"Wieża z klocków" to książka bardzo intymna, w której autorka opowiada o budowaniu silnej, opartej na wzajemnym zaufaniu, trwałej relacji jaką wraz z mężem udało jej się stworzyć z adoptowanym dzieckiem - Piotrusiem. Dzieckiem odrzuconym, które zostało rozerwane między dwoma światami - tym pierwszym, prawdziwym ale we wspomnieniach mglistym, gdzie biologiczni rodzice Piotrusia postanowili oddać go do sierocińca w ręce obcych ludzi, a światem nowym, niepewnym, jednak jak się okazuje pełnym miłości i zrozumienia. Nikt, kto nie doświadczył tak silnych uczuć związanych z odrzuceniem i brakiem bliskości nie ma prawa rozumieć co wewnątrz przeżywa skrzywdzone maleństwo. Jedno wiadomo - są to emocje przeszywające, pozostawiające po sobie ślad na całe życie.To, jakimi stajemy się ludźmi, zawdzięczamy głównie rodzicom. Ale tym rodzicom, którzy nie tylko wydają nas na świat, ale także w tym świecie wychowują. Którzy długie lata budują tytułową "Wieże z klocków", czyli wieże będącą ośrodkiem wszelkich przekazanych nam życiowych wartości, wpojonych zasad, zwyczajów i norm. Wielkim wysiłkiem ale i wręcz WYCZYNEM jest właściwe ukształtowanie osobowości dziecka, tak, aby czuło ono swoją wielką, niepowtarzalną wartość. Bo przecież każdy mały człowieczek jest wyjątkowy, na swój sposób piękny. Rodzic godny naśladowania to taki, który pozwoli dziecku w to uwierzyć, nakieruje go na właściwe ścieżki myślowe, a następnie pomoże wypłynąć w trudny, ale w istocie dobry świat.