To opowieść o dzielnej kobiecie, która poświęciła wszystko, by być blisko swoich dzieci i zapewnić im odrobinę miłości. “Kołysanka z Auschwitz” zdecydowanie nie jest kolejną, klasyczną opowieścią obozową. To historia oparta na faktach, która przekazuje namiastkę rodzinnego ciepła, a jednocześnie mówi o poświęceniu większym niż ktokolwiek z nas byłby sobie pewnie w stanie teraz wyobrazić. Helene Hannemann, mieszkała wraz z mężem i piątką dzieci w Niemczech. Niestety jej mąż właśnie stracił pracę, a z powodu romskiego pochodzenia miał problem ze znalezieniem nowej. Helene dbała, by dzieci chodziły do szkoły. Myślała także o kolejnym dniu pracy, bo teraz to ona utrzymywała rodzinę. W takiej chwili życie, i tak już ciężko doświadczonej rodziny, burzy nadejście oficerów SS. Mężczyzna wraz z piątką dzieci musi pod przymusem bezzwłocznie udać do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, ponieważ każde z nich ma w sobie romską krew. Helene, jako że jest Niemką, może pozostać na miejscu i wieść dalej normalne życie. Kobieta jednak nie wyobraża sobie dalszej egzystencji bez najbliższych, dlatego też decyduje się dobrowolnie udać do obozu. Na miejscu zostaje natychmiast rozdzielona z mężem, na szczęście nie odebrano jej dzieci. Z początku wszystko przypomina koszmar, którego ani ona, ani dzieci nie są w stanie znieść. Wkrótce jednak doktor Mengele powierza jej obowiązek prowadzenia przedszkola. Wtedy też Helene postanawia dokonać wszelkich starań, by wnieść w ponure, obozowe życie najmłodszych więźniów, choć trochę światła. Nie wie jeszcze jednak, że pomysł doktora Mengele daleki jest od troski o życie ludzkie. Wzruszająca historia Helene, opiewająca w wydarzenia oparte na faktach, to rzadko spotykany dowód matczynej miłości oraz nadziei i godności podtrzymywanych w obozowej rzeczywistości II wojny światowej - jednym z najbardziej niewybaczalnych momentów w historii świata.