Recenzja z pisma "Lamelli"
Wiadomości: 6

Strzeżcie się elfów!
Kto to jest elf? Skąd pochodzi? Czy żył tylko w mitycznym świecie pełnym magii? Świecie, który już nie istnieje? Czy rzeczywiście?... Sięgam po opasłe tomisko słownika mitologicznego: To jest stworzenie - mniej niż człowiek?, bożek natury i płodności - a więc trochę więcej niż człowiek? Potem przetworzyliśmy je na chochliki (również drukarskie) leśne i wodne. A są (były?) małe, piękne, zawsze młode, nieśmiertelne i do tego znały się na czarach. Taki świat naprawdę już nie istnieje. Ogarnęła go szara rzeczywistość, oplotły sieci multimedialnych łączy…
Ale nie do końca. Przecież każdy z nas nosi w sobie taki piękny świat, który wspomina z łezką i uśmiechem szczęścia na twarzy. To przeszłość, dzieciństwo, młodość... Świat, który przepadł. Wypełniony pięknem, szczęściem, miłością, radością. Bo tylko to w pamięci pragniemy pozostawić. Nie marzymy o troskach i zmartwieniach.
Są jednak enklawy, z których elfy wyprzeć się dały. One naprawdę są i niekiedy płatają figle. Taki świat znajduję w debiutanckim tomiku Agaty Linek - jeszcze studentki teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Miejsca, które opisuje odwiedzałem wielokrotnie. Rzeczywiście, taki świat istnieje realnie. Trzeba pojechać drogą z Krakowa na Sandomierz, omijać skutecznie Połaniec, potem chyłkiem przemknąć przez Tarnobrzeg i Stalową Wolę, przeprawić się przez leśne ostępy i zatrzymać w Przyszowie Staw… To miejsce doceniali już nasi królowie. W Przyszowie mieli swój myśliwski pałacyk, a Puszcza Sandomierska słynęła z obfitości w łowną zwierzynę. A jak puszcza to i moc elfów! Masz pewność, że rano jak pisze autorka: Budzi mnie pianie koguta / warkot traktora / szczekanie psa / wołanie sąsiadki. A gdy do tego dorzucić gamę zapachów, łącznie z ciepłym wiejskim chlebem, to już żadne leniuchowanie, nic nie staje na przeszkodzie: Wstaję // Tu świat / nabiera barw / Mogę go posłuchać poczuć dotknąć posmakować zobaczyć / Tutaj / czuję że ŻYJĘ!
Brnąłem zadowolony przez książkę, pławiąc się w ziemskim raju. Aż tu nagle pojawia się "Straszna myśl". Paraliżująca i zniewalająca. Wprawiająca w osłupienie: ja już nie istnieje / tylko ona / myśl pani umysłu /
Straszna myśl pojawia się też w innych utworach. Poddańczy wiersz zauroczonej, czy może zakochanej - "Do E.", kończy się słowami: nie chcę marzyć / bo nie wiem gdzie kończą się moje / fantazje/
Niby niewinne wyznanie, ale życie bez marzeń nie ma chyba głębszego sensu. To granica między depresją a obłędem? Choć z drugiej strony - również między oddaniem a niewolnictwem?
Ten jej świat, z jednej strony piękny i bajeczny, przeciwstawiony jest światu pełnemu smutku, światu w każdym przypadku kończącemu się śmiercią: potem / my nie będziemy już płakać / ciało zgryzą robaki / nie będziemy mieć łez / wyschną na proch // zajdzie słońce / spadnie deszcz / i zapłacze / za nas / na naszych nagrobkach ("Walka")
Żyje autorka w dwóch przeciwstawnych światach, jakby miotając się w uczuciach między dobrem a złem, między radością a smutkiem, pewnością siebie, a lękiem przed jutrem, przed śmiercią… Ale i przed miłością i chyba samą sobą, która zadaje wciąż pytania, otrzymując odpowiedzi nie takie, jakich oczekiwałaby.
Dobrym obrazem miotania się, jest wiersz, w którym Linkówna zastanawia się skąd u niej, w jej sercu wzięła się miłość… To brzmi może śmiesznie, ale jak na to inaczej spojrzeć, kiedy słyszymy naiwne pytania: może miłość / przenika ściany? / pełza po podłodze? / przykleja się do buta? / przyczepia do palca? / / chyba nie / bo / ja sama / ją tu przyniosłam.Ileż lęku, strachu, czy nawet łez przerażenia kryje się za tymi słowy!
Swoisty horror wytwarza autorka w wierszu "Izba", w której pustce, w każdej szparze i szczelinie, dopatruje się słuchających uszu, śmiejących się ust, spoglądających szyderczo oczu i chcących chwycić rąk. To istna obsesja: nie mogę pozbyć się / wrażenia że ktoś / śmieje się / ze mnie…("Izba")
Pojawia się też motyw Boga, do którego jest kilka wierszy modlitw. Nie są żarliwe, ale proszalne - jak każde modlitwy: daj nam złoty deszcz / i naucz / radości życia / ("Modlitwa o deszcz").
Ale co w zamian? Wierność Panu? Żal za grzechy? Pokora? Wręcz przeciwnie!: (…) / gdy małe dzieci zasnęły w swoich łóżeczkach / z paluszkami w buzi / Kasandry wypuściły różaniec / pierwsza minuta bez Niego - / szeptały / pierwsza minuta / bez Niego…
Cała radość, w jaką wprowadziły mnie pierwsze wiersze Agaty Linek, runęła w gruzach. Pojawiło się zwątpienie w miłość. Mania prześladowcza zamieniła się w obłęd. Istny horror! A do tego rozkruszył się filar wiary, bo Kasandry musiały swoje trzy grosze dorzucić… Do czego zdolne są elfy! Nie wiem, czy poetka zdaje sobie sprawę, kto prowadził jej dłoń, gdy zapełniała drobnym druczkiem czystą kartkę papieru (jeśli pisze na papierze, a nie od razu na komputerze!)? Czyj głos podpowiadał jej kolejne strofy siejące zwątpienie? Jeszcze chwila, a sam siebie przekonam, że Agata Linek jest drugą postacią - po magnetycznym Harrym Potterze - która może zaszkodzić tym, którzy sięgną po jej wiersze… Panoszące się w jej utworach znaki zapytania, wszędzie pytajniki… To jest jej koło ratunkowe, cumy utrzymujące przy nabrzeżu rozchybotany okręt przepełniony kotłującymi uczuciami. To pomosty stawiane jako łączniki odrealnionego poetyckiego świata ze światem realności.

Janusz M. Paluch

Link    PW    Źródło
Napisano: 13.03.2015 21:43:21
 
Wiadomości: 6

„Nauka płaczu”

Tomik wierszy Agaty Linek jest zwieńczeniem etapu młodzieńczych prób poetyckich, jakie prowadziła przez kilka lat, uczestnicząc w warsztatach literackich dla młodzieży. To przy Filii nr 4 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Stalowej Woli skupiają się od kilku lat uczniowie szkół średnich, czujący potrzebę wyrażania siebie w słowie. Rozmowy o literaturze, odczytywanie własnych utworów i szczególna atmosfera, jaką wytworzyły nauczycielki prowadzące warsztaty i uczestnicy tychże, sprzyjały rozkwitowi uzdolnień i talentów. Młodzież próbowała swoich sił w konkursach o zasięgu ogólnopolskim, nierzadko z sukcesem. Agata Linek ma takich sukcesów na koncie niemało.
W końcu przyszła pora pożegnać się z liceum i ze Stalową Wolą. Agata podjęła studia teatrologiczne w Krakowie, nadal pisze wiersze. I po kolejnym sukcesie w konkursie, zachęcona przez Annę Kajtochowi, krakowską poetkę, pisarkę i redaktora, zdecydowała się na wydanie tomiku, złożonego z wierszy pisanych w latach 2001-2006.
Tytuł „Jesteś elfem?” znakomicie komponuje się nie tylko z uroczą okładką zaprojektowaną przez Łukasza Buchałę, ale i z delikatną, pełną dziecięco-kobiecego wdzięku twarzą autorki, na zdjęciu umieszczonym z tyłu książki. No i przede wszystkim z zawartością tomiku.
O czym pisze kilk­unas­tole­tnia­ dziewczyna w XXI wieku? O tym, co nurtuje wszystkich wrażliwych ludzi w każdym czasie. Mierzy się zer złem świata, ze sobą. Przeżywa miłość, rozczarowanie, określa się wobec innych ludzi, a także – co nieczęste dziś w młodej poezji – wobec ojczyzny.
W jaki sposób to czyni?
Poezję Agaty Linek cechuje prostota formy. Wiersz tworzą słowa zwyczajne, codzienne, rzadko przetykane metaforą, błyszczącą jak kropla rosy na trawie: zeschnięte czterolistne koniczyny z pola minowego; albo: poczucie winy i chęć zemsty / wymijały się między wątrobą a zębami. Często stosowanym zabiegiem stylistycznym jest natomiast konstruowanie wiersza oparte na powtórzeniach słów, analogiach układu zdań i sensów. Jak, np. w wierszu bez tytułu, gdzie konstrukcja oparta na prze­ciws­tawi­eniu­:
Wsunęła się przez szparę w oknie?
ale przecież było domknięte
Wsunęła się przez dziurkę od klucza?
ale przecież był zostawiony tam klucz

powtarza się sześciokrotnie, za każdym razem operując słowami: Wsunęła się przez i: ale przecież był (była, było). Kolejny fragment tego wiersza gwałtownie przełamuje ten schemat krótkimi, jednowyrazowymi wersami:
a więc
skąd?
jak?
kiedy?
także zachowującymi swój rytm i operującymi powtórzeniem – tym razem formalnym: zaimków pytajnych. Dalsza część wiersza, przynosząca hipotetyczne odpowiedzi na zadane pytania, to nowa seria powtórzeń:
może miłość
przenika ściany?
pełza po podłodze?
przykleja się do buta?
przyczepia się do paska?
Tym razem identyczny jest schemat składniowy: czasownik + dopełnienie. Nie sposób przy okazji przeoczyć, że wszystkie czasowniki zaczynają się ta samą literą.
I ostatnia – jeśli tak można ja nazwać – strofa, przynosi puentę zaskakującą i treściowo, i formalnie, bo nie realizującą żadnego schematu:
chyba nie
bo
ja sama
ją tu przyniosłam
Ta skłonność do nieomal matematycznego porządkowania słów w obrębie wiersza dochodzi do głosu w większości utworów. Kto zna rodzinę Agaty, pomyśli sobie w tym momencie o jej śp. Dziadku, Henryku, znakomitym nauczycielu matematyki, uczącym przez kilka dziesiątków lat w stalowowolskim LO im. KEN.
Rodzina, ulubione miejsca, wreszcie ojczyzna, to obok miłości motywy obecne w wielu wierszach. Utwory osadzone są w konkretnym czasie i przestrzeni. Mamy więc sielankowy obrazek z wioski Przyszów Staw, gdzie autorka spędza lato, mamy echa podróży, jakie odbyła, są strofy odwołujące się do realiów dzisiejszego życia (jak w wierszu „Jego modlitwa”: od krachu na giełdzie / wybaw go Panie / od braku zasięgu / wybaw go Panie).
O dużej kulturze literackiej i sprawności w operowaniu słowem świadczy niebanalny, powściągliwy wiersz, poświęcony śmierci Jana Pawła II, o czym zresztą czytelnik z zaskoczeniem dowiaduje się dopiero z ostatnich słów utworu.
Natomiast przesycone emocjami, które nie zawsze wychodzą utworom na dobre, są niektóre wiersze o tematyce patriotyczno-historycznej i religijnej.
Pora wrócić do początku, czyli tytułu całego tomiku. Jest to jednobrzmiący cytat z dwóch wierszy – co nie dziwi, znając metodę autorki – wierszy symetrycznych względem siebie niczym odbicie lustrzane, bo oto jeden z nich kończy fraza:
zaciśnij zęby / wyobraź sobie że jesteś elfem / i nie możesz płakać
a drugi ma to samo zakończenie, lecz odwrócone:
otwórz usta / wyobraź sobie że jesteś elfem / musisz nauczyć się płakać / albo serce pęknie
Zapewne te cytaty dotykają głębokiego nurtu, który ożywia całą poezję Agaty Linek: nurtu spraw, nurtu wzruszeń, które mogą być źródłem łez. Każdy młody wrażliwy człowiek ma w sobie ten nurt. Nie każdy podejmuje trud, by nauczyć się płakać – poezją, rytmem, wyważoną architekturą słów.
Anna Garbaczowa

recenzja z NIEREGULARNEGO REGIONALNEGO ALTERNATYWNEGO PISMA LITERACKIEGO „Ulotna przestrzeń”, Wołczyn nr 29/luty 2007

Link    PW    Źródło
Napisano: 13.03.2015 21:43:57
 
Szukaj w wątku
Liusah

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo