łucja, Piotr i Edmund znów zostają wezwani do Narnii, aby pomóc walczącemu o tron Księciu Kaspianowi. Czy zostanie on władcą Narnii? Co stanie się z rodzeństwem? • Autor posługuje się lekkim i prostym językiem. Bardzo podoba mi się styl pisania, dzięki któremu jego utwory czyta się szybko i przyjemnie. Mimo iż akcja książki biegnie dość wolno (spowodowane jest to tym, że przez sporą część książki poznajemy historię Kaspiana), nie nudziłem się. • Irytowało mnie zachowanie głównych bohaterów. Zdaję sobie sprawę z tego, że są oni dziećmi, ale niekiedy zachowywali się jak pieciolatkowie (zwłaszcza Zuzanna). Spośród rodzeństwa Łucja jest najmłodsza, przez co często pozostali nie wierzą jej w to, co mówi, bo twierdzą, iż zmyśla. Odgrywa ona dość ważną rolę i przeżywa ciekawe przygody. To osoba naiwna i łatwowierna. Edmund przeszedł największą przemianę. Przede wszystkim zmężniał i zmądrzał. Z osoby dokuczającej swojej młodszej siostrze, stał się bratem, który potrafi jej uwierzyć. Piotr w ogóle się nie zmienił. To nadal postać najr­ozsą­dnie­jsza­, najmądrzejsza i najmężniejsza. Zanim zrobi ruch, dwa razy się zastanowia, ale, oczywiście, idealny nie jest i błędy popełnia. Zuzanna jako jedyna zmieniła się na gorsze. Stała się obrażalską, zarozumiałą i przemądrzającą się paniusią. W Lwie, Czarownicy i Starej Szafie trochę ją lubiłem, a teraz jej nie znoszę. • Autor odkrył przed nami kolejną część wykreowanego przez siebie świata, która jest pełna magii, tajemnic i dziwnych stworów. • Wadą tego dzieła jest to, że nie ma on trzymającej w napięciu akcji. Fabuła składa się z podróż i historii Kaspiana, która bardzo mi się spodobała. Dzięki temu dość dobrze poznajemy tego bohatera i jego przeszłość. Nie dzieje się także nic szczególnego, co pomogłoby na długi zapamiętać wydarzenia z tej książki. • Treść utworu uzupełniają piękne i klimatyczne ilustracje. Są one minimalistyczne i czarno-białe. • Opisy są dość szczegółowe, ale nie przynudzają. • Utwór spełnił swe zadanie, czyli przeniósł mnie do innego świata i pozwolił oderwać się od nudnej rzeczywistości. Czytało mi się go dobrze i szybko, ale i tak uważam, że poprzedni tom jest o wiele lepszy. • Utwór polecam tym, którzy znają już pierwszą część i znów chcą znaleźć się w Narnii. Należy pamiętać, że jest to książka przeznaczona dla dzieci/młodzieży, dlatego są w niej jakieś schematy. • Źródło: Lubimy Czytać
  • [awatar]
    Zaczytany-w-Ksiazkach
    Ewa Ostrowska (1938-2012) – pisarka i dziennikarka, tworząca także pod pseudonimami Brunon Zbyszewski oraz Nancy Lane. Autorka kilkudziesięciu książek, w tym wielu dla dzieci i młodzieży, a także powieści obyczajowych, kryminałów i thrillerów („Kamuflaż”, „Pamiętaj o róży”, „Sidła strachu”, „Gra ze śmiercią w tle”).* • Bardzo zaciekawił mnie opis utworu, dlatego postanowiłem po niego sięgnąć. Czy się opłacało? Czy warto wydać pieniądze, aby przeczytać tę książkę? • Dzieło opowiada (z punktu widzenia chorej na depresję Małgorzaty) historię trzech przyjaciółek. Poznajemy je, gdy są nastolatkami. Dowiadujemy się o nich wielu rzeczy – m.in. o ich studiach, miłościach i rozstaniach, zdradach… Poznajemy ich zarówno ciekawe, jak i bardzo smutne momenty życia. Mamy okazję zobaczenia ich niemalże całego życia. To, co im się przytrafiło, może przydarzyć się każdemu. • Na początku nie mogłem wgryźć się w tę książkę. Była dla mnie dziwna, niemająca większego sensu i nudna. Informacje, które zaserwowała mi autorka, wydawały się zbędne, nic ciekawego nie wnoszące. Dopiero po około sześćdziesięciu stronach fabuła zaciekawiła mnie i wciągnąłem się w nią, ale po jakichś stu stronach znów zaczęła mnie troszkę nudzić. Być może jest to spowodowane tym, iż jestem za młody na tę książkę oraz że nie żyłem w czasach, w których dzieje się akcja. Autorka ma bardzo ciekawy i oryginalny styl pisania. Język, którym się posługuje, jest ciekawy, lekki i prosty. Dzięki niemu dzieło to czyta się w miarę szybko. Kwestia psychologiczna została dopracowana. • Najlepszym aspektem tegoż utworu są emocje. Autorka bardzo dobrze oddała nastrój bohaterek. Gdy przydarzyło im się coś smutnego, również mnie ogarniało nieszczęście i wręcz chciało mi się płakać nad ich losem. Działało to również w drugą stronę – szczęśliwe momenty wywoływały delikatny uśmiech na mojej twarzy i wprawiały w zadowolenie. Przez znaczną część książki nastój jest smutny, depresyjny. Współczułem wszystkim postaciom. • „O zmierzchu” pokazuje, że matka dla swojego dziecka jest w stanie zrobić wszystko. Gdy zależy jej na tym, aby jej potomek miał lepsze życie niż jej, poświęca się w całości, dużo pracując, wspierając go i robiąc dla niego wszystko (i to dosłownie). Nie pokazuje ona swoich słabości, coby dzieci się nie martwiły. • Autorce udało się bardzo dobrze odwzorować klimat lat 50. i 60. XX wieku. Jest szaro, przygnębiająco, nudno… Ludzie albo pracują, albo się uczą, albo stoją w długich kolejkach w sklepach za produktami pierwszej potrzeby. Oczywiście nie mogą wziąć tyle, ile chcą. Ograniczają ich karteczki. Mnie, jako osie­mnas­tola­tkow­i, dość trudno jest wyobrazić sobie jak wyglądała wtedy Polska. To, co wiem na ten temat, pochodzi przede wszystkim z podręczników. Ewie Ostrowskiej na pewno pomogło to, że w tamtych czasach przeżywała swoją młodość. • Książka ta to opowieść o miłości i zdradzie. O przyjaźni, która potrafi przetrwać długo. O oddaniu dla drugiej osoby. O egoizmie… • Najbardziej uderzyła we mnie autentyczność. To, co się wydarzyło, może równie dobrze wydarzyć się w czasach współczesnych jakiejkolwiek osobie. Utwór zostawił mnie z refleksjami. • Podsumowując, ostatecznie muszę stwierdzić, że utwór podobał mi się, chociaż nie jestem nim zachwycony. Chcę wrócić do niego za kilka czy kilkanaście lat, bo może wtedy lepiej go zrozumiem i bardziej będę przeżywał opowiedzianą przez autorkę historię. „O zmierzchu” polecam przede wszystkim osobom, które lubią emocjonalne książki. Ludzie żyjący w latach 50. czy 60. XX wieku również powinni przeczytać to dzieło. • Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Oficynka. • Tytuł: „O zmierzchu” • Autor: Ewa Ostrowska • Wydawnictwo: Oficynka • Projekt okładki: Anna Damasiewicz • Wydanie: I • Oprawa: miękka • Liczba stron: 321 • Rok wydania: 2017 • ISBN: 978-83-62465-58-3 • Źródło – okładka książki.
  • [awatar]
    Zaczytany-w-Ksiazkach
    Sebastien de Castell z wykształcenia jest archeologiem. Po czterech godzinach swojej pierwszej pracy wykopaliskowej doszedł do wniosku, że nienawidzi archeologii. Zajmował się branżą IT, karierą muzyczną, prawami obywatelskimi, był choreografem, nauczycielem i aktorem. Mieszka w Vancouver z żoną i dwoma kotami.* • Już od dłuższego czasu chciałem sięgnąć po dobrą książkę fantastyczną. Gdy Wydawnictwo Insignis zaproponowało mi Ostrze zdrajcy, pomyślałem: tak, to będzie strzał w dziesiątkę. Czy rzeczywiście jest to utwór, po który warto sięgnąć? • Wielkie Płaszcze to sędziowie, którzy zapewniają ochronę praw wszystkim (niezależnie od stanu majątkowego, płci czy urodzenia). Jednakże w wyniku pewnych wydarzeń ta organizacja zostaje rozwiązana. Falcio wraz z dwójką przyjaciół starają się wskrzesić Wielkie Płaszcze oraz doprowadzić do porządku. • Książka została napisana lekkim językiem, dzięki czemu dzieło to czyta się naprawdę szybko. Sebastien ma przyjemny styl pisarski. Akcja bardzo często trzyma mocno w napięciu, bohaterzy ciągle wpadają w tarapaty. • „Świat to nie romantyczny spektakl; nie składa się tylko z miłości i chwały.” • Ostrze zdrajcy to książka, której fabuła jest oryginalna. Wyróżnia się ona spośród wielu utworów fantastycznych. Autor pokazał, że fantastyka nie potrzebuje elfów, krasnoludów czy orków, a wystarczą np. rycerze. Oczywiście znalazło się miejsce dla magii, aczkolwiek nie jest jej jakoś bardzo dużo. To taki element, który dodaje smaczku książce. Nie raz i nie dwa udało się autorowi mnie zaskoczyć. • Pierwszą wadą tej powieści jest to, że główni bohaterzy niemal bez szwanku wychodzą z opresji, w które ciągle wpadają. Prowadzi to do nudnych i przewidywanych momentów. Kolejny mankament to to, że o jednej postaci, które pełni rolę narratora wiemy bardzo dużo, ale o innych bohaterach już znacznie mniej. • „Ja przegrywałem wielokrotnie i coś w tym było: w ten właśnie sposób uczysz się, o co naprawdę idzie gra.” • Bardzo spodobał mi się pomysł autora i jego wykonanie. Z pozoru prosta, a wręcz banalna historia stała się czymś, co zapiera dech w piersiach i sprawia, że ciężko jest się od czytania oderwać. • Ubolewam trochę nad tym, że wykreowany przez autora świat nie został jakoś bardzo przedstawiony czytelnikowi. Opisy miejsc otaczających bohaterów są dość skąpe, a to chyba dlatego, że narratorem jest facet. • Książka jest przepełniona humorem, który nadaje lekkości i większego luzu. Nie jest on jakiś wyrafinowany. Raczej za jego sprawą pojawia się banan na twarzy, a nie jakieś wybuchy śmiechu. • Opisy walk są szczegółowe. Gdy czyta się książkę, to ma się wrażenie, że uczestniczy się w nich. Są bardzo realistyczne i dynamiczne. • Jeden z ważniejszych bohaterów, Falcio val Mond, jest mężczyzną, dla którego najważniejsze jest prawo. Bardzo dobrze włada rapierem. Zachowaniem przypomina trochę śred­niow­iecz­nego­ rycerza. To postać, którą od razu polubiłem. • Jestem usat­ysfa­kcjo­nowa­ny lekturą tej powieści. To kawał dobrej literatury fantastycznej, który każdy szanujący się fan tego gatunku znać powinien. Znie­cier­pliw­iony­ czekam na kolejny tom, który, mam nadzieję, bardziej przybliży mi sylwetki pozostałych bohaterów oraz odkryje dotąd nieodkryte części świata. • Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Insignis. • ** Źródło — Lubimy Czytać
  • [awatar]
    Zaczytany-w-Ksiazkach
    Jørn Lier Horst– norweski pisarz i dramaturg; do września 2013 pracował jako szef wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold, obecnie jest pełnoetatowym pisarzem. Studiował kryminologię, filozofię i psychologię.* • Pierwszy tom serii podobał mi się, dlatego ze znie­cier­pliw­ieni­em wyczekiwałem tej części. Pochłonąłem ją bardzo szybko i… chcę więcej! • William Wisting zajmuje się zaginięciem oraz sprawą nietypowego odkrycia – podczas prac budowlanych znaleziono ciało kobiety. Obie sprawy są dość dziwne. Komisarz stara się bardzo zaangażować w nie, ale nie przynosi to większych skutków. Do czasu, gdy odkrywa pewne powiązania między zaginięciem a dziwnym znaleziskiem. Wtedy wszystko nabiera rozpędu. Najgorszym przeciwnikiem Williama jest… czas. • Akcja przez 3/4 utworu biegnie spokojnym torem. Wprawdzie dzieje się wiele wydarzeń, odkrywane są tajemnice, ale w żaden sposób nie przyspiesza to tępa akcji. Mimo to utwór czyta się dość szybko i przyjemnie. Przyczynił się do tego lekki język utworu oraz styl Horsta, który uwielbiam. Zakończenie utworu zaskoczyło mnie, wbiło w fotel. Akcja wtedy przyspieszyła, co przełożyło się na szybsze bicie mojego serca. Nie spodziewałem się takiego rozwiązania akcji. Autor skutecznie wodził mnie za nos, podstawiając co chwilę osoby, które mogłyby być mordercami. A ja dawałem się jemu nabrać. Od samego początku wciągnąłem się w akcję i nie mogłem się oderwać. • William Wisting nie przeszedł jakiejś ogromnej przemiany. Nadal jest pracoholikiem, osobą, która popełnia błędy i nie jest idealna (na szczęście), co czyni go bardziej ludzką postacią. Poznajemy zarówno jego prywatne problemy, jak i te zawodowe. Ma on dość dobrze rozwinięty zmysł dedukcji. Jest trochę stylizowany na superkomisarza, co widać choćby w tym, iż podczas zwykłej rozmowy dostaje olśnienia i nagle zdaje sobie sprawę z tego, że to wszystko było banalnie proste i w mig wpada na rozwiązanie zagadki. Trochę to naciągane, ale zdaję sobie sprawę z tego, że to książka, więc jest miejsce na fikcję literacką. • Dużym plusem utworu jest to, że przedstawione wydarzenia mogłyby wydarzyć się naprawdę. Autor pracował kiedyś w policji, także zna się na tej pracy jak mało kto, dzięki czemu praca komisarza oraz jego wspó­łpra­cown­ików­ została dość szczegółowo przedstawiona. • Zachwyciła mnie zawiłość spraw kryminalnych. Z pozoru są one proste i łatwe do rozwiązania, ale im dalej zagłębiamy się w historię, tym poznajemy coraz więcej szczegółów, a tajemnice są ujawniane. Słowem, które wypowiedziałem po skończeniu było – wow. Wszystko ciekawie łączy się ze sobą. Widać, że autor postarał się, tworząc zagadkę, przemyślał wszystko od początku do końca. • Utwór jest tak samo dobry jak Kluczowy świadek. Obie książki czyta się bardzo szybko, a zagadka, którą trzeba rozwiązać, nie należy do prostych. Autor trzyma bardzo wysoki poziom i mam nadzieję, że trzeci tom ukaże się szybko i będzie tak samo dobry (a może nawet i lepszy). Wydawnictwo zamieściło na końcu dzieła fragment kolejnej części, co podsyciło mój głód. • Podsumowując, uważam, że Felicia zaginęła to bardzo dobry kryminał, po który warto sięgnąć. Czytało mi się go świetnie i jestem usat­ysfa­kcjo­nowa­ny. Dużym autem jest główny bohater będący zarazem cechą char­akte­ryst­yczn­ą tej serii. Koneserzy kryminałów niech od razu pędzą do księgarń po tę książkę. • Tytuł: „Felicia zaginęła” • Tytuł oryginału: „Felicia Forsvant” • Autor: Jørn Lier Horst • Wydawnictwo: Smak Słowa • Cykl: William Wisting (tom II) • Przełożyła: Milena Skoczko • Korekta: Anna Mackiewicz • Projekt okładki: Agnieszka Karmolińska • Wydanie: I • Oprawa: miękka (ze skrzydełkami) • Liczba stron: 340 • Data wydania: 16.08.2017 • ISBN: 978-83-65731-17-3 • Źródło –skrzydło książki.
  • [awatar]
    Zaczytany-w-Ksiazkach
    Mariusz Koperski – urodził się w 1968 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Od 25 lat mieszka w Zakopanem i Kościelisku. Jest absolwentem filologii germańskiej KUL, lite­ratu­rozn­awcą­, pedagogiem, a od kilku lat pracuje jako urzędnik samorządowy w Zakopanem i Kościelisku. Po własnych śladach to druga powieść kryminalna jego autorstwa.* • Sięgnąłem po tę książkę, ponieważ zaciekawił mnie jej opis. Poza tym chciałem przeczytać coś, co choć na chwilę pozwoli mi zapomnieć o upałach i da wytchnienie. • Wigilijna noc. Podczas zamieci samochód pewnego biznesmena wjeżdża w chałupę we wsi pod Zakopanem. Kierowca ginie. Wygląda to na nieszczęśliwy wypadek, lecz Sławomir Derebas, komendant policji, uważa, że może być to morderstwo. Sprawa staje się bardziej zawiła, bo zamieszany może być w nią komisarz Karpiel. • Utwór bardzo mi się podobał. Czyta się go lekko i szybko. Akcja niekiedy trzyma w napięciu i przyspiesza, ale przez sporą część książki jej tempo jest umiarkowane. Jest bardzo dużo tajemnic i jakichś zawiłości, co przekłada się na to, że czytelnik na początku wie bardzo mało. Z każdą kolejną stroną wszystko staje się jaśniejsze. Przyczepić muszę się do tego, że przebieg sprawy i jej rozwiązanie jest trochę nierealne. Autora trochę poniosła wyobraźnia. Rozumiem, iż jest to fikcja literacka, aczkolwiek wolę, gdy morderstwo i wszystko co się z nim wiąże jest realne. Wtedy mocniej oddziałuje na czytelnika, który może zadać sobie pytanie: Kurczę, przecież to mnie też mogło się wydarzyć. Mariusz Koperski wpadł na ciekawy oraz oryginalny pomysł i wykonał go świetnie. Spodobało mi się zakończenie. Skojarzyło mi się trochę z książką Morderstwo w Orient Expressie Agathy Christie. • Autorowi udało się bardzo dobrze odwzorować zimowy klimat i przenieść mnie w tamto miejsce, co nie należy do łatwych zadań. Czułem ten śnieg na skórze i wiatr, który wieje w twarz. Na pewno będę musiał wybrać się do Zakopanego. • Bohaterzy zostali dość dobrze wykreowani. Najwięcej wiemy na temat komisarza Karpiela, bo to on w tym dziele odgrywa pierwsze skrzypce. Mamy okazję poznać trochę jego przeszłość i rodzinę. To osoba mądra, której zmysł dedukcji dopiero kiełkuje. Jest on stylizowany na idealnego policjanta, który rozwiąże każdą sprawę. Bolało mnie to, że Derebas jest trochę w cieniu i o nim wiem mniej, ale i tak wolę go od Karpiela, którego wyobrażam sobie jako pyszałka. • Uważam, że jest to dobry kryminał, po który warto sięgnąć. Mimo fabuły, która nie trzyma mocno w napięciu przez większą część utworu (jak w znacznej ilości dzieł tego gatunku),czyta się go szybko i przyjemnie. Czytałem tę książkę przekonany, iż jest to debiut, bo o autorze wcześniej w ogóle nie słyszałem, a na banerach promujących ów utwór nie było informacji o tym, iż jest to drugi tom serii. Bez znajomości pierwszej części, śmiało można sięgnąć po tę. Najbardziej spodobał mi się pomysł na jaki wpadł autor oraz klimat książki. Na plus jest również zagadka, która do łatwych nie należy. Jest to lżejszy kryminał, od którego można by rozpocząć swoją przygodę z tym gatunkiem, ale jako dość doświadczony czytacz jestem usat­ysfa­kcjo­nowa­ny. • Źródło – skrzydło książki.
Niepożądane pozycje
Brak pozycji
Należy do grup

grejfrutoowa
Irulan
ksiazkomania
anaj_27
PapierowyMorderca
JacekK

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo